17 września, 72. rocznicę napaści ZSRR na Polskę, postanowiłem uczcić zupełnie nietypowo. Razem z Wiesławem Ukleją z Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej pojechaliśmy odwiedzić Jerzego Kowalczyka, który mieszka na bagnach niedaleko Rząśnika na Kurpiach. Po drodze oddaliśmy cześć poległym w walkach z sowietami pod pomnikiem Żołnierzy Wyklętych w Wyszkowie. Pomodliliśmy się również za dusze zmarłych żołnierzy z Batalionu „Zośka” pod pomnikiem w Porządziu.
Po długiej i męczącej drodze dotarliśmy na miejsce jeszcze przed zachodem słońca. Jerzy Kowalczyk bardzo serdecznie nas przywitał. Podarowaliśmy mu papierowe wydanie NGO i książkę „Król Podbeskidzia. Biografia kpt. Henryka Flame „Bartka”, autorstwa Tomasza Greniucha. Jerzy poczęstował nas jabłkami i zabrał nas na ryby – płynęliśmy w bali, która spełniała funkcję łodzi. Jerzy Kowalczyk złowił sporo karasi, które następnie wypuścił na wolność. Taki jest! Nie jada ani ryb, ani mięsa. Mieszka w trudnych warunkach w baraku wraz z 13 kotami, którymi się opiekuje. Obiecaliśmy Jerzemu, że z kolejną wizytą przyjedziemy już w październiku.
Przypomnijmy Jerzy Kowalczyk razem z bratem Ryszardem, nie dopuścili do fetowania przez zbrodniarzy kolejnego zwycięstwa nad narodem i znieważania pamięci pomordowanych stoczniowców 1970 r. na Wybrzeżu. Obydwaj byli pracownikami opolskiej WSP. Wysadzenia auli dokonał Jerzy Kowalczyk za wiedzą brata Ryszarda, lecz bez czynnego jego udziału. Więcej o sprawie w art. na naszych łamach Wiesława Uklei pt. „Eksplozja o której usłyszała cała Polska”.
Autor: Tomasz Kwiatek
Jerzy i Ryszard Kowalczykowie są ostatnimi „Wyklętymi Żołnierzami”.