Dziś radny Patryk Jaki poświecił swoją konferencję naszej informacji o zamknięciu lokalu „Napoli” prowadzonym przez małżeństwo polsko-włoskie de Lillo. Jak pisaliśmy, lokal miał trudności z otrzymaniem koncesji na alkohol, która jest we wszystkich lokalach w rynku. Opisaliśmy jakie trudności ze strony miasta napotykali restauratorzy oraz ujawniliśmy, że państwo de Lillo byli w konflikcie interesów z osobą ze wspólnoty mieszkaniowej, która blokowała zgodę na koncesję.
Jak powiedział NGO Patryk Jaki – „trzeba wspierać przedsiębiorców. W tym przypadku widać, że Ratusz nie stanął na wysokości zadania„. Radny, którego zainspirował nasz artykuł, jako szef Komisji Rewizyjnej zamierza powołać zespół kontrolny do zbadania tej sprawy – głównie chodzi o koncesję dla lokalu i przyległego ogródka.
Jeszcze na antenie Radia Opole Patryk Jaki podkreślał, że państwo de Lillo: – „Przez kilka lat nie mogli uzyskać koncesji na alkohol pomimo, że wszystkie lokale w otoczeniu już ją mają. Nie uzyskali również zgody na ogródek oraz nasyłano na nich różnego rodzaju kontrole. Powstaje więc pytanie, jak w Opolu traktowani są przedsiębiorcy„.
Warto przypomnieć, że lokal przekazany przez właścicieli z Warszawy w najem dla państwa de Lilli od początku miał wiele wad i nie był lokalem samodzielnym. Z tego powodu Sanepid nie wydał zgody na gotowanie w restauracyjnej kuchni, ponieważ nie miała ona odpowiedniej klimatyzacji. Dodatkowo liczniki mediów były w sąsiednim, konkurencyjnym lokalu „Don Vito”.
Sprawę zna oczywiście Ratusz ale przez kilka miesięcy skutecznie nie pomógł. Były spotkanie z Prezydentem Miasta Opola Ryszardem Zembaczyńskim, który obiecywał pomoc najemcom z Neapolu, co przyznaje po części Rzecznik Prezydenta na antenie Radia Opole: – „Znamy sprawę tych państwa, ponieważ wielokrotnie prosili nas o pomoc” – powiedziała Alina Pawlicka-Mamczura. – „Zrobiliśmy ze swojej strony wszystko, by pomóc właścicielom tej restauracji. Niestety takiej dobrej woli nie wyrazili mieszkańcy wspólnoty, a bez ich zgody nie mogliśmy wydać pozwolenia” – dodała.
Teraz tylko pozostaje wyciągnąć wnioski z tej smutnej lekcji i ustrzec się przed kolejną utratą lokalu gastronomicznego tym bardziej, że kuchnia serwowana przez de Lillo była oryginalna, a takich, poza „Enzo”, w Opolu nie znajdziemy. O tym, że dobra kuchnia włoska cieszy się sławą na całym świecie wiedzą nie tylko smakosze. To standard kulinarny i o takie lokale w centrum wojewódzkiego miasta trzeba zabiegać i stwarzać im warunki rozwoju. Wiedziała o tym min. wojewoda małopolski z PO, który gościł w Opolu w „Napoli” zdziwiony był sytuacją i proponował restauratorom dogodne warunki do otworzenia restauracji w jego mieście Krakowie. Jak widać woleli oni wrócić do Neapolu, gdzie ich rodzina de Lillo od wielu pokoleń prowadzi kilka restauracji i cukierni.
Autor: Tomasz Kwiatek, za: Radio.Opole.pl
… Jezu… nie kompromitujcie się aż taaak….
Panie radny, a gdzieś pan był miesiąc, rok temu, hę?!?!?!
Jakąż rację miał Nikolas Davilla mówiąc
” Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie.”
Niedobrze się robi:(((
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100807/REPORTAZ/879818127
O tym pisali rok temu:))
Napoli była nie POprawna politycznie a urząd miłości pomógł jej upaść.
Przypomnicie sobie moje słowa jak przejmie restauracje ktoś POprawny politycznie. Nie będzie żadnych problemów i z ogródkiem i z koncesją.Opole czerwono-różowa zaraza.
Pora to zmienić niedługo wybory.