Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, 20 sierpnia 1946 r. doszło do drugiej wizyty Wendrowskiego na Baraniej Górze, w czasie której przywiózł pieniądze, żywność oraz papierosy. W obecności dowódców poszczególnych grup leśnych kpt. Lawina wygłosił około dwugodzinne przemówienie, w którym przedstawił sytuację polityczną, podkreślając jednocześnie trudną sytuację VII Okręgu NSZ i konieczność przegrupowania oddziałów leśnych[1].
Mowa kpt. „Lawiny” nikogo nie musiała przekonywać, wszyscy dowódcy grup leśnych podległych VII Okręgowi NSZ z „Bartkiem” na czele byli przekonani o słuszności przerzutu żołnierzy NSZ na „Ziemie Zachodnie”. Pozostały jedynie do opracowania szczegóły planu.
Ustalono, że transporty trwać będą od 1 do 8 września 1946 r. i obejmą łącznie około 130 osób, co dwa dni będą podstawiane po dwie ciężarówki, które osobno przewiozą sprzęt. Do przerzutu zostaną przeznaczeni najlepsi żołnierze. Postanowienia te zostały przyjęte z zadowoleniem, jedynie „Bartek” miał wątpliwości co do swojej osoby. Argumentował, że on jako dowódca zgrupowania musi do końca pozostać ze swoimi żołnierzami, w związku z czym zaproponował, że zostanie z grupą, która nie zdecyduje się na przerzut. Jednak ostatecznie przystał na propozycję Wendrowskiego, że najpierw zatrzyma się w Gliwicach na operację nogi[2], a następnie przejdzie rekonwalescencję poza miastem. Po kuracji „Bartek” miał na krótki okres wrócić do grupy, a następnie udać się do Norymbergii na kurs[3].
31 sierpnia „Bartek”, po przekazaniu zwierzchnictwa nad zgrupowaniem Józefowi Kołodziejowi „Wichurze”, wyjechał razem z „Emilem” do Gliwic, a następnego dnia zakwaterował się w lokalu konspiracyjnym w Zabrzu. W czasie obecności „Bartka” na Górnym Śląsku, na początku września 1946 r., do gry operacyjnej włączony został kolejny funkcjonariusz UB, młodszy referent Wydziału III Departamentu III MBP, Czesław Krupowies. Wendrowski przedstawił go „Bartkowi” jako por. „Korzenia”, który miał osobiście uczestniczyć w organizowaniu wyjazdów. Wprowadzenie por. „Korzenia” rozpoczęło ostateczny etap gry operacyjnej UB, czyli sam transport niczego nie spodziewających się żołnierzy NSZ. Wystarczyły zaledwie dwa spotkania kpt. „Lawiny” z „Bartkiem”, aby ten ostatni zgodził się na przerzut swych podkomendnych w nieznane[4].
Jednak nie wszyscy ze zgrupowania „Bartka” odnosili się bezkrytycznie do współpracy z przedstawicielami „Kierownictwa NSZ”. Sceptycznie był zwłaszcza nastawiony Antoni Biegun „Sztubak”, sprawa ta wypłynęła przy okazji wypadku „Bartka”. Władysław Foksa ps. „Rodzynka” wspomina:
„(…) kpt. Flame miał oddać się jakiemuś zabiegowi chirurgicznemu nogi, nie pamiętam czy w Gliwicach czy w Zabrzu. Wątek ten pamiętam ponieważ do kolegi Bieguna zwróciłem się wtedy z uwagą, czy nie bezpieczniej zabieg ten przeprowadzić w peryferyjnym szpitalu przy naszej obstawie. Pamiętam, że kolega Biegun powiedział, że sprawa ta już jest zadecydowana i prawdopodobnie pilotuje to kpt. Lawina”. Mieliśmy obydwoje do tej sprawy wątpliwości i trochę obaw o wpadkę, ponieważ mieliśmy sygnały z win z Krakowa, że w naszym Zgrupowaniu prawdopodobnie jest dwóch szpicli(…)”[5].
Wśród samych żołnierzy zgrupowania rodziły się więc obawy i nieufność, ale było już za późno, plan likwidacji „B” wchodził w swoją ostateczną fazę i nikt już nie był w stanie go powstrzymać.
Autor: Tomasz Greniuch
[1] Tamże, Raport Henryka Wengrowskiego nr 25 z 22 VIII 1946 r.
[2] „Bartek” w sierpniu 1946 roku doznał postrzału w nogę prawdopodobnie w wyniku walki, lub jak twierdzi Edward Talik w wyniku postrzelenia się samemu. Rana była na tyle poważna, że był potrzebny natychmiastowy zabieg chirurgiczny.
[3] Instytut Pamięci Narodowej w Katowicach, sygn. IPN Ka 08/3369, Rozpracowanie kontrolne bandy „Bartka”, Raport Henryka Wengrowskiego nr 25 z 22 VIII 1946.
[4] Likwidacja zgrupowania NSZ Henryka Flamego „Bartka” w 1946 roku…, ss. 120-121.
[5] Korespondencja autora z Władysławem Foksą ps. „Rodzynka” z 16 VI 2006.