Dzień 6 września 2011 roku miał być przełomowy dla polskiej piłki. Część osób uprze się, że to tylko mecz towarzyski, jednakże nawet spotkania towarzyskie są niekiedy grą o najwyższe cele, nie tylko sportowe. Mecz z reprezentacją Niemiec zdecydowanie należy do tych meczów, które elektryzują oba narody, prawdopodobnie ze względu na historię zarówno związaną z futbolem, jak i pozasportową.
Dzisiaj na PGE Arenie w Gdańsku mieliśmy odnieść historyczny triumf nad Niemcami, ale już od pierwszego gwizdka piłkarze spod znaku Orła Białego nie wypełniali założeń taktycznych trenera Smudy. Gdyby nie Wojciech Szczęsny, który z meczu na mecz staje się coraz ważniejszym ogniwem tak reprezentacji, jak i Arsenalu Londyn, moglibyśmy schodzić do szatni z mocno spuszczonymi głowami, a to za sprawą kulejącej obrony, a przede wszystkim Głowackiego i Wawrzyniaka. Jedyny pozytywny aspekt pierwszych 45 minut, to trzy znakomite okazje Sławomira Peszki, seryjnie marnowane, tak jakby Sławek wyszedł do meczu zostawiając głowę w szatni. Druga połowa przyniosła aż 4 bramki, zachowując status quo między zespołami przed rozpoczęciem meczu. Dla Polski trafiali dwaj pozostali, obok Szczęsnego, bohaterowie reprezentacji: Lewandowski z szybkiej kontry, którą wyprowadził Kuba Błaszczykowski, oraz ten drugi wykorzystując w 90 minucie karnego. Tak dzielnie walcząca reprezentacja w osłabieniu, po czerwonej kartce Głowackiego, zmierzała po historyczny sukces, kiedy to Franciszek Smuda wykorzystał jedną ze zmian celowo zabierając dodatkowe sekundy zachodnim sąsiadom, będąc przekonanym, że takie taktyczne zagranie oddali Niemców od bramki…. Ci jednak zachowali zimną krew kiedy to prawym skrzydłem Thomas Muller w dziecinny sposób ograł ślizgającego się niczym gwiazdy z popularnego TV Show Wawrzyniaka, podając do Cacau, który bez najmniejszych problemów trafił do siatki Wojtka Szczęsnego. Najlepiej całe to wydarzenie obrazowało zachowanie publiczności, najpierw po bramce na 2-1, a potem po straconym golu. Takiej ciszy wśród prawie 40 tyś ludzi jeszcze długo nie zapomnimy.
Pan Smuda powinien wyciągnąć wnioski z tego meczu, głównie skupiając się na obronie reprezentacji, bo poza spokojnym debiucie Perquisa, który jednak zawodził i tradycyjnie poprawnym występie Wasilewskiego, potrzeba Nam Polakom dwóch stoperów z prawdziwego zdarzenia i pewnego lewego obrońcy, którym piłka dobrze trzyma się na nogach… Miejmy nadzieję, że niedługo doczekamy się kompletnej 11-stki i paru godnych następców w razie absencji.
Autor: Adam Kolański
http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2011/09/05/polska-powinna-miec-roszczenia/
Polska powinna mieć roszczenia
Obecna wartość należności – odszkodowań od Niemiec za straty wojenne Polski.
24,780,068,000,000 czyli 24 bilionów 780 miliardów, 68 milionów dolarów, 406 tysięcy dolarów