Wczoraj o godz. 13.15 byłem w opolskim ZOZ „ZWM-Malinka”. Jak wiemy to tutaj zjeżdżają się z niemalże całego Opola pacjenci objęci ubezpieczeniem zdrowotnym. Tu właśnie drukowane są tzw. „książeczki RUM-owskie”, a także to, co najważniejsze czyli książeczki zawierające „recepty”. Tak się złożyło, pewnie nieszczęśliwie, że wspomniana „reformatorka” postanowiła wraz z końcem tego roku dołożyć kolejny klocek do owej reformy, tym razem zmieniając kody drukowane na receptach na inne oznaczone nowym symbolem bodajże [08] . Proszę zatem wybaczyć że nie podejmuję się wytłumaczenia co właściwie to spowoduje, tym bardziej jakie, powiedzmy, zyski przyniesie to nam społeczeństwu. To zbyt zawiłe i dotyczy tak naprawdę zmiany pewnych procedur rozliczeniowych pomiędzy aptekami a ZOZ-ami , tak regionalnymi jak i centralnymi. Wszystko to zapewne oprze się o Minister Zdrowia.
Dość, że kolejki na powrót zaczynają przypominać te po pomarańcze czy banany jakie tworzyły się tuż przed świętami Bożego Narodzenia, Nowym Rokiem, czy też świętami Wielkanocnymi w pamiętnych latach 80. XX w. czyli czasach głębokiego PRL-u.
Tak sie złożyło, że upust swego niezadowolenia zaprezentował też jeden z tych „młodych, wykształconych z miast”, głosujących jak myślicie na kogo? Jakież wielkie zdziwienie się pojawiło w jego oczach, gdy zamiast współczucia ze strony „kolejkowiczów”, usłyszał słowa gorzkiej prawdy. Miast solidarnego poparcia, dał się słyszeć głos którego w najmniejszym stopniu pewnie się nie spodziewał. Ano usłyszał, usłyszał, aż mu „kopara” opadła. Chłopak zwątpił i zaniemógł.
W zakończeniu swego wywodu, nasz rozmówca, czyli jeden z wielu spośród stojących w kolejce, tej na dworze oczywiście, w kilku zdaniach „podsumował” owe szczególne zaangażowanie się całego tego pokolenia, które reprezentuje ów „młody – gniewny” osobnik, wymachujący plikiem starych książeczek RUM-owskich, przy okazji złorzecząc pod adresem oczywiście obecnego rządu. Pewnie „młodzian” zapomniał na ten moment, że to dzięki głosom jego i jego kolegów, doszło do przejęcia władzy w POlsce po 2007 r., przez PO i wspierający ją biznes. Wszystko to, co później się zaszło jest logiczną konsekwencją tego wyboru.
Nasz rozmówca życzył owemu „młodzieńcowi” na koniec by doczekał takich „czasów”, które pozwolą mu w pełni zrozumieć cały ten przewrotny mechanizm socjotechniczny jakim na co dzień są ogłupiani tacy jak on i jemu podobni. Muszę przyznać że przysłuchując się całej tej rozmowie, doszedłem do jednego, chyba najważniejszego wniosku. A mianowicie, że do tych osobników pozbawionych w większości przypadków instynktu samozachowawczego, nie dociera żadna inna nauka jak tylko ta poprzez „doznania” empiryczne, czyli bezpośrednio odczuwane na „własnej skórze”. Jak dla mnie to nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie. Cisną mi się na język i cięższego kalibru życzenia, ale postanowiłem ugryźć się w język, miast dokładać oliwy do ognia.
Kończąc nieco przydługą notatkę chciałbym nam wszystkim życzyć więcej rozwagi na przyszłość w podejmowaniu ważkich decyzji. Należy więc przede wszystkim pamiętać o tym że „demokracja” jako system sprawowania władzy wymaga od każdego wyborcy niemałej świadomości politycznej . W praktyce okazuje się bowiem że procedury są tak zawiłe , tak mało czytelne że większość postanowiła najzwyklej w świecie wszelkie głosowania zbojkotować , ci zaś , którzy decydują się na udział w takich „imprezach” robią to w znakomitej większości na „wyczucie” czyli kierując się kolorem krawata czy ładną aparycją itd. Świadomych zaś wyborców jest jak na lekarstwo.
Stąd i wniosek jaki wypływa z takiej obserwacji jest mocno zatrważający. Mianowicie tak sprawowana demokracja przypomina raczej „rządy krwiożerczych wilków nad mało świadomymi swego tragicznego losu baranami”.
Autor: Andruch, http://andruch.blogspot.com/