Dnia 18-tego listopada w Auli Uniwersytetu Opolskiego odbyło się zorganizowane przez Klub „Gazety Polskiej” w Opolu i „Solidarność” Uniwersytetu Opolskiego spotkanie z Panią Dorotą Arciszewską-Mielewczyk, senator Prawa i Sprawiedliwości, twórczynią i szefową „Powiernictwa Polskiego” Tematyka spotkania dotykała spraw, które bulwersują opinię publiczną, takich jak odradzający się rewizjonizm niemieckich nacjonalistów, wyroków sądowych na korzyść byłych niemieckich właścicieli, postawy polskich władz wobec tych roszczeń itd. Niestety ograniczony czas spotkania nie pozwolił na rozwinięcie paru kwestii, które wydają mi się ważne.
I tak nasza żałosna i nieudolna propaganda pozwoliła sobie narzucić zakłamaną, niemiecką nomenklaturę. Otóż dwa niemieckie rzeczowniki przywołane w tytule oznaczają dwie różne rzeczy. Der Vertriben znaczy “wypędzony”, natomiast der Umsiedler odpowiada polskiemu “przesiedleniec”. Prawda historyczna jest taka, że rzeczywiście miliony Niemców zostały w czasie mroźnej zimy 1945 r. wypędzone przez funkcjonariuszy NSDAP (niemiecki odpowiednik WKP(b)), którzy egzekwowali polecenie władz hitlerowskich dotyczące opuszczenia przez mieszkańców Prus Wschodnich I nie tylko, swoich domostw, majątków etc.
Ta straszliwa wędrówka, w której doszło do makabrycznego incydentu jakim było zatopienie przez sowiecką łódź podwodną statku wycieczkowego “Gustlof”, który odpłynął z Gotenhafen (Gdynia) mając na pokładzie 4.500 kobiet, dzieci, starców – tak, tam działy się rzeczy dantejskie. I to byli “wypędzeni”. Gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch został skazany w 1959 r. w Polsce na dożywocie, które odbywał w Strzelcach Opolskich za zbrodnię ludobójstwa, oczywiście dotyczącego ludności niemieckiej. Cierpienia Niemców pozostają sprawą niemiecką.
Inną kwestię stworzyło postanowienie trzech zwycięskich mocarstw o przesiedleniu Niemców z terenów oddanych administracji polskiej. I to są właśnie der Umsiedler czyli “przesiedleńcy”. I tu tkwi fałszowanie historii Niemców, która niestety nie znajduje żadnego odporu ze strony obecnych władz Rzeczypospolitej Polskiej. Głos Pani Steinbach jest wspierany, również finansowo, przez rząd niemiecki. „Powiernictwo Polskie”, działające jako wolontariat, pozostaje głosem wołającego na puszczy. A przecież żyją setki tysięcy obywateli polskich, którzy byli rzeczywiście wypędzeni terenów Pomorza, Wielkopolski i innych, nie tworzą organizacji wspieranej przez rząd polski.
Autor: Edward Jenicz
PS: Zapraszamy na relację Andrucha ze spotkania z Senator RP Arciszewską-Mielewczyk, http://andruch.blogspot.com/2010/11/sprawy-polsko-niemieckie-w-kontekscie.html