Wieża Babel rok przed zawaleniem Brukselska wersja Związku Sowieckiego jest rzecz jasna o wiele przyjemniejszym projektem, niż moskiewski ZSRR. Nie było u jej zarania powszechnych mordów, grabieży, przesiedlania całych narodów. Ale istota była ta sama. Polega na pyszałkowatym pomyśle, że możliwe jest stworzenie całkowicie zaprojektowanego świata i nowego człowieka wyzbytego właściwości, które dla społecznych inżynierów zawsze stanowiły wady. Weźmy taki patriotyzm, czyli przywiązanie do własnej kultury, własnego języka, historii i Ojczyzny. Zarówno dla Lenina z Moskwy, jak i dla Barroso z Brukseli, są to wady, które należy wykorzenić.
Podobnie jest z religią i jej moralnym paradygmatem, podobnie z rodziną. Dla inżynierów społecznych, którzy chcą stworzyć nową ludzkość patriotyzm, rodzina, religia są przeszkodami. Człowiek, który te wady ma wpisane w swoją mentalność nie daje się manipulować, nie chce roztopić się w uniwersalnych mechanizmach, nie nadaje się na przedmiot manipulacji.
Dlatego kiedyś Moskwa, dziś Bruksela z równą gorliwością zwalczają te przesądy. Oczywiście każda na swój sposób. Komuniści rozstrzeliwali, wysyłali do obozów – posługiwali się strachem, a Bruksela przyjęła inne metody, ale walczy z rodziną, patriotyzmem i religią równie konsekwentnie. Promocja homoseksualizmu, utożsamianie patriotyzmu z szowinizmem, spychanie chrześcijaństwa w sferę prywatności. To wszystko obserwujemy w tolerancyjnej Unii Europejskiej, w której nazwa Boże Narodzenie zostaje zastąpiona przez święto Choinki, a publiczne manifestowanie chrześcijaństwa staje się zagrożeniem dla tolerancji.
Wszystko to w sferze stosunku do człowieka, do jednostki i osobistych właściwości, dokładnie przypomina cele jakie stawiali sobie nieudaczni moskiewscy komuniści. Nieudaczni, bo im się nie udało.
A co w sferze gospodarki? Centralne zarządzanie przez KC KPZR zastąpiono centralnym zrządzaniem przez Komisję Europejską, wspólną walutę rubla transferowego zastąpiono wspólną walutę Euro itd. itp. Można długo jeszcze wymieniać oczywiste podobieństwa.
I oto po dwudziestu zaledwie latach nowego eksperymentu (do czasu traktatu Maastricht Unia była innym zupełnie tworem) polegającego na zbudowaniu nowej wieży Babel, zrealizowania innymi metodami, tego czego nie udało się moskiewskim komunistom, mamy sytuację, w której na naszych oczach – ta nowa wersja ZSRR, rozpada się.
Jest to w pewnym sensie doświadczenie wręcz metafizyczne. Jeśli ktoś do tej pory nie wierzył w Biblię, niech na nowo odczyta opowieść o wieży Babel!
Zapewne dwa lata temu nikt by w to nie uwierzył, ci którzy ostrzegali uznawani byli za oszołomów, a tu poważni analitycy mówią wręcz, że Unia Europejska w obecnym kształcie nie ma szans na przetrwanie najbliższych lat.
Polska – zdezorganizowany kraj bez przywódców
Polska jak zwykle jest do niczego nie przygotowana, no bo kto miałby ją do czegoś przygotowywać? Polska nie ma w istocie rządu, ma ludzi udających rząd – pobierających za to ogromne wynagrodzenia, ale kompletnie nie wypełniających żadnych obowiązków.
Ale to nie wszystko. Polska nie ma nie tylko rządu, nie ma też naprawdę opozycji. To co dzieje się na po opozycyjnej stronie politycznej sceny to zwykły cyrk i kabaret. Żadna partia opozycyjna nie formułuje poważnych analiz, nie ma kierownictwa zdolnego do zaproponowania alternatywnej polityki. Żadna nie kwestionuje ani formy ustrojowej III RP, ani naszej przynależności do Unii w obecnym (rozpadającym się) kształcie.
Palikot to zwykły kabareciarz, SLD – grupa starych aparatczyków, a PiS (wraz z odłamkami) to dwór skupiony wokół Jarosława Kaczyńskiego i poświęcający się głównie schlebianiu Prezesowi i wycinaniu potencjalnych konkurentów do pierwszego miejsca na wyborczej liście. Nicość polityczna w rządzie, nicość w opozycji.
Układ polityczny oparty na korupcjogennej ordynacji partyjnej wyjałowił polskie życie z jakiejkolwiek dyskusji merytorycznej i wypchnął na margines wszystkich, którzy mogliby personalnie zagrozić obecnym liderom.
Ten trąd na skutek upartyjnienia (przez ordynację proporcjonalną czyli partyjną – właśnie) dotarł i do samorządów. Zniszczył samorządność gminną, której dodatkowo zaszkodziło bezpośrednie wybieranie burmistrza. Samorządność powiatowa jest od początku właściwie fikcją, ze względu na sztucznie stworzone uprawnienia. Funkcje powiatu sprowadzające się do finansowania tzw. administracji specjalnej straży pożarnych, policji, geodezji i wydziałów komunikacji – mogłyby z powodzeniem być realizowane przez znacznie szczuplejsze grono urzędników państwowych bez całej tej zbędnej celebry, marnowania gigantycznych pieniędzy publicznych na wysoko opłacanych starostów, przepłacanych radnych.
Wg moich szacunków przeciętny powiat oznacza marnotrawstwo ok. 10-15 mln zł rocznie. Powiatów mamy blisko 400 (379) łatwo więc policzyć szkody jakie Polsce w ten sposób wyrządzono.
Po co zatem są powiaty? Ano po to, żeby utrzymywać pasożytnicza grupę partyjnych funkcjonariuszy, których trzeba jakoś przechować między wyborami parlamentarnymi. Oczywiście naszym kosztem.
Jeszcze bardziej zbędny (jeśli tak można się wyrazić) jest samorządny urząd marszałkowski. To już jest zupełnie partyjno-pasożytniczy twór, do niczego innego nie służący jak do wynagradzania wiernych parteigenossen naszymi pieniędzmi.
Tak skonstruowana scena polityczna w żadnym stopniu nie odnosi się do pojęcia dobra wspólnego, nie jest w stanie wygenerować żadnych sensownych (i na gwałt koniecznych) programów działania, ani ludzi, którzy mogliby być przywódcami na każdym szczeblu. W pogoni za samorządowymi i politycznymi stanowiskami stado karierowiczów zdepcze jako groźnego przeciwnika – każdego, kto ma jakieś poglądy, wiedzę i uczciwość.
Wyjałowiona i spaskudzona klasa polityczna, tak na dole jak i na górze, jedyne co potrafi robić to korumpować poszczególne grupy (np. dziennikarzy). Żadnego problemu ani gminy, ani powiatu, ani kraju nie jest oczywiście w stanie rozwiązać. Ba nawet nie ma na to ochoty. Na co wiec liczy?
Strategia pasożyta
Pasożytnicza klasa polityczna, na każdym szczeblu – czy to w gminie czy w kraju – liczy na to, że obcy nam dadzą. To wprost żenujące z jaką otwartością polscy tzw. politycy (tfu!) unikają jakichkolwiek koniecznych działań i wprost mówią, że liczą na Unię. I to na każdym kroku! Na każdym kroku słyszymy: środki unijne, pomoc, programy, tak jakby w Polsce wyschły źródła przedsiębiorczości, jakby zniknęły finanse. Żaden z polityków (ani z PO, ani z PiS) nawet nie zamierza np. szukać rezerw w redukcji kosztów administracji rozbuchanej do niebotycznych rozmiarów, żaden nie szuka możliwości lepszego, bardziej efektywnego realizowania inwestycji ale za to wszyscy bełkoczą o środkach unijnych. Charakterystyczne, że zgubny dla Polski pomysł organizowania mistrzostw Europy w piłce nożnej i budowy stadionów, na które absolutnie nas nie stać, popierał zarówno Lech Kaczyński, jak i Tusk.
Czy Polska korzysta na unijnych dotacjach? Mam w tej kwestii zdanie odrębne. Korzyści są znacznie, znacznie mniejsze niżby to wynikało z samego porównania kto wpłacanych do unijnego budżetu i kwot stamtąd otrzymywanych.
Odrobina zdrowego rozsądku powinna skłonić do pytania o koszty jakie trzeba ponieść, żeby opracować setki tysięcy wniosków o unijną pomoc, a potem o korzyści z programów typu Szlakiem czarownic, Kreatywna i przedsiębiorcza czy innych idiotyzmów.
Przypuszczam, że jedynie program Spójności (i poprzedzające go programy dostosowawcze) miał jakiś sens, pozostałe to zwykłe wyrzucanie pieniędzy w błoto i hodowanie sfory pasożytów, którzy niczego już po kilkuletnim zajmowaniu się pisaniu programów nie będą umieli.
Dlatego przypuszczam, że sposób w jaki Unia realizowała swoją pomoc wobec takich krajów jak Grecja, Portugalia, Hiszpania jest jednym z istotnych czynników, które doprowadziły do kryzysu finansowego w tych państwach.
Uzależnienie od obcych, patrzenie na to kto za nas zrobi coś z tym krajem (będące cechą wszystkich polskich polityków od góry do dołu) nagle przybrało komiczny wyraz. Oto kiedy Unia zaczęła właśnie się rozpadać, polski minister spraw zagranicznych Sikorski w panice kieruje swój słynny apel do Niemiec, żeby wzięły się i coś z tym zrobiły. Pasożyt jest przerażony że ginie Unia i próbuje namówić Niemcy, żeby zostały nowym żywicielem, który będzie dawał forsę i za nas wymyślał co zrobić z tym krajem. Bo przecież my sami niczego byśmy nie wymyślili od 20 lat.
Miejsce nad Wisłą
Polska jako państwo straciła w ciągu ostatnich 22 lat wszystkie instrumenty suwerenności. Nie ma gospodarki, której właścicielami byliby Polacy (nie licząc kilka pasożytniczych firm naszych oligarchów funkcjonujących w ramach politycznego-kapitalizmu) nie ma armii, nie ma prawie polskich gazet, uniwersytety trzymają się na zachodnich grantach . Nic dziwnego, że duża część naszego narodu, doszła za swoimi politykami – do przekonania, że sami nie jesteśmy w stanie sobie radzić i muszą to za nas zrobić obcy. Z Ameryki, Izraela, Chin, Niemiec – byle nie z Polski.
Temu przekonaniu specjalnie nie ma co się dziwić. Od 22 lat mamy jedno wielkie pasmo niespełnionych obietnic, zdrad elit, lekceważenia ludzi. W zasadzie żadna ekipa, ani prawica, ani lewica, ani PO, ani PiS nie spełniły pokładanych w nich nadziei. Aksamitna arogancja Tuska idzie w zawody z prostolinijnym przesłaniem Kaczyńskiego, któremu ludzie są potrzebni do tego, żeby być jego wyznawcami.
Przeciętny człowiek niekoniecznie musi rozeznawać się na ordynacjach wyborczych, meandrach ekonomii i w końcu dostaje zawrotu głowy od politycznych obietnic. Odwraca się do nich plecami i co najwyżej zagłosuje na tych nihilistów, którzy wszystkim dowalą. Na tym wygrywała Samoobrona, na tym wypłynął Palikot.
Klasie politycznej wypranej z wszelkich idei, której jedynym celem jest załapać się bo dobra renta to też pointa, społeczeństwo jako partner jest niepotrzebne. Dlatego w mediach kontrolowanych przez polityków ważne tematy ustrojowe nie występują. Poważną debatę zastąpiła partyjna walka wokół tematów będących bez znaczenia dla przyszłości Polski.
Polska – kraj oscylujący niedaleko granicy zadłużenia, państwo, które pomimo okresu znakomitej gospodarczej koniunktury nie potrafiło zredukować bezrobocia, państwo, które nie ma własnego przemysłu, nie ma żadnego markowego produktu, a jedyna perspektywa dla młodych to emigracja, państwo którego elity nie są w stanie stworzyć żadnej samodzielnej wizji rozwoju kraju – takie państwo w czasie kryzysu musi upaść. Bezbronny, bezwolny pseudobyt polityczny nie ma szans na konkurencję, może istnieć jedynie wyprzedając powoli wszystkie materialne atrybuty normalnego państwa, suwerennego narodu. Kiedy kończą się rodowe srebra, kiedy już nie ma czego sprzedawać, za co utrzyma się kompletnie nikomu do niczego niepotrzebna biurokracja. Za czego ma zamiar wyżyć partyjna nomenklatura, która jak stonka obsiadła państwo, oblazła samorządy?
Ta warstwa próżniacza jeszcze będzie próbowała pozabierać społeczeństwu co się da. Leki refundowane, emerytury, zasiłki. Ale robiąc to, podnosząc podatki i ograniczając dochody narodu, partyjno-biurokratyczny pasożyt ryzykuje, że organizm żywiciela wreszcie się zbuntuje. Albo umrze.
Co wtedy, kto weźmie na garnuszek szeregi partyjnych nieudaczników z wszystkich urzędów marszałkowskich, agencji skarbu państwa, urzędów? Jaka jest przyszłość tego organizmu, który kiedyś był pełnokrwistym państwem, choć zbudowanym na komunistycznej ideologii miał jednak jakieś ciało. Gdyby w 1989 roku ktoś uczciwy i mądry mądrze zaplanował przebudowę PRL, na normalne narodowe państwo dziś byłoby inaczej. Jednak nikt taki się nie znalazł. Bufon-elektryk, który sam obalił komunizm, skorumpowane do cna szeregi komunistycznych aparatczyków i liczne kliki zawodowe tudzież gardząca Polakami grupa inteligenckich wykształciuchów przejęły w rzeczywistości stery i przez dwa dziesięciolecia rozgrabiły wszystko.
Co teraz? Pewnym rozwiązaniem byłby jakiś cywilizowany zaborca, który przyszedłby i zaprowadził tu porządek nie mordując nas i nie wysyłając do gazu.
Gdyby taki cywilizowany zaborca się znalazł, Polacy pewnie z ulgą powitaliby wkraczające oddziały, które przepędziłyby te hordy naszych wewnętrznych okupantów – niszczących nas w sądach, prokuraturach, starostwach, marszałkowskich urzędach, „pijących polską krew” w tysiącach kompletnie szkodliwych procedur, pitów, VATów, citów, zusów, krusów wysysających nasze siły skuteczniej niż robili to wszyscy carowie i kajzerowie razem wzięci.
Autor: Janusz Sanocki, wydawca „Nowin Nyskich”
Może autor podać jakie to światopoglądowe dyrektywy zostały uchwalone w Brukseli?
I jakie firmy komercyjne należą do UE lub KE?
Janusz, trudno nie zgodzić się z jakimkolwiek fragmentem Twojego tekstu. Niewątpliwie stan naszej ojczyzny jest fatalny. Mieliśmy to „szczęście” być niszczeni najpierw przez jedną, a potem przez drugą totalitarną organizację. Obie niszczyły nas nie tylko fizycznie, ale i dążyły do zdemoralizowania narodu, a zwłaszcza warstw zarządzających.
Należałoby się jednak zastanowić czy w tym szaleństwie nie było jakiejś metody. Poczytawszy nieco te strasznie nieprawdziwe, „teorie spiskowe” można łatwo zgadnąć któż to jest i skąd się weźmie ten jak powiadasz „cywilizowany zaborca”. Oczywiście jest to Rząd Światowy, który ratując nas przed zdegenerowanymi krwiopijcami niszczącymi własny naród wprowadzi New World Order czyli Nowy Porządek Świata. Zapewne już wkrótce gotowi będziemy by przyjąć go z niekłamaną radością. Można by więc domniemywać, że wydarzenia ostatnich lat były właśnie w tym celu zaplanowane przez grupę Bilderberg. Rozumiem, że jako poważny polityk do takich domniemywań się nie posuniesz i dlatego pozwalam sobie na powyższe uzupełnienie Twego tekstu.
Artykuł bardzo dobry to jest esencja tych 22lat tej niby transformacji.Nie trzeba było wojny oby zobaczyć co zostało z POLSKI i do czego doprowadzono Polaków.To jest sytuacja bez wyjścia na najbliższe 20 lat. Albo będzie CUD albo WOJNA. Nie widzę innej alternatywy.A tak naprawdę jestem też zmartwiony tym że amerykański prezydent podpisał ustawę o zawieszeniu karty praw człowieka.Myślę że jest to groźne dla całego świata.Więcej można przeczytać na portalu:Wolne Media;Monitorpolski ; Dziennik gajowego Maruch;to było w grudniu.dodam jeszcze że sami amerykanie w ciągu 3 miesięcy tz do grudnia kupili 1.5 miliona broni jest to straszne bo o tym w naszych mediach cisza .
A ja się nie zgadzam z analizą że jest tak źle. Zawsze mogłoby być lepiej, ale kiedy Polska była taka stabilna i w miarę dostatnia oraz nie otoczona wrogami których armie tylko by czekały na rozkaz marszu?
Może za Kazimierza Wielkiego?
@svatopluk
Nie bardzo wiem gdzie Pan żyje!?
Bo chyba nie w naszej rzeczywistości?
GUS wskazuje, że ok 40% dzieci przychodzi do szkoły bez posiłku
nie mamy żadnego przemysłu ( o zaawansowanym- zapomnijmy)
( no może poza manufakturami wytwarzającymi gumę do żucia)
Armii szanowny panie również nie posiadamy!
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/polska_jest_osmym_najbardziej_zadluzonym_krajem_swiata_17613
Tako rzecze ekonomista, nie polityk…
oj, szanowny panie, pobudka chyba zaboli :)
Pozdrawiam.
A ja patrze na PKB i produkcję przemysłową która jednak rośnie.
Jak i na moje rosnące zarobki z ostatnich kilku lat.
I po znajomych i krewnych widzę że nie jestem sam.
p.s. ale jak się oczekuje rewolucji to musi być oczywiście źle. inaczej nie wybuchnie.
@svatopluk
Ależ to nie ja oczekuję rewolucji!
Wcale za nią nie tęsknię
A rzeczywistość ocenia się całościowo, nie tylko na podstawie własnego Ja czy okrojnonej liczby osób.
Od prawie 20 lat RP notuje dodatki przyrost PKB.
Licząc również na głowę.
Produkcja przemysłowa też rośnie.
Polska jest bodaj największym producentem sprzętu AGD w Europie.
Produkcja przemysłu samochodowego trochę zmalała ale nadal jest o wiele większa niż za PRLu.
To są obiektywne statystyki.
Polecam stat.gov.pl
ile wyniosło zadłużenie Gierka?
W roku 1980 cały dług Polski wyniósł 23 mld ówczesnych dolarów, w tym zadłużenie bieżące – krótkookresowe – 3,4 mld dol., a średnio- i długookresowe 19,6 mld dol. Odróżnienie to jest na tyle istotne, że pierwszy rodzaj długu trzeba było spłacić w ciągu paru miesięcy. Według wyliczeń Europejskiej Komisji Gospodarczej, dochód narodowy Polski w 1980 r. wyniósł
245 mld dol.
ile wynosi zadłużenie Tuska?
W przeciwieństwie do długu Gierka, który prawie w całości został zaciągnięty przez państwo, na obecne zadłużenie Polski w łącznej wysokości 280 mld dol. składa się dług publiczny samorządowy i rządowy w wysokości około 90 mld dol. oraz dług niepubliczny przedsiębiorstw – około 190 mld dol. Nie zmienia to jednak faktu, że wobec zagranicy polskie państwo odpowiada za całość zadłużenia. Produkt krajowy brutto (PKB) wynosi obecnie (dane z końca 2009 r.) 1343,6 mld zł, po przeliczeniu więc kursem parytetowym
(jedynym możliwym) na dola-
ry jego wartość wynosi około
680 mld dol. Dlatego obecne polskie zadłużenie stanowi około 40% tego dochodu. W porównaniu do dochodu narodowego zadłużenie jest więc czterokrotnie większe niż w roku 1980.
na co poszły te długi?
Co Polska sfinansowała za 280 mld dol.? Długi Gierka w 80% przeznaczone zostały na sfinansowanie inwestycji; w latach 70. wybudowano około 570 nowych fabryk. Tylko do roku 2003 dochody z ich prywatyzacji wyniosły (zgodnie z oficjalnymi danymi) 40 mld dol., czyli dwukrotnie przewyższyły wielkość zadłużenia w 1980 r. Dochody z prywatyzacji drugiej części fabryk gierkowskich uzyskane w latach 2004-2010 nie zostały dotychczas opublikowane; nie są zapewne mniejsze niż uzyskane w pierwszym etapie.
Niestety, długi Tuska przeznaczone zostały w przeważającej części na sfinansowanie konsumpcji. Nie można ich więc sprzedać. Co gorsze, nie wszystkie grupy społeczne skorzystały na tym jednakowo; najbardziej zyskały grupy najlepiej sytuowane, o najwyższych dochodach, najmniej – najgorzej sytuowani.
Proponowane obecnie przez niektórych ekonomistów (zwła-szcza Leszka Balcerowicza) metody zmniejszenia tempa zadłużania się Polski przez cięcie wydatków publicznych godzą niestety w tych drugich. Ze względów społecznych należałoby więc szukać zgoła odmiennych metod.
Paweł Bożyk
Autor jest profesorem, rektorem Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej
Słodkich snów o potędze życzę :)
A czy to nie jest realizacja jakiegoś scenariusza w jakimś celu? Odwrócenie uwagi od innych spraw? Dobranoc
P.s. Osławiony LB już się nie raz mylił i tym optymistycznym akcentem….
Czy Svatopluk nie pracuje czasem w jakim urzędzie marszałkowskim, albo innej „zielonej wyspie”?
do porówniań z epoki Gierka trzeba jeszce dodac fakt, że wówczas mielismy przemysł, który co prawda działał nieefektywnie ze względu na ideologię (centralne zarządzanie, ustalanie cen itd) ale technologiczny dystans w stosunku do ówczesnego poziomu świata zachodniego był – jak przypuszcam nie do nadrobienia. Produkowalismy fabryki kwasu siarkowego, cukrownie, statki, silniki do tych statków, polskie samochody. Polskie samochody były co prawda gorszej jakości w stosunku do niemieckich, ale teraz nie ma w ogóle polskich samochodów. Nie ma polskich statków, nie ma fabryk kwasu siarkowego czy cukrowni.
W 1981 roku w czasie festiwalu Solidrności, snulismy z miejscowym dyrektorem Fabryki Sammochodów Dostawczych w Nysie plany unowocześnienia produkcji. Tego dyrektora – Ślązaka i polskiego patriotę zwolniła potem ekipa Jaruzelskiego, a dzis oczywisćie wiatr hula po zamkniętych juz 10 lat fabrycznych halach. W@ tym samym roku 1981 chcieliśmy w mojej fabryczce (Fabryka Pomocy Naukowych) w Nysie uruchamiac produkcję kuchenek mikrofalowych – to jest poziom, który bylismy w stanie wówczas osiagnąć.
Nie ma w Nysie – Zakałdów Urządzeń Przemysłowych, nie ma Zakąłdu produkujaćego niegdyś urządzenia do linii energetycznych, których zresztą nikt przez 22 lata nie remontuje. Bo po co? Unia jakoś to przecież będzie musiała za nas załatwić.
Zadłużenie , które zaciagnął Gierek poszło na inwestycje w infrastrukturę, zadłużenie (kilkakrotnie większe) które zaciagnęła ekipa Tuska to wg róznych ocen. ok. 300 mld zł. Do tego trzeba dodac ok. 400 mld z dotacji unijnych i ok. 400 mld z transferu od emigrantów. Na co poszły te pieniądze? Na 500 km atustrad budwanych 5 razy drozej niż te niemieckie.
W roku 1977 na studiach analizowaliśmy efektywnośc ówczesnych polskich iwnestcji i wchcodziło nam, że sa one ok. dwukrotnie mniej efektywne niż te zachodnie. Dzisiaj jest dokładnie podobnie, ale po inwestycjach Gierka do dziś jeździmy do Warszawy, a po „inwestycjach” Tuska zostaną stadiony do utrzymania.
Ile było za komuny (która centralnei sterowała gospodarką) urzędników państwowych? – 150 tys. Ilu jest dzisiaj? – 400 tys.
Polski PKB (prawdopodobnie svatopluk nie rozumie miernika) jest w duzej mierze „wytwarzany” właśnie przez urzędnicze otoczenie obsługujące rózne idiotyczne programy unijne. Poza tym jak wpłynęło na PKB zaciagnięcie nowych 300 mld zł kredytów? albo te 400 mld unijnych dotacji? No oczywiście podkręciło go w góre. A te 400 tys. urzędników (w 2/3 zbędnych) jak wpływa na PKB?
Tylko jaki jest efekt finalny? co jest polskim markowym produktem dzisiaj, po 22 latach transformacji? Wódka „Chopin”! Bo juz przecież nic nie mamy swojego.
Wczoraj yczytałem, ze cieszymy się, że Chińczycy kupują hute „Stalową Wolę” prodującą niegdys dobre maszyny budowlane.
Jedynym krajem w UE, ktory zachował w całości swój przemysł są Niemcy. Ostatnio słyszałem komentarz po spokaniu Merkel-Sarkozy, że w odróznieniu od Niemiec, Francja zlikwidowała swój przemysł i przeszła na usługi. I teraz będzie miała kłopoty. A Polska?
Panie Januszu!
Oj tam, oj tam!
Mówi pan, że nie ma polskich statków, nie ma fabryk kwasu siarkowego czy cukrowni.
Svatopluk panu napisze, że są efektywnie działające wytwórnie papieru falistego czy gumy do żucia :)
Po co więc narażać się na miano spiskowca, który oczekuje rewolucji w krainie mlekiem i miodem płynącej?
A te 400 tys. urzędników (w 2/3 zbędnych)
Otrzymało nieliche premie. Nawet prezydent Opola sypnął groszem:
” UM w Opolu wydał cztery lata temu 32 tys. zł, w tym o 15 tys. zł więcej”
Polecam artykuł:
http://www.bibula.com/?p=49299
„Tylko jaki jest efekt finalny? co jest polskim markowym produktem dzisiaj, po 22 latach transformacji? Wódka „Chopin”! Bo juz przecież nic nie mamy swojego.”
Taak, Chopin nawet jeśli nie jest oryginałem przy fortepianie, jest całkiem dobry…
Kiedyś porozmawiamy o naszym nowym dobrobycie.
Przy Chopinie oczywista, jak na miłośników Polski i jej produktów przystało?!
Ja wnoszę soczek jabłkowy, uprzednio sprawdzony czy nie z chińskich koncentratów zrobiony, bo podobno polskie jabłka za drogie :(
Teraz, przypomniało mi się!
Mam nadzieję, że Redakcja nie wnerwi się na mnie?
Otóż, w księgarni na ulicy Osmańczyka ( to jest jakś sieciowa księgarnia, jedna jest w Galerii Piastowskiej, ach, te dzikie nazwy!)
Kupiłam dzisiaj świetne książki. Obie po dobrej przecenie z 40 kilku złotych na dyszkę :)
Lubie takie bonifikaty!
Jedna Paula Johnsona ” Bohaterowie”
Ktoś, kto zna autora, czytał jego ” Intelektualistów” wie, że już jutro z ranka musi iść i kupić jego książkę :)
Druga, równe dobra i pieknie wydana ” W tył zwrot i w nogi!
Najsłynniejsze fortele wojskowe”
Przyda się chocby późnym wnukom, żeby pokazać biedusiom, jak ongiś wyglądał żołnież?!
„Ja w młodości widziałam wojsko, nim pokręceni pacyfiści nie przejęli rządów!”
I jeszcze- w księgarni obsługa jest przesympatyczna!
Pani widząc że buszuję po dziale Historia, ze smutkiem w głosie rzekła, że szkoda, bo przed chwilą sprzedała ostatnią książkę o Lechu Wałęsie… za jedyne 3 złote była :) :)
Polecam.
@Janusz Sanocki
Jakie to polskie samochody?
FSO Warszawa alias Pobieda?
Na której bazowała stara dobra „nyska”.
Fabrykę też wybudowali sowieci
125 i 126 to konstrukcie włoskie a nie polska myśl technologiczna.
Nawet przed wojną nie było polskiej marki (nie licząc prototypów). Wtedy to już w Warszawie składano FIATy.
@Eleonora
Zgadzam się z Panią, że dług publiczny jest kulą u nogi polskiej gospodarki.
Ale on rośnie nie od czasów Tuska.
Poprzednicy są również winni.
p.s. dług publiczny RFN to ok. 80% PKB:)
@svatopluk
Proszę sobie nie kpić!
Polacy nie budowali pięknych ( jak na owe czasy) prototypów aut? Polecam zapoznać się z tą stronką, by później czuć się uprawnionym do kpin
http://www.protauta45.republika.pl/
Doprawdy Svatopluku., polska mysl nie zakończyła się na kluchach i modrej kapuście…
Inna rzecz, dlaczego nie pozwolono na szeroką produkcję?!
Zainteresowanych było więcej nixli tylko sowieci…
Inna rzecz na co te długi są przeznaczane, nieprawdaż?
Można pieniądze wpompować w gospodarkę… i można je zwyczajnie przeżerać, jak czyni to ekipa Tuska.
Prototyp to nie produkcja masowa.
Skoda jako marka powstała już w okresie międzywojennym i to w państwie mniejszym niż II RP.
Sowieci może i nie pozwolili na autonomiczny rozwój polskiego przemysłu samochodowego ale tak na prawdę w żadnym demoludzie do tego nie doszło (nie licząc Czechosłowacji i Skody)
Łada i Zastawa to FIATy
a Dacia to Renault.
Zgadzam się że przeżeramy te kredyty. Ale już od 20 lat a nie od 4-5.
Zaliczam do tego również dotowanie nierentownych gałęzi przemysłu.
Zamiast utrzymywać przestarzałe stocznie i kopalnie lepiej by było zainwestować w nowe technologie jak n.p. nanotechnologia lub biotechnologia.
Pani Eleonoro!
Juz przyjmuje zaproszenie. Oczywiscie Chopina przywioze!
svatopluk mówi żywcem ideologiczną nowomową. A dlaczego stocznie i kopalnie zarządzane przez państwo są nierentowne? czechom opłaca się kupować polskie kopalnie i eksploatowac złoza węgla (trzecie na świecie po Chinach i Apallachach) a nam nie. Dlaczego? A dlaczego stocznie w Rostoku są renotwne i nawet mozna do nich doplacac a w Gdansku, Szczecinie i Gdyni – nierentowne?
Czy jest w ogole jakas odpowiedzialnosc rządu za gospdoarkę, renotnwośc panstowywch przedsiębiorstw? Ech nie ma juz przedsiębiorstw panstwowych, sa tylko 'spolki skarbu panstwa” wyplacajace horendalne kwoty jakims parteigenossen (jak to wplywa na rentownosc?) zarządom itd.
Zgadzam sie natomiast, ze to nie tylko ekipa Tuska. Ale Polską od 1989 r. rządzą w zasadzie dwie ekipy zmieniające szyldy (no trzy…) Komunisci – a po drugiej stronie podzielona „strona solidarnosciowa” czyli Mumia Wolnosci – Kongres Ludowo-Demokratyczny- PO i drugi odlam PC-AWs-PiS.
Kaczynski wcale nie mial jakiejs wizji gospodarki, przy czym to co robi teraz Tusku, to przekracza juz wszelkie granice. No ale skoro glownym a\macherem jest Jan Krzysztof Bielecki…
Wraca nowe.
@Eleonora
Polska racja stanu według Svatoplka jest następująca:
– nie opłaca się Polakom wydobywać węgla, natomiast opłaca się ogrzewanie naszych domostw peletkami, chruścikiem czy witkami wierzby.
To są te nowoczesne biotechnologie, nam przysługujące :)
– nie opłaca nam się budowa statków skoro Bałtyk już prawie nie nasz ( bynajmniej nie nasze śledzie i dorsze)
Wynajmijmy transportowce z Chin, a przywiozą nam mnóstwo swoich cudownych wyrobów.
Będzie przesyt w sklepach ” za 3 złote” :)
– nie opłaca się tworzyć jakiejś nierentownej gałęzi przemysłu motoryzacyjnego, skoro dróg w Polsce nie ma i nie będzie.
Na rowery mili ludzie, na rowery lub piechtą ( wszak tradycje piesze a świątobliwe już posiedliśmy)
Lubię pana Svatopluka… chylą czoła przed jego mądrością etapu
@Janusz Sanocki
Te czeskie firmy które modernizują i na nowo otwierają polskie kopalnie nie są państwowe tylko prywatne.
Polskie spółki węglowe są jak najbardziej dochodowe ale nie wszystkie ich kopalnie (n.p. Halemba) Na zamknięcie tych nierentownych nie zgadzają się jednak związki zawodowe.
Niemieckie stocznie nie konkurują z tanimi chińskimi i koreańskimi tylko produkują high-tech.
Polskie stocznie mogłyby konkurować gdyby stoczniowcy tam pracujący zarabiali chińskie stawki.
W Polsce jak na razie produkuje się więcej samochodów niż Polacy kupują nowych. A wiec eksportujemy je.
@Eleonora
Te polskie dorsze z Bałtyku to niewyrośnięte osobniki młodociane.
Za kilka lat nie będzie ich wcale.
I wtedy wszystkie kutry pójdą na złom.
No a gdzie są polskie firmy prywatne, które byłyby zdolne do kupna i modernizacji kopalni? Już nawet nie w Czechach tylko w Polsce. Dlaczego po 22 latach „transformacji” takie firmy nie powstały?
Co ma high-tech do budowy statku? Gdzie high-tech ma swoje zastosowanie tam prosze bardzo. Ale blacha okręgotwa, wał korbowy do silnika czy same silniki były produkowane w Polsce, a teraz nie sa. Ale w RFN są nadal produkowane. Svatopluk to produkt tej ideologii, ktora wtlaczaja nam medrcy liberalni od dwudziestu paru lat./ Zaczęli jeszcze przed 1989 r.. A po 1989 r. zaczęla się dla nich nieslychana koniunktura. Po co modernizowac, dobrze zarządzać, starać sie o współną własność? Sprzedać komuś obcemu i wziąc łapówkę a jutro? Jutro chocby potop. I liberalowie (mają swoje „zasługi” oj mają!) z KLD ktory na obecnym etapie nazywa się Platforma Obywatelska są w tym procederze znakomici. Bardzo mi się podobaja ich ostatnie sukcesy jesli idzie np. o budowe dróg. Gdzie wszystko kosztuje dwa razy drozej niż w Niemczech, a i tak nie zrealizowali nawet połowy planów. Ale wszystko jest OK.
A tak jeszcze dla svatopluka – to jaka jest róznica miedzy firmą panstwową , a spółką która ma 10 tys. właścicieli giełdowych akcji? W zarządzaniu – żadna. Wiec nie opowiadajmy pierdół, że sprzedaż polskich banków czy ubezpieczalni wielkim korporacjom przemysłowym to „prywatyzacja”. To wyprzedaż majatku gorączkowa i bezmyslna.
Ustawe o związkach zawodowych w obecnym kształcie specjalnie stworzono właśnie taką, żeby zwiazki zamienić we współników tego procesu rabunku. Za ochłap w postaci udziałów z „prywtayzacji” zwiazkowy aktyw gotów jest sprzedać dusze diabłu. Ale czemu się dziwić – kiedy robią tak wszyscy. rząd, który stalby na straży narodowego interesu powinien natychmiast zmienić ustawe o zwiazkach zawodowych i wyprowadzić je poza fabryki. Ale ten rozgardiasz jest na rękę wszystkim. Natomiast Kaczynski tego kompletnie nie rozumie. Wiec ani rządu, ani opozyji nie mamy.
@svatopluk
Oj Svatopluku, dzieciaku propagandy :(
Dziwne, że te niewyrośnięte zdechlaki już po niemieckiej lub duńskiej stronie Bałtyku dorośleją.. że ho ho!
Czym one ich karmią???
Czyzby tym, czym szlachetni chińczycy swoje przesmaczne pangi?
Smacznego życzę!
Ciekawe, że Svatopluk świetnie rozumie czeski interes, pisze o dobrze prosperujących prywatnych firmach, ale niepolskich.
Nie zastanowi się dlaczego rządzący woleli zatopić kopalnię niż oddać ją w spółkę pracowniczą?!!?
Gdzie u takiego chłopka logika :(
@Janusz Sanocki
Ten kawałek blachy i wielki silnik jest o wiele tańszy w Chinach.
A Niemcy w swoich stoczniach albo produkują U-Booty (Kilonia) albo wielkie statki rejsowe (Papenburg). W Rostoku już żadnych statków się nie produkuje.
A dlaczego polski kapitał prywatny nie chciał polskich kopalni?
A dlaczego sprzedaje swoje firmy (n.p. Amica) zagranicznym koncernom? To nie pytanie do mnie.
@Eleonora
Gdzie to można kupić wyrośniętego niemieckiego dorsza?
W tamtejszych sklepach też króluje panga albo mintaj.
Lub hodowlane łososie i inne.
Polecam zapoznać się z teoria przewagi absolutnej i przewagi komparatywnej.
Albo płacimy robotnikom mniej niż w Chinach by z nimi konkurować.
@Janusz Sanocki
No do tego co placimy robotnikom jeszcze trzeba dodac koszty transportu, a takze porownac koszty i zyski w calym procesie produkcji np. statku. Jesli np. na produkcji 1 statku poneisiemy 1 mln straty, a cala branza kooperantów zarobi 2 mln na czysto, to juz sie oplaci doplacić. A gdzie jeszcze skladki, zus, podatki itd.itp.
chinczyk wcale tak mniej od nas nie zarabia, (realnie) bo jeszcze trzeba doliczyc roznice wynikajace z zawyzonego (w stosunku do zlotowki) kursu dolara i euuro. A po co ten kurs jest zawyzony? Po to, zeby wykluczyc polska konkurencje.
W 1992 r. bylem przypadkiem uczestnikiem polskiej (2 osobowej) delegacji na konferencji w Luksemburgu, zorganizowanej przez niemiecki zwiazek zawodowy IG Metal. Co bylo tematem? Ano namawianie zwiazkowcow z krajow b. bloku wschodniego do żądania takich samych swiadczen socjalnych i takich samych plac jak maja Niemcy. A po co? No proste jak drut – po to, zeby wykluczyc naszą konkurencje. Bylismy jedyna delegacja, ktiora wstrzymala sie od glosu w glosowaniu nad rezolucją. Dlatego potem nas juz nie zaproszono nigdy, a Solidaruchy tez okazaly sie niezadowolone, ze opracowalem im sprawozdanie. Gdybysmy siedzieli cicho, a nawet gdybym podgrzewala tmosferę, to bysmy tam jezdzili ciagle – a to byl swietny interes – na dietach zarobilem 600 marek. Polska to jest kraj, ktorym nikt nie rządzi, a rzodrapują go obcy i swoi bo za kilakset euro kazda wykształcona ropucha sprzeda pół Ojczyzny.
A tak na marginesie to Chiny svatopluku maja nad nami przewage absolutna czy komparatywna?
To czy dana branza przynosi zysk czy straty w naszych warunkach, gdy podatki jawne i ukryte stanowią lwią część ceny, trudno w ogole okreslic. Ciagle zyjemy w warunkach ekonomii socjalistycznej, o ktorej Alain Besanson pisal jako o „anatomii widma”. Wezmy np. oplaty za CO2, ktorej chinczycy nie ponoszą. co to ma wspolnego z ekonomią?
Wbrw temu co wie svatopluk nt. „blach”, to wcale nie jest takie proste np. wykonac wal korbowy do silnika okretowego.
A kto ma zapłacić te straty wysokości 1mln?
Podatnicy? To dlaczego dotować tylko branżę stoczniową a inne nie?
Polska póki co jest technologicznie bardziej rozwiniętym krajem niż Chiny in.p. taki wał korbowy możemy wykonać lepiej niż oni. Ale zespawać cały statek to może wyjść taniej u nich.
Wiec dlaczego nie produkować silników do statków i je sprzedawać stoczniom chińskim lub innym? (to jest tylko hipotetyczny przykład)
Czy kurs PLN nadal jest zawyżony?
Ostatnio bardzo się złotówka osłabiła.
To raczej juan jest zaniżony.
Ale czy Pan osobiście rezygnuje świadomie z kupna tańszych chińskich produktów?
Staram sie kupować polskie produkty, ale z chinskich nie rezygnuje, chociaz prawde powiedziawszy nie potrafie wskazac jaki produkt chinski ostatnio kupilem.
Ja tez jestem za wolnym rynkiem, ale problem jest w tym, ze ten rynek w Europie, a nawet w Chinach nie jest wolny. Kurs zlotego jest zawyzony i to mocno. Ma Pan pojecie o ekonomii, wiec prosze zastanowic sie jakby wplynelo na kurs zlotego:
1) zrownowazenie budżetu
2) zatrzymanie wyprzedazy polskich firm, banków itd. co odbywa się pod nazwą „prywatyzacji”.
Pkt. 1 to ok. 30-40 mld zl
pkt 2) to powiedzmy ok. 10 mld razem 40-50 mld zl wolnych złotówek rzuconych na rynek, 40-50 mld mniejszy popyt na euro i dolara, w efekcie – inflacja ok. 10-15% i „odbita fala” – drugie tyle z tytułu mniejszego zaintersowania zagranicznych „inwestorów” kupowaniem polskiej waluty. Ja obstawiam, że byłoby to ok. 5,50-6,0 zł za dolara.
Polacy obecnie zarabaiaja za dużo (w walutach) w stosunku do tego co produkują. Dlatego bardziej opłaca się jechac na wczasy do Tunezji niz do Zakopanego. Przy kursie 5,5 zł za dolara już byłoby inaczej.
Ale wtedy mamy problem z obsługą długu zaciągniętego w USD i EUR.
Przy proponowanym kursie wzmocni się też emigracja zarobkowa.
Każdy kij ma 2 końce.
Dlug trzeba bedzie i tak splacic, a emigracja zarobkowa z biednego kraju to szansa. A Polska jest biednym krajem, ktiry zyje nad stan. I to sie zemsci juz niedlugo.
Pozdrawiam
Ale trzeba ten dług spłacać po bardziej niekorzystnym kursie wymiany?
Czy emigracja zarobkowa to tylko korzyści dla kraju wysyłającego?
Nie wszyscy emigranci wrócą.
Emigranci nie wracaja ze wzgledu na syf panujący w Polsce. 1 milion juz wyjechal na stale, a drugi milion krąży, ale wkrotce tez wyjedzie.
Kuszą ich raczej większe zarobki.
A Pan chciałby tę różnicę jeszcze zwiększyć.
Wtedy następne 2 miliony wyjadą.
Czy tego Pan chce? Społeczeństwo polskie kładło na ich wykształcenie a profity będzie zbierać zagranica.
svatopluk
Ma Pan racje z tym wykształceniem. ale tylko jesli: a) wyjada ludzie, którzy tu nie znajda równorzędnej pracy; b) jesli (realne) zarobki tam beda wieksze. A to wcale nie wynika z róznicy kursów walut.
Poza tym kwestia zwrotu kosztów studiów jest do uregulowania chocby tak jak to bylo w PRL – gdzie jesli ktos nie podaejmowal pracy i wyjezdzal musial zwrocic koszty studiow. Ja jestem za takim uregulowaniem. Popierać, kształcic, pomagac – ale dlaczego bez wzajemnosci? I co ma do tego kurs złotówki do dolara?
Natomiast na pewno nie wyajda na wczasy do Hiszpanii,albo do tunezji. Wybiora Zakopane, albo Sopot.