Prowokacja „kasty” w SN! „KRS nie jest tożsama z organem z konstytucji”. W składzie znalazł się sędzia, który należał do PZPR

Zastępca Naczelnego

Foto ilustracyjne/Twitter.com

Kolejna „wrzutka” tzw. kastry sędziowskiej w Sądzie Najwyższym. Grupa sędziów, byłych bliskich współpracowników prof. Małgorzaty Gersdorf, podważyła konstytucyjny status Krajowej Rady Sądownictwa. To ewidentna prowokacja oraz kierunek ataku, który nastąpi po rzeczywistej likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN. Ciężko też uwierzyć w przypadek, jeśli chodzi o czas i uzasadnienie dzisiejszego uchwały składu sędziowskiego. Zbiega się to z kuriozalnymi poprawkami senackimi do ustawy o SN oraz przyjazdem do Polski Ursuli von der Leyen. Co ciekawe, o „niekonstytucyjności” KRS orzekał dziś sędzia należący niegdyś do PZPR.

Krajowa Rada Sądownictwa od 2018 r. nie jest organem tożsamym z organem opisanym w konstytucji, jednak brak jest podstaw do przyjęcia z góry, że każdy sędzia sądu powszechnego nominowany przez KRS od 2018 r. nie spełnia wymogu minimum bezstronności – to główna konkluzja obszernej uchwały szerszego składu Sądu Najwyższego.

Uchwałę podjął w czwartek skład siedmiu sędziów Izby Karnej SN pod przewodnictwem prezesa tej Izby, sędziego Michała Laskowskiego, rzecznika byłej I Prezes SN, prof. Małgorzaty Gersdorf. Skład ten odpowiadał na pytania sformułowane przez Sąd Apelacyjny w Warszawie i dotyczące kwestii obsady składów sędziowskich przez sędziów nominowanych przez KRS ukształtowaną na podstawie nowelizacji z końca 2017 r. Na jej mocy wprowadzono zmianę, że sędziowskich członków Rady wybiera Sejm, a nie – jak wcześniej – środowiska sędziowskie.

To co się wydarzyło w roku 2017, a weszło w życie w roku 2018, powołało do życia nowy organ, który nie jest tożsamym organem z tym, który jest zapisany w konstytucji (KRS- PAP). Wspólna jest tylko nazwa. Natomiast w tym zakresie, w jakim wybierani są sędziowie do tej Rady, ten organ jest zupełnie innym organem, w inny sposób ci członkowie KRS są wybierani, niż powinno to wynikać z prawidłowego rozumienia zapisu konstytucyjnego”

– podkreślił w uzasadnieniu uchwały sędzia SN Jerzy Grubba.

Dlatego – jak podkreślił – „mamy fundamentalną wadę procesu powoływania sędziów, procesu nominacyjnego”.

Każdy sędzia, który otrzymał nominację w tych warunkach, znajduje się w sytuacji, w której jego nominacja dotknięta jest taką wadą”

– zaznaczył sędzia Grubba.

Jednocześnie jednak sędzia Grubba zastrzegł, że na obecną chwilę w tej procedurze nominowanych zostało już ponad dwa tysiące sędziów.

Nie można powiedzieć a priori, że każdy sędzia dotknięty ta wadą nominacyjną jest sędzią, który nie spełnia minimalnego standardu bezstronności i sąd utworzony z jego udziałem jest nienależycie obsadzony”

– wskazał.

Ciekawe, że w składzie sędziowskim, podważającym podstawy konstytucyjne Krajowej Rady Sądownictwa, znalazł się sędzia Waldemar Płóciennik, który od drugiej połowy lat 80. był członkiem partii komunistycznej. Czy wtedy powołania sędziowskie odbywały się zgodnie z zasadami praworządności?

Źródło: WB, wPolityce.pl

Komentarze są zamknięte