Dr Bogusław Rogalski: Biedroń, „Nowa Lewica” i tęczowy sztandar

Zastępca Naczelnego

dr Bogusław Rogalski/YT

Lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej zarekomendował jako kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich byłego polityka SdRP, poprzedniej „poczwarki” tego środowiska politycznego, byłego parlamentarzysty antyklerykalnego Ruchu Palikota, a obecnego eurodeputowanego Wiosny Roberta Biedronia. Towarzysz Czarzasty od wielu miesięcy nie ustaje w promowaniu putinowskiej narracji historycznej, broniąc publicznie rzekome zasługi dla Polski ze strony zbrodniczej Armii Czerwonej. Teraz zabrał się za promowanie Biedronia.

Po ostatniej medialnej wypowiedzi „pierwszego homoseksualisty III RP”, w której określił prezydenta USA Donalda Trumpa mianem „waszyngtońskiego furiata”, bo uznał, że zlikwidowanie wspierającego terroryzm irańskiego generała Kasema Sulejmaniego jest przejawem „krwi na rękach” amerykańskiego prezydenta, rozpoczęto jego promowanie na kandydata na najwyższy urząd w państwie. Wystawienie go w wyborach prezydenckich wpisało się zatem w logiczny ciąg postkomunistycznej, neomarksistowskiej narracji tzw. „lewicy”. Tymczasem „Nowa Lewica” to jedynie kolejne wcielenie formacji, która w II RP była uznana za nielegalną i zasłużyła się jedynie nieustanną zdradą polskich interesów narodowych pod różnymi nazwami, od KPRP i KPP do PZPR.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Dr Bogusław Rogalski: Hołownia się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni

Dr Bogusław Rogalski: Neomarksistowska kolonizacja umysłów

Zdrowej demokracji potrzebne są różne nurty polityczne, również lewicowe, ale nie takie jak te wymienione wyżej, i nie takie jakie mamy dzisiaj w Polsce, promujące rewolucję światopoglądową, walkę z Kościołem i wszelkie dewiacje. W tym miejscu warto przypomnieć ocenę wybitnego przedstawiciela prawdziwej polskiej przedwojennej lewicy, premiera Ignacego Daszyńskiego z Polskiej Partii Socjalistycznej, którą przedstawił Andrzej Chwalba:

Wśród przywódców socjaldemokracji nie brakowało wybitnych osobistości, takich jak choćby poseł krakowski Ignacy Daszyński, który był jednym z najwybitniejszych socjalistów Austrii i Europy. Zasłynął jako znakomity mówca i trybun ludowy. Miał istotny wpływ na treść tygodnika, a następnie dziennika poprzedniczki PPS – Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego „Naprzód”. Z łatwością nawiązywał kontakt z robotnikami, rzemieślnikami, a nawet chłopami, witając ich po staropolsku: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” czy „Szczęść Boże”. Wielokrotnie w kontaktach z przedstawicielami ludu roboczego, podobnie jak i inni agitatorze, posługiwał się kościelnymi środkami przekazu oraz językiem religijnym. Choć wadził się z duchowieństwem (szczególnie w kampaniach wyborczych ) nie widział w Kościele wroga tak jak liczni socjaliści europejscy. Olbrzymią większość członków PPSD i jej sympatyków stanowiły osoby głęboko wierzące i praktykujące.”

Czy ktoś może wyobrazić sobie dzisiaj, że Włodzimierz Czarzasty lub Robert Biedroń witają się na publicznym spotkaniu po staropolsku słowami używanymi przez Daszyńskiego? To właściwie niemożliwe. To właśnie miara różnicy, którą warto podkreślić. „Nowa Lewica” to twór „lewicopodobny” i trzeba do niej odnosić się adekwatnie do haseł i pseudowartości jakie głosi.

W naszym polskim interesie leży walka o utrzymanie katolickiej tożsamości narodowej przez odważne przeciwstawianie się poglądom Roberta Biedronia, Adriana Zandberga, Włodzimierza Czarzastego i ich czeredki z Wiejskiej, które stanowią nową próbę prowadzenia antychrześcijańskiej krucjaty obyczajowej. Jak pisał w kwietniu 2015 roku na łamach „Naszego Dziennika” ks. prof. Tadeusz Guz:

Marks ma nadzieję dokonać (…) przejścia od biblijnie ugruntowanej rodziny do komunistycznej poprzez zniesienie „starych relacji rodzinnych” z pomocą „wielkiego przemysłu”, względnie dopiero poprzez „rozdarcie pierwotnego związku rodziny”, ponieważ „rewolucja komunistyczna” jest „najbardziej radykalnym zerwaniem z tradycyjnymi relacjami własności”, których negatywnym skutkiem było według niego m.in. małżeństwo monogamiczne oraz rodzina pojęta tradycyjnie i po chrześcijańsku. Autorzy „Manifestu Partii Komunistycznej” nie pozostawiają cienia wątpliwości co do swojego antymałżeńskiego i antyrodzinnego programu: „Nie jest żadnym cudem, że w tym pochodzie rozwojowym zrywa się najbardziej radykalnie z tradycyjnymi ideami”. „Wyższą formę rodziny”, względnie „nowe formy społecznych związków pomiędzy ludźmi” zamierza stworzyć dopiero komunizm jako szczytowy poziom rozwoju materii. Już w 1917 roku, czyli zaraz po olbrzymich stratach w małżeństwach i rodzinach narodu rosyjskiego i w pozostałych narodach, spowodowanych zniszczeniami rewolucji bolszewickiej w carskiej Rosji, Lenin był dumny ze „zniszczenia porządku” rodzinnego o tradycjach chrześcijańskich wielu stuleci i mówił do młodzieży komunistycznej w Rosji: „To, co stare”, czyli chrześcijańskie, „jest zniszczone […]; jest cmentarzyskiem, co zresztą zasłużyło, by być przemienionym w cmentarzysko”.

Dzisiaj to Robert Biedroń jest twarzą nowej ofensywy politycznej neomarksistów i postkomunistów, którzy dla zmylenia wyborców, jak na politycznego kameleona przystało, przefarbowali czerwony sztandar na tęczowe barwy. Odpowiedzią środowisk autentycznie chadeckich, czyli chrześcijańskich, musi być pokazanie realnej alternatywy, którą jest droga wskazywana przez społeczną naukę Kościoła i właściwą interpretację roztropnego działania dla dobra wspólnego. Tutaj nie ma i nie może być kompromisów, katolicy muszą wyjść ze współczesnych katakumb, by odważnie bronić swój świat wartości, jak mawia kard. Robert Sarah. Zatem czeka nas ciężki bój … i do tego nie ostatni!

dr Bogusław Rogalski *

* Lider Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, b. deputowany do Parlamentu Europejskiego VI kadencji.

***

Grafika: @bogusrogalski TT

Komentarze są zamknięte