Jubileusz 40-lecia duetu Skawiński & Tkaczyk

Autor Obywatelski

23 września w opolskkombiim Amfiteatrze wyjątkowy koncert z okazji jubileuszu 40-lecia duetu Skawiński & Tkaczyk. Cztery dekady efektów współpracy kultowego duetu. Na tę okoliczność udało nam się porozmawiać z gwiazdami polskiej sceny muzycznej.Ponieważ rozmawiamy o jubileuszu 40 lat współpracy, proszę przypomnieć, jak się znaleźliście w miejscu, które wszystko w waszym zawodowym życiu zmieniło!

– Grzegorz Skawiński: Zaczynaliśmy w zespole Kameleon, który założyliśmy w czasach liceum w rodzinnej Mławie. Po przyjeździe do Trójmiasta, na pierwszym roku studiów, z Jankiem Plutą założyliśmy Horoskop. Graliśmy standardy jazz-rockowe, rockowe i własne kompozycje. Później były Akcenty i od 1976 roku zawodowe Kombi. Od tego momentu datujemy naszą pracę w zawodzie muzyka. „Po drodze” był jeszcze SKAWALKER, O.N.A. i obecnie KOMBII. Tak, to już 40 lat zawodowego grania!

– Próbowaliście policzyć, ile razy gościliście w Opolu? Jest miasto, w którym koncertowaliście częściej? My, w stolicy Polskiej Piosenki lubimy myśleć, że dla was jesteśmy wyjątkowym miastem…

– W.T.: Bo Opole jest wyjątkowym miastem dla nas. Tu przeżyliśmy pierwszy największy sukces. W 1984 roku na Festiwalu zdobyliśmy Nagrodę Publiczności piosenką „Słodkiego miłego życia”. Bisom nie było końca. Tego nigdy nie zapomnimy! Potem bywaliśmy w Opolu naprawdę często – i na Festiwalach Polskiej Piosenki i na koncertach. Zawsze jesteśmy super przyjmowani. Opolska publiczność jest wyrobiona i muzykalna. Będziemy do Was wracać nie raz.

– G.S: Nie próbowaliśmy liczyć, ile razy graliśmy w Opolu, ale na pewno jesteście w czołówce.

– Każdy, kto do nas przyjeżdża, opowiada o swoich ulubionych miejscach w Opolu. Wskażcie wasze?

– G.S.: Amfiteatr. Czujemy się w nim jak w domu. Lubimy mieszkać nad zalewem w Turawie. Jest dużo restauracji i barów, w których świetnie można się zregenerować. Lubimy Rynek wokół Ratusza. Panuje tam świetna atmosfera.

– Przebojów przez te cztery dekady uzbierało się aż… za dużo. Jak dobierzecie piosenki na koncert w Opolu? Rozumiem, że jubileusz nakazuje wędrówkę przez waszą historię.

– W.T.: Przebojów nigdy za dużo! A serio, to rzeczywiście mamy problem z doborem piosenek na koncerty. Dwie godziny to za mało żeby zagrać wszystkie znane przeboje. Często zmieniamy zestawy piosenek, żeby móc co jakiś czas przypomnieć te rzadziej prezentowane, o które wciąż proszą fani. Koncert w Opolu jest z okazji 40. rocznicy wspólnej drogi muzycznej Skawińskiego i Tkaczyka. Usłyszycie pierwsze przeboje z okresu Kombi i Skawalkera. Będą też utwory O.N.A. w wykonaniu gościa specjalnego. Planujemy specjalny blok akustyczno-symfoniczny z kilkoma przebojami w wersji symfonicznej, a więc przekrój naszej twórczości. Nie zabraknie „Black and white”, „Kochać Cię za późno”, „Nasze rendes vous”, „Victoria hotel”, „Pokolenie”, „Awinion” czy „Słodkiego miłego życia ‘’.

– Pokolenie, mój ulubiony utwór. Każdy kiedyś do niego musi dorosnąć. Dlaczego zawsze mam gęsią skórkę, gdy go słucham? Jak powstał?

– G.S.: Miło nam, że robi na Tobie takie wrażenie. Nam też się podoba! Powstał, jak większość piosenek, podczas wspólnych prób do płyty „c.d”, pierwszego albumu po naszym powrocie pod szyld KOMBII w 2004 roku. Autorem muzyki jest Bartek Wielgosz, a słowa napisał Jacek Cygan. Bardzo mądry tekst, chociaż ulegał wielu modyfikacjom podczas nagrywania płyty. Podczas „Pokolenia” zawsze wszyscy śpiewają i robią słynną falę.

– Koncerty Muzyki Nowej Generacji. Tam przekonaliście się, że idziecie w kierunku pożądanym przez siebie i lubianym przez fanów. Przypomnijcie klimat tamtych czasów…

– W.T.: Wspaniałe lata. Wspólne koncerty z innymi młodymi zespołami, prawie festiwale rockowe. Żyliśmy jak jedna wielka rodzina. Przyjaźnie pozostały do teraz. Wtedy uwierzyliśmy w siebie, wiedzieliśmy już na pewno, że muzyka to dla nas nie tylko pasja, ale i sposób na życie. Koncerty gromadziły rekordowe ilości fanów spragnionych mocniejszej muzyki, niż ta nadawana wtedy w TV i radiu.

– Co robić na co dzień, aby nie dawać się upływającym latom? Gdy patrzę na was mam wrażenie, że odbieracie energię 20-30 latkom. To tak samo się dzieje?

– G.S.: Tempo naszego życia i ciągłe bycie na szczycie dodaje energii, ale też dbamy o siebie. Szczególnie ostatnio zwracamy uwagę na tzw. higieniczny tryb życia. Odpowiednia dieta, sporo ruchu, ograniczenie używek, itd.

– Materiał do piosenek i płyt to efekt tytanicznej pracy, czy „spontan” utalentowanych muzyków?

– W.T.: Z tym bywa różnie. Niektóre powstają w ciągu kilkunastu minut, a czasami wałkujemy je przez kilka dni na próbach czy w studiu. Z reguły odbywa się to tak, że ktoś przynosi pomysł na numer, a aranżujemy go wspólnie na próbach. Potem powstaje do muzyki tekst. Każdy ma prawo do uwag i wniosków i wspólnie decydujemy o finalnym charakterze utworu. Generalnie lubimy pracować szybko, by nie dopuścić, aby piosenka zestarzała się zanim zostanie nagrana!

– Niektórzy aktorzy nie lubią oglądać swoich filmów i zwykli powtarzać, że wszystko można było zrobić ciut lepiej. Lubicie słuchać swoich rzeczy?

– W.T.: Rzadko zdarza mi się nastawić specjalnie coś swojego żeby tego posłuchać. Raczej dzieje się to przy spotkaniach towarzyskich ze znajomymi, którzy proszą: „nastaw coś waszego”. Komponując, grając na próbach, a potem w studio, no i w końcu grając je na koncertach setki razy, znamy swoje piosenki tak dokładnie, że nie chce się ich słuchać „po pracy”.

– Jak wytrzymujecie ze sobą. 40 lat? Nauczyliście się wychodzić obronną ręką z kłótni, czy może jesteście idealną parą?

– G.S.: Myślę że dobraliśmy się na zasadzie przeciwieństw. Ja jestem impulsywny, a Waldek spokojny. Jak są sytuacje, szczególne ja wybucham, pieklę się, a on mówi „spoko, pomyślimy, damy radę”. Nie ma ludzi idealnych, a praca w zespole to ścieranie się różnych osobowości, temperamentów, różnych poglądów na muzykę. Trzeba znaleźć kompromis. Łączy nas podobne spojrzenie na muzykę. Rozumiemy się bez słów. A prywatnie nie wchodzimy sobie na głowę, spotykamy się tylko z okazji urodzin, imienin czy świąt, bo przecież zawodowo, na trasach, spędzamy wiele miesięcy w roku.

– Kto, jak i dlaczego „wymyślił” O.N.A? I wokalistkę Agnieszkę Chylińską?

– W.T.: Agnieszkę spotkaliśmy w okresie Skawalkera, kiedy szukaliśmy rockowego głosu do tego projektu. Agnieszka już wtedy, mimo młodego wieku, była ukształtowana muzycznie, posiadała niesamowicie mocny rockowy wokal, była doskonale obeznana z tym, co się dzieje w muzyce. I okazało się, że pisze świetne teksty. Nie trzeba było jej niczego tłumaczyć. Dogadaliśmy się błyskawicznie. Po niespełna miesiącu prób weszliśmy do studia, by nagrać pierwszą płytę. Nazwę zaproponowała wytwórnia. Uważali, że skoro w zespole pojawia się
„ona”, niech będzie O.N.A.

– G.S.: O.N.A. powstało z wielkiej chęci mocnego grania. Chcieliśmy wrócić do korzeni. Do żywego grania bez puszczania czegokolwiek z komputera. Wszystko było autentyczne, od naszego zapału, po mocne granie na scenie i balangi po koncertach. Prawdziwy rock and roll.

– Publiczność tęskni za Skawińskim, Tkaczykiem i Łosowskim. Czy to jeszcze możliwe?

– W.T.: Ciężkie pytanie… Na pewno jest spora grupa ludzi, którzy pamiętają pierwszy skład Kombi i chcieliby usłyszeć zespół w tamtym składzie. Niestety, Janek Pluta nie żyje, a ze Sławkiem nie możemy się dogadać. Ostatnio odmówił nam wzięcia udziału w koncercie 40-lecia. Uważa, że to on wszystko wymyślił, skomponował, zagrał, a nas tam w ogóle nie było. Zmienia historię i opowiada w mediach przedziwne rzeczy na nasz temat. Smutne to… Dlatego z wspólnym zagraniem będzie ciężko, choć nigdy nie mówimy nigdy. Myślę jednak, że fakt, iż gramy na koncertach wszystkie największe przeboje Kombi z oryginalnym wokalem, oryginalną gitarą i oryginalnym basem, oddaje charakter i klimat tamtych lat. A tak na koniec chciałbym powiedzieć, że nie lubimy żyć przeszłością. Tworzymy nowe piosenki. Myślimy o kolejnej płycie. Dużo koncertujemy. Chcemy jeszcze pograć parę ładnych lat – ku zadowoleniu naszych fanów. No i pozdrawiamy Opole!

Tekst ukazał się w miesięczniku opole i kropka

Komentarze są zamknięte