Paweł Czyż w „KURIERZE WNET”: Czy „Dawid” pokona „Goliata”?

PAC1

David i Goliat, muzeum Prado, aut. Caravaggio

W ikonografii chrześcijańskiej zwycięstwo Dawida nad Goliatem symbolizowało zwycięstwo Chrystusa nad Szatanem. Eskalowanie sztucznego konfliktu z nowelizacją ustawy o IPN w zakresie jasnego wpisania do katalogu czynów zabronionych używania określenia „polski obóz koncentracyjny”, „polski obóz śmierci” czy „polski obóz śmierci” jest jedynie pretekstem do osłabienia pozycji Polski?

Jednym ze znaków rozpoznawczych wschodzącej potęgi jest to, że schodzące potęgi wytaczają przeciwko niej najcięższe działa – mówił niedawno w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” George Friedman. Z założycielem i byłym dyrektorem agencji Stratfor, wydawcą pisma „Geopolitical Futures”. Ten sam naukowiec podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie z września 2017 r. stwierdził, cyt. „Za 30 lat Polska będzie najpotężniejszym państwem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, z ambicjami odgrywania ogromnej roli na arenie międzynarodowej”.

Obrzydliwy atak na Polskę ma osłonić niewygodne pytania?

Historia Holokaustu jest bolesna i złożona. Rozumiemy, że wyrażenia takie jak: „polskie obozy śmierci” są niewłaściwe, błędne i sprawiają ból

— napisano w oświadczeniu wydanym w środę przez Departament Stanu USA.

Jednakże, jesteśmy zarazem zaniepokojeni i tym, że, jeśliby wszedł w życie, projekt tej ustawy mógłby podważyć wolność wypowiedzi i badań naukowych

— czytamy w oświadczeniu.

Musimy zachować szczególną ostrożność, by nie ograniczyć debaty i wypowiadania się na temat Holokaustu. Wierzymy, że tylko nieskrępowana dyskusja, badania naukowe i działalność edukacyjna to najlepszy sposób, by przeciwdziałać niewłaściwym i krzywdzącym wypowiedziom

— wskazano w nocie wydanej przez amerykańską dyplomację.

Departament Stanu wezwał do przeprowadzenia ponownej analizy ustawy o IPN nie tylko z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa, ale też „naszej zdolności do pozostania nadal realnymi partnerami”.

Jesteśmy zaniepokojeni konsekwencjami projektu tej ustawy; jeśli weszłaby ona w życie mogłoby to wpłynąć na strategiczne interesy Polski i jej stosunki – ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem włącznie

— podkreślono w nocie.

 

Trochę historycznych faktów

„Polski obóz śmierci” – takich słów użył w maju 2012 roku były prezydent USA Barack Obama, podczas wygłaszania laudacji na cześć Jana Karskiego. Wpadka byłego amerykańskiego prezydenta Obamy miała miejsce podczas ceremonii pośmiertnego uhonorowania bohaterskiego kuriera polskiego podziemia Prezydenckim Medalem Wolności. Oddajmy zatem głos Janowi Karskiemu, cyt.

(…) Przyjechałem do Stanów Zjednoczonych w połowie czerwca [1943 r.]. Oczywiście w tajemnicy. Instrukcje dostałem od Sikorskiego, Mikołajczyka i Kota: po pierwsze – wysyłają mnie do władz amerykańskich, nie wolno mi nawiązywać żadnych kontaktów z Polakami. Mam słuchać poleceń Ciechanowskiego [Jan Ciechanowski w latach 1941-1945 był ambasadorem RP w Waszyngtonie], który zostanie poinformowany, na czym polega moja rola. W Ameryce jest dużo ludzi, którzy są przeciwnikami rządu polskiego i Sikorskiego. (…)

Swoją kampanię [Jan Ciechanowski] zaczął bardzo mądrze. Poinformował o moim przyjeździe odpowiednich ludzi. Zaczął od wybitnych przywódców żydowskich. To byli Cox, Cohen, obaj doradcy Roosevelta z okresu New Deal, Felix Frankfurter – sędzia Sądu Najwyższego, prezes Amerykańskiego Kongresu Żydów – rabin Wise, prezydent Światowego Kongresu Żydowskiego – Nachum Goldmann i jeszcze paru innych. W pewnym momencie wysłał mnie do Nowego Jorku, żebym skontaktował się z JOINT – żydowską organizacją charytatywną, dysponującą olbrzymimi środkami.

Szczerze im mówiłem o beznadziejnej sytuacji Żydów, podkreślając, że pomoc może przyjść tylko z Zachodu. Polacy są bowiem bezsilni, mogą uratować jednostki, ale nie mogą zatrzymać procesu niszczenia Żydów. Znowu podobna historia jak w Londynie: nie było wielkich dyskusji. Wysłuchiwali mnie, każdy z natury rzeczy objawiał sympatię, obiecywali, że zrobią, co będą mogli, wynosili mnie oczywiście pod niebiosa. No i na tym się kończyło.

Ale były wyjątki. Rabin Wise zainteresował się paszportami in blanco. Pytał mnie o szczegóły, jak ja to sobie wyobrażam, ile mniej więcej na taki paszport trzeba pieniędzy, jak te pieniądze należy przesyłać. Mówiłem, że jedyna droga prowadzi przez rząd polski. Przyjął to bez komentarza. Goldmann był niechętny. Było widoczne, że spotkał się ze mną, bo Ciechanowski naciskał na niego, ale nie brał mnie serio. Goldmann napisał pamiętniki i w tych pamiętnikach krytykował Ciechanowskiego. Jego zastępca Waldman, antypolski, nie przyjmował do wiadomości tego, co mówiłem o pomocy udzielanej Żydom przez Polaków, podkreślał tradycyjny antysemityzm. W swoich pamiętnikach krytykował Polaków, sugerował, że grali sympatią do Żydów, żeby poprawić swoją opinię, ale nie byli w tym szczerzy.

Słynne stało się pana spotkanie z sędzią Frankfurterem. Proszę o tym spotkaniu opowiedzieć.

Felix Frankfurter, tak jak inni, przyszedł do ambasady. Był wyniosły, pompatyczny, ale nie robił wielkiego wrażenia, może dlatego, że był niewysoki. Oczy miał jednak przenikliwe, inteligentny człowiek. Zaczął od tego: czy ja wiem, kim on jest.

– Wiem. Jest pan sędzią Sądu Najwyższego.

– Czy pan wie, że jestem Żydem?

– Tak, wiem. Pan ambasador mi powiedział.

– Niech mi pan powie, co się dzieje z Żydami w pańskim kraju? Tu przychodzą sprzeczne informacje.

Wiedziałem, że ten człowiek mi nie przerwie, że ten człowiek wszystkiego wysłucha. Przez jakieś dwadzieścia pięć minut mówiłem tylko o Żydach. Ani słowem nie wspomniałem o Polakach, o Polsce, o ruchu podziemnym. Tylko o Żydach, o tym, co widziałem w getcie warszawskim, w obozie koncentracyjnym, podawałem statystyki. Frankfurter zadawał mi pytania natury technicznej. Jak wysoki jest mur w getcie? Jak wszedłem do tego getta? No i w końcu, kiedy powiedziałem wszystko, co miałem powiedzieć, pamiętam – zapadła kłopotliwa cisza. Siedzimy przy stoliku w salonie ambasady, po mojej lewej stronie ambasador, naprzeciwko Frankfurter. I milczenie.

Frankfurter wstaje z krzesła i zaczyna chodzić od ściany do ściany. Nic nie mówi. W pewnym momencie, kiedy odwrócił się tyłem do nas, Ciechanowski zrobił znak: palec na ustach. Nie przerywaj mu. Frankfurter siada. Powtarzam – on był taki pompatyczny, pamiętam każde słowo, każdy jego gest, bo pewnych rzeczy człowiek nie zapomina:

– Panie Karski, człowiek taki jak ja, który rozmawia z człowiekiem takim jak pan, musi być całkowicie szczery. Toteż ja mówię: nie jestem w stanie uwierzyć w to, co mi pan powiedział.

Ciechanowski wchodzi mu w słowo – oni byli przyjaciółmi: – Felix, nie mówisz tego na serio. Przecież nie możesz powiedzieć temu człowiekowi w twarz, że on kłamie. Felix, co ty wyrabiasz! Frankfurter na to: – Panie ambasadorze, ja nie powiedziałem, że ten młody człowiek kłamie. Ja powiedziałem, że nie jestem w stanie uwierzyć w to, co on mi powiedział. To jest różnica.

I pamiętam, wyciągnął ręce w moim kierunku: „Nie, nie”. Na tym skończyła się nasza rozmowa.

Wyszedł z Ciechanowskim. Ciechanowski ze wszystkimi honorami odprowadził go na dół, bo salon był na pierwszym piętrze. Kiedy wrócił, zapytałem go: – Panie ambasadorze, czy on komedię zrobił, czy on rzeczywiście w to nie uwierzył? Pamiętam odpowiedź Ciechanowskiego: – Johnny, nie wiem, nie wiem… ale ty musisz zdawać sobie sprawę, że mówisz straszne, niepojęte, nie do wiary rzeczy. I ty o tym pomyśl.(…)” (1).

 

Plan Churchilla

 

W nocy z 30 na 31 stycznia 1943 roku w wagonie kolejowym na bocznicy dworca w tureckim miasteczku Yenice potkali się 69-letni Winston Churchill i młodszy o 10 lat İsmet İnönü, prezydent Turcji. Brytyjski premier od dwóch lat bezskutecznie próbował wciągnąć neutralną Turcję do wojny przeciw Hitlerowi. Był to był warunek powodzenia planu Churchilla – otwarcia drugiego frontu na Bałkanach.  Churchill planował atak przez Grecję i stamtąd ruszyły na północ wkraczając do Rumunii, na Węgry, do Czechosłowacji i do Polski. Oznaczałoby to, że Armia Czerwona zostałaby zatrzymana u granic tych państw i po wojnie ta część Europy nie znalazłaby się pod wpływem Moskwy. Ważniejszym pozostaje pytanie: ile setek tysięcy więźniów niemieckich, nazistowskich obozów można było uratować realizując plan Winstona Churchilla, któremu sprzeciwiali się solidarnie prezydent USA Franklin D. Roosevelt i Józef Stalin?

W tym czasie w niemieckich obozach koncentracyjnych przebywało jednak wciąż około 800 tysięcy Żydów, których można było spróbować wykorzystać jako kartę przetargową. Przynajmniej tak uważał Heinrich Himmler. Właśnie tę postawę starał się wykorzystać szwajcarski Komitet Ocalenia, kierowany przez syjonistów-rewizjonistów. Jego członkom udało się zdobyć równowartość 20 milionów franków szwajcarskich przekazanych przez żydowskich finansistów ze Stanów Zjednoczonych. Chcieli wymienić je na Żydów przetrzymywanych w niemieckich obozach koncentracyjnych. 8 maja 1944 r. w gabinecie Adolfa Eichmanna pojawił się Joel Brand, reprezentujący Komitet Pomocy i Ocalenia. Była to syjonistyczna organizacja, pomagająca dotychczas Żydom w ucieczce z okupowanej Europy na Węgry i dalej. Podczas rozmowy usłyszał on z ust swego gospodarza szokującą propozycję, o której pisze w swej książce „Misja Wallenberga” Alex Kershaw.

Eichmann miał powiedzieć:

 Gotów jestem sprzedać wam milion Żydów, krew za pieniądze, pieniądze za krew. Możecie ich zabrać z jakiego chcecie kraju, gdziekolwiek ich znajdziecie – z Węgier, z Polski, ze wschodnich terytoriów, z Theresienstadtu, Auschwitz, skąd się wam podoba. Kogo chcecie ocalić? Mężczyzn płodzących potomstwo? Kobiety, które mogą je rodzić? Dzieci? Starców? Niech pan siada i odpowie.

Na pośrednika w tej „transakcji” wybrano byłego szwajcarskiego prezydenta Jeana-Marie Musy’ego. Rzecz jasna nie był to przypadek. Sam nie był nazistą, ale miał niezłe kontakty nad Szprewą, co ułatwiało mu dotarcie do Reichsführera-SS. 1 listopada 1944 r. Musy został przyjęty w Berlinie przez SS-Brigadeführera Waltera Schellenberga – szefa wywiadu SD, a jednoczenie jednego z najbliższych współpracowników Himmlera. Stawką negocjacji zatem nie były środki finansowe, a kwestia pokoju na froncie zachodnim czy deklaracja bezkarności nazistowskich zbrodniarzy.

Niemniej jednak realizacja planu Churchilla z uderzeniem przez Bałkany mogła ograniczyć skalę Holokaustu. Korzystając z informacji uzyskanych właśnie od Jana Karskiego na Węgrzech i w Szwajcarii próbowano przeciągać realizację ludobójstwa, co jedynie potwierdza, że plan Winstona Churchilla był poważnie rozważany, a angielski wywiad pozostawał przez swoje szwajcarskie przedstawicielstwo w stałym kontakcie z Komitetem Ocalenia. Pokłosiem wizji tego angielskiego polityka była koncepcja „Operation Unthinkable”, o której świat pierwszy raz usłyszał w 1998 roku. Otrzymała ona najwyższy poziom tajności. Wiedzieli o niej jedynie planiści i najbliżsi współpracownicy premiera. Churchill zdecydował, że nie przekaże jej planów nawet Amerykanom. Związane z nią kwestie konsultował jedynie z generałem Andersem, gdyż 1. i 2. Korpus Polski miały mieć kluczowe znaczenie w oswobodzeniu ziem polskich.

Rankiem 12 maja 1945 roku Churchill przesłał prezydentowi Trumanowi, taki telegram: „Jestem głęboko zaniepokojony sytuacją w Europie. Doszło do mojej wiadomości, że połowa amerykańskiego lotnictwa w Europie zaczęła już dyslokację na Pacyfik. Co jednak w tym czasie stanie się z Rosją? Zawsze pracowałem nad utrwaleniem przyjaźni z Rosjanami, ale – podobnie jak pan – odczuwam głęboki niepokój z powodu ich interpretacji decyzji z Jałty, ich stosunku do spraw polskich, przewagi, jaką osiągnęli na Bałkanach (…). Obawiam się wpływu komunistycznej propagandy na tak wiele krajów. Przede wszystkim jednak obawiam się ich wielkich armii znajdujących się w stanie gotowości bojowej przez długi czas”. Truman tych obaw nie podzielał.

Zatem Winston Churchill chciał ratować tysiące istnień przez logiczne militarne uderzenie tam, gdzie znajdowała się większość nazistowskich obozów zagłady. Chciał również zrzucić kompromitację z Jałty.

 

Stańcie w prawdzie!

 

Insynuacje, że Polacy odpowiadają za jakąś część niemieckiego planu eksterminacji Żydów czy mają jakiekolwiek związki z tworzeniem obozów jest zatem obliczony nie na utrwalanie faktów historycznych, a na osłabienie pozycji Polski. Wspomniany na początku prof. George Friedman dosyć jasno opisał miejsce naszego kraju w niedalekiej przyszłości. Wywołana afera z nowelizacją ustawy o IPN, jakieś projekty składane w Knesecie czy nawet niedawne złożenie kwiatów przez sekretarza stanu USA Rexa Tillersona pod Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie oraz środowe oświadczenie jego resortu cytowane wyżej, tylko uprawdopodobniają to, że nie chodzi o żadną „wolność badań nad Holokaustem”, ale zmianę kierunku projektowanej przez rząd PiS reprywatyzacji. Fakty historyczne nie mają żadnego związku z tym co dziś dzieje się na kanwie ustawy o IPN.

Wiele narodów zrobiło zbyt mało, aby ratować Żydów przed Holokaustem. Zbyt mało być może zrobiły amerykańskie środowiska żydowskie, które – jak wspomniany wyżej Felix Frankfurter – „nie mogły uwierzyć” … Ponadto niektóre europejskie państwa świadomie i dobrowolnie wydawały w ręce III Rzeszy swoich obywateli pochodzenia żydowskiego albo tworzyły kolaboracyjne rządy czy ochotnicze formacje wojskowe walczące u boku Wehrmachtu lub Waffen SS. Polski legalny rząd rezydujący wpierw we Francji, a później w Londynie, Polskie Państwo Podziemne i Armia Krajowa, 99,99% Polaków pozostających pod okupacją ze zbrodniami dokonanymi przez Niemców nie miało nic wspólnego.

We wrześniu 1939 roku dawni legioniści Piłsudskiego pochodzenia żydowskiego, którzy służyli w WP, wzięli udział w obronie Polski. Po przegranej wojnie obronnej znaleźli się w niewoli niemieckiej lub sowieckiej. Niektórzy zdołali przedostać się do Armii Polskiej we Francji. Podporucznik Leon Holzer, internowany w Braile w Rumunii, na propozycję kierownika miejscowej organizacji syjonistycznej, by udał się do Palestyny, odpowiedział odmownie, stwierdzając, że cyt. „jako polski oficer musi pójść tam, gdzie wojsko polskie się znajduje”. Dotarł do Francji i został oficerem 1. Dywizji Grenadierów Armii Polskiej. Większość dawnych Żydów – legionistów pozostała w kraju na terenie obydwu okupacji – po czerwcu 1941 roku w całości zajętym przez Niemców. Niemal wszyscy zginęli ze swoimi rodzinami w niemieckich obozach zagłady. Jadnak wielu żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych pochodzenia żydowskiego walcząc o Polskę zginęło, np. szturmując Monte Cassino. Czy zatem zgłaszali swój akces do Wojska Polskiego jako sił zbrojnych narodu „współodpowiedzialnego za Holokaust”? Dlaczego wspomniany Leon Holzer postąpił tak, a nie inaczej?

W końcu, czy „Dawid” pokona dzięki prawdzie „Goliata” w sporze o fakty historyczne … z faktycznym interesem gospodarczym, wymiernym finansowo w tle … to się okaże. Oby!

 

Paweł Czyż

Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej

 

(1) Fragment książki Jana Karskiego i Macieja Wierzyńskiego „Emisariusz własnymi słowami”, będącej zapisem rozmów przeprowadzonych w latach 1995-1997 w Waszyngtonie, emitowanych w Głosie Ameryki. Literatura Faktu PWN, Warszawa 2012

 

***

TEKST UKAZAŁ SIĘ W LUTOWYM NUMERZE „KURIERZE WNET”

 

  1. Zajączkowski
    | ID: 9f199835 | #1

    Panie Czyż okazało się, że wobec zakłamania żydowsko-amerykańskiego stajemy osamotnieni
    Wiele się na to złozyło
    Przede wszystkim powierzenie polityki amerykanom.
    Poseł Pawłowicz potwierdziła tę głupotę wpisem na twiterze
    ” pan Trump powinien ując się za Polską”
    A kto mu płaci za bycie polskim parlamentarzystą?
    Płacimy wysoką cenę za wojenki, które wywoływaliście z podjudzenia amerykańsko- żydowskiego
    Teraz na chybcika szukacie sprzymierzeńców?

    A trzeba było skakać jak wszy po Rosjanach?
    Gdybyście zaprzestali latania po grobach żołnierzy radzieckich ( oni tu zginęli, panie Czyż) z puszkami z farbą….
    Putin ma całkiem duże archiwa, z pewnością znalazłoby się w nich kilka ciekawych kwitów dotyczących relacji polsko- żydowskich doby 2 wś.
    Może z Polin niewiele krajów się liczy
    ( co nie dziwota, mając takich przedstawicieli)
    Ale Rosja swój udział w 2 wś ma.
    I kilka słów prawdy mogliby powiedzieć…
    Ale po co?
    Polskie władze wybrały sobie znamienitych przyjaciół, więc niech kombinują.

    Pozwoliliście przyjaciołom, kosztem Polski i Polaków, ale was to nie interesuje przecież, na prowokacyjne umieszczenie ich rakiet i wojsk
    Wysmażyliście Ustawę o bratniej pomocy 1066
    Inwestujecie w naszych wrogów bandero-ukrainę, kosztem Polski i plując w twarz Ofiarom banderyzmu
    Rozdajecie naszą forsę na liczne muzea żydowskie, na ich cmentarze, włazicie im w odbyt
    więc traktują was jak na żuczków gnojaków przystało.

    Do kogo pretensje?!

Komentarze są zamknięte