Co z tą rekonstrukcją? [ocena ministrów]

Niezależna Gazeta Obywatelska

Po zmianie premiera nadal aktualna pozostaje kwestia dalszej rekonstrukcji rządu. Spekulacje nie ustają, zmian ministrów, według zapowiedzi polityków PiS, spodziewać można się najwcześniej po 6 stycznia. Jak głęboka będzie to rekonstrukcja, trudno w tej chwili przewiedzieć. Dziś zastanowimy się jednak, których resortów faktycznie zmiany powinny dotyczyć.

  1. MSZ. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski nie zbiera najlepszych ocen, także w samym PiS. Co prawda nie można powiedzieć, jakoby ogólny kierunek prowadzonej przez niego polityki był niewłaściwy, Waszczykowski wszak realizuje wizję polityki zagranicznej PiS. Niemniej jednak zdarzają mu się przy tym wypowiedzi, które tej polityce szkodzą, jak chociażby swego czasu słynna wypowiedź o „rowerzystach i wegetarianach”, czy o „odejściu przez Polskę od murzyńskości”. Ambitna, lecz trudna z punktu widzenia środowisk europejskich, nastawiona na obronę polskich interesów polityka zagraniczna obozu J. Kaczyńskiego potrzebuje jednak osoby, która będzie ją poprzez swoją dyplomatyczność uwiarygadniać. Obecny szef MSZ do takich osób niestety, nie należy. Sam PiS zarzuca Waszczykowskiemu brak przygotowania ustawy o służbie zagranicznej, która miała oczyścić polską dyplomację z osób wywodzących się z ustroju komunistycznego. Ujawniony niedawno fakt współpracy ambasadora przy UE Jarosława Starzyka z wojskowymi służbami PRL najlepiej wskazuje, jak bardzo zapowiadanej ustawy brakuje. Waszczykowski może i jest merytorycznie przygotowany do pełnienia swojej funkcji, jednak brakuje mu dyplomacji i wyczucia politycznego. Dla dobra polityki zagranicznej prowadzonej przez obóz rządzący powinien z MSZ odejść. Kto mógłby go zastąpić ?

Najrozsądniejszym kandydatem na następcę Waszczykowskiego wydaje się obecny wiceszef tego resortu, Konrad Szymański, który obecnie w rządzie zajmuje się sprawami europejskimi. Szymański ukończył prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, był przez pewien czas doradcą ds. międzynarodowych posła Marcina Libickiego. Zasiadał w Radzie Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu. Przez 10 lat sprawował mandat europosła, zasiadał m.in. w Komisji Spraw Zagranicznych PE oraz Komisji ds. stosunków z Białorusią. W 2013 r. uznany został przez tygodnik „Polityka” za najlepszego polskiego europosła, z kolei w 2014 r. – również przez tygodnik „Polityka” oraz „Rzeczpospolitą” powtórnie wybrano  go najlepszym polskim eurodeputowanym. Doceniono u niego zwłaszcza za pracowitość, kompetencje i niekonfrontacyjny styl prowadzenia polityki. Obecnie Szymański pełni od 2015 r. funkcję wiceministra spraw zagranicznych odpowiedzialnego za sprawy europejskie. Zna więc dobrze sprawy resortu. Jest dyplomatyczny, a jego wypowiedzi nie budzą nigdy kontrowersji. To mocny kandydat na nowego szefa MSZ.

  1. Ministerstwo infrastruktury i budownictwa. Także szef tego resortu Andrzej Adamczyk typowany jest jako minister do wymiany. Zarzuca mu się opóźnienia w inwestycjach drogowych, słabe wykorzystywanie funduszy unijnych oraz brak postępów w realizacji programu Mieszkanie Plus, a do tego konflikt z premierem Mateuszem Morawieckim. Kto mógłby zastąpić Adamczyka w resorcie odpowiedzialnym za transport i budownictwo ? Choć moja propozycja wydać się może zaskakująca i mało prawdopodobna, uważam, że warto w tym kontekście postawić na… Pawła Szałamachę.

Przede wszystkim Szałamacha to technokrata, dobrze orientujący się w tematyce gospodarki. Podobnie, jak wiceszef MSZ Konrad Szymański, ukończył prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W latach 1994-2004 pracował w kancelarii Clifford Chance w Warszawie. W 1998 zdobył uprawnienia radcy prawnego. Przez kilka lat był ekspertem Centrum im. Adama Smitha, prowadził też własną działalność gospodarczą. Ma wolnorynkowe poglądy na gospodarkę, przed laty działał w Unii Polityki Realnej. Był współzałożycielem, członkiem zarządu oraz prezesem Instytutu Sobieskiego. W latach 2005-2008 pełnił funkcję wiceministra skarbu odpowiedzialnego za sektor finansowy. W 2011 r. z listy PiS zdobył mandat poselski, w Sejmie VII kadencji zasiadał w komisji skarbu państwa. Ukończył też roczne studia z zarządzania w administracji publicznej na Uniwersytecie Harvarda. W latach 2015-2016 minister finansów w rządzie Beaty Szydło . Jest autorem publikacji z zakresu prawa i ekonomii, przygotowywał program PiS w dziedzinie infrastruktury.  Uważam, że to dobry ekspert w tematach gospodarki i warto, by PiS jego potencjał wykorzystał. Premier Morawiecki powinien złożyć mu propozycję wejścia do rządu i objęcia teki ministra infrastruktury.

  1. Minister ds. deregulacji. Z zapowiedzi wynika, iż druga połowa kadencji obecnego rządu ma być bardziej skoncentrowana na sprawach gospodarki. Wobec tego uważam, że nowy premier powinien powołać ministra, nawet niekoniecznie resortowego (mógłby to być minister w Kancelarii Premiera), który zająłby się kwestią deregulacji prawa gospodarczego. Warto bowiem, by rząd PiS podjął się liberalizacji przepisów gospodarczych tam, gdzie nie jest to sprzeczne z interesem pracowniczym. Tym właśnie zadaniem powinien zająć się minister-deregulator. Kto mógłby nim zostać ? Myślę, że dobrym kandydatem byłby tutaj np. Mirosław Barszcz. Jest to prawnik po KUL, przez wiele lat pracował jako doradca podatkowy, m.in. w firmach Artur Anderssen i PWC. Był też ekspertem Instytutu Sobieskiego, a także Business Center Club w dziedzinie gospodarki. Barszcz współtworzył program gospodarczy PJN. W pierwszym rządzie PiS w latach 2005-2006 pełnił funkcję wiceministra finansów, a następnie ministra budownictwa. Był także doradcą ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Temat deregulacji nie jest mu obcy, mógłby sporo dobrego w tym zakresie zrobić.
  1. Ministerstwo rolnictwa i rozwoju wsi. Krzysztof Jurgiel nie jest ministrem, którego można zaliczyć do najmocniejszych w obecnej ekipie. Już w czasach pierwszych rządów PiS był oceniany negatywnie. Oskarża się go głównie o afery w stadninach koni w Janowie Podlaskim i Michałowie, ale też o szereg zaniechań i niedostateczne rozwiązywanie problemów polskiej wsi. Jeśli PiS poważnie traktuje swoich wyborców z obszarów wiejskich (a w ostatnich wyborach partia J. Kaczyńskiego zyskała na wsi ogromne poparcie, detronizując PSL, który dotychczas zawsze tam wygrywał), powinien zacząć poważniej traktować sprawy polskiej wsi. Uważam, że zmiana ministra rolnictwa jest konieczna, aby dokonać pewnego przyśpieszenia w tym obszarze. Kto mógłby zastąpić ministra Jurgiela ?

Najlepszym kandydatem wydaje się poseł Jan K. Ardanowski. Jest merytorycznie dużo lepiej, niż Jurgiel przygotowany do pełnienia funkcji ministra. Ukończył studia na Wydziale Rolniczym Akademii Techniczno-Rolniczej z tytułem zawodowym inżyniera rolnika. Prowadził własne gospodarstwo rolne. Przez wiele lat był działaczem samorządów rolniczych, m.in. wiceprzewodniczącym Krajowej Rady Doradztwa Rolniczego oraz prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych. W latach 2005-2007 pełnił funkcję wiceministra rolnictwa w rządach PiS. W latach 2008-2010 był z kolei doradcą Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. wsi. W 2011 r. uzyskał mandat posła na Sejm VII kadencji , zasiadał w komisji rolnictwa i rozwoju wsi pełniąc jednocześnie funkcję jej wiceprzewodniczącego. Ardanowski oprócz kompetencji ma jeszcze jeden atut; jest prawie 10 lat młodszy od obecnego ministra Krzysztofa Jurgiela. Jego nominacja w skład rządu byłaby więc nie tylko zmianą merytoryczną, ale też pewną przemianą pokoleniową i odmłodzeniem kadr. Oddaniem spraw polskiej wsi w ręce pokolenia 50-latków, a jak dotychczas nie 60-latków. Przy okazji styczniowej rekonstrukcji poseł Jan K. Ardanowski powinien obowiązkowo objąć tekę ministra rolnictwa.

  1. Ministerstwo energii. Ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego nie uważam za złego szefa resortu. Niemniej politykę energetyczną prowadzi już z poziomu Kancelarii Premiera minister Piotr Naimski. Uważam więc, że to on powinien przejąć odpowiedzialność także za pozostałe sektory polskiej energetyki, a polityka energetyczna państwa powinna być skoncentrowana w jednym ośrodku. Tchórzewski przez większość swojej działalności publicznej był posłem. Naimski – ekspertem w zagranicznym think-tanku i doradcą PE ds. energii. Jest merytorycznie lepszym kandydatem na stanowisko rządowe, powinien więc otrzymać tekę ministra i realizować prowadzoną do tej pory politykę z pozycji ministra konstytucyjnego. Niemniej jeśli minister Tchórzewski pozostanie na swoim stanowisku, nic się złego niestanie. Naimski w rządzie będzie i tak, a obecnemu ministrowi energii trudno póki co postawić jakiś konkretny zarzut przemawiający za dymisją. Może wiek, ale Naimski jest od niego niewiele młodszy.

Raczej przesądzone jest, że po objęciu przez Mateusza Morawieckiego stanowiska premiera nie będzie on już kierował resortami finansów i rozwoju. Kto mógłby więc nimi pokierować ?

  1. Ministerstwo finansów – tutaj chodzą pogłoski, że nowym ministrem zostać może jeden z doradców premiera Morawieckiego, Paweł Borys. Analizując życiorys potencjalnego kandydata, wydaje się on być odpowiednią osobą na to stanowisko. Jest absolwentem Wydziału Finansów i Bankowości Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie o specjalności międzynarodowych rynków finansowych. W latach 2001 – 2005 był pracownikiem naukowym SGH, gdzie prowadził badania z zakresu teorii konwergencji ekonomicznej i zależności pomiędzy sektorem finansowym oraz rozwojem gospodarczym. Jest autorem szeregu publikacji  i artykułów prasowych na temat bankowości, inwestycjirynku kapitałowego oraz gospodarki. Zajmował się prognozami makroekonomicznymi dla polskiej gospodarki oraz analizami rynków finansowych. Posiada uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Wiele lat pracował w sektorze bankowym, tematyka finansów nie jest mu więc obca. W 2013 r. miesięcznik „Sukces” uznał go za jednego z najlepszych polskich menadżerów przed czterdziestką. Powołanie Borysa na szefa resortu finansów to byłby więc racjonalny krok.
  1. Ministerstwo rozwoju – tutaj najlepszym kandydatem wydaje się obecny wiceminister tego resortu Jerzy Kwieciński. Jest on doktorem nauk technicznych, ukończył także podyplomowe studia typu MBA w dziedzinie ekonomii. W latach 1993-2003 pracował w Przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Polsce, gdzie zajmował się programami finansowanymi z funduszy europejskich. W latach 2003–2005 był prezesem Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości. Posiada już także pewne doświadczenie w administracji rządowej, w okresie 2005-2008 pełnił funkcję wiceministra rozwoju regionalnego, gdy resortem tym kierowała minister Grażyna Gęsicka. Po odejściu z ministerstwa powrócił do ECP obejmując funkcję jego wiceprezesa. Pracował także jako doradca Banku Światowego oraz jako ekspert Business Center Club. W Gabinecie Cieni powołanym przez BCC pełnił funkcję ministra rozwoju regionalnego. Obecnie, od 2 lat sprawuje urząd wiceministra rozwoju i pełnomocnika rządu ds. funduszy europejskich. Jest kompetentny w tematyce funduszy UE, a do tego ma dobrą opinię w Brukseli. Bardziej technokrata, niż polityk, umiarkowany i merytoryczny. Można powiedzieć, że jest to człowiek formatu Grażyny Gęsickiej, nieżyjącej już minister rozwoju w pierwszych rządach PiS. Po odejściu Morawieckiego z resortu  Kwieciński powinien więc obowiązkowo objąć jego kierownictwo.

Warunkowo pozostać w rządzie może minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Dobrze uporał się z podpisaniem kontraktów z placówkami medycznymi na świadczenie usług opieki zdrowotnej pod koniec 2015 i 2016 r. w efekcie czego nie doszło do protestów i zamykania przychodni. Radziwiłł powinien jednak przyśpieszyć prace nad reformą systemu opieki zdrowotnej. Z obiecywanych w kampanii zmian na chwilę obecną niewiele weszło w życie. A sprawa zdrowia Polaków nie może zostać zepchnięta na dalszy plan. Dlatego tutaj konieczne jest przyśpieszenie.

Zbigniew Ziobro musi w rządzie pozostać. Jest liderem koalicyjnej Solidarnej Polski, więc jego dymisja wiązałąby się z wypowiedzeniem koalicji i rozłamem w Zjednoczonej Prawicy. A na to PiS nie może sobie pozwolić. Ponadto nie ma powodów merytorycznych przemawiających za dymisją Ziobry. Realizuje on politykę karną zbieżną z programem PiS, nie zaliczył też żadnych poważnych wpadek.

Macierewicz także powinien pozostać w MON. Nie ma również większych powodów do odwołania ministra środowiska Jana Szyszki. Spór z KE o wycinkę Puszczy Białowieskiej ciągnie się, niemniej minister Jan Szyszko ma też swoje argumenty przemawiające za podejmowanymi przez siebie decyzjami. Jest on profesorem nauk leśnych, więc wiedzę w tym zakresie z pewnością ma.

Ciekawostką jest, czy na stanowisku utrzyma się minister pracy i polityki społecznej, Elżbieta Rafalska. Jest dobrze ocenianym ministrem, odpowiadała za realizację programu 500+ jednak po zmianie premiera sprawy społeczne przejęła w rządzie jako wicepremier Beata Szydło, która kieruje też Komitetem Społecznym Rady Ministrów. Nie wiadomo więc, czy za pewien czas Szydło nie obejmie także resortu pracy i polityki społecznej. Wówczas minister Rafalska musiałaby przestać pełnić tę funkcję. Obie panie są kompetentne, by kierować polityką społeczną państwa, jednak niezależnie od tego, czy zmiana na stanowisku szefa resortu nastąpi, w ministerstwie powinien pozostać Bartosz Marczuk. Jest to kompetentna osoba, niegdyś ekspert Instytutu Sobieskiego oraz Fundacji Republikańkiej w dziedzinie polityki społecznej. Warto, by nadal pracował w resorcie.

Rekonstrukcja jest wskazana, by rząd Dobrej Zmiany mógł przyśpieszyć. Powinna jednak zostać przeprowadzona rozsądnie. O pozostaniu w rządzie powinny decydować głównie kryteria kompetencji, a nie zasług dla partii. W obsadzie resortów gospodarczych premier Morawiecki powinien mieć mieć wolną rękę. Resorty siłowe, jak MON, MSWIA, czy Ministerstwo Sprawiedliwości nie wymagają moim zdaniem zmian personalnych. Wszystko jednak w rękach premiera. Jak głębokie okażą się zmiany w rządzie, przekonamy się po 6 stycznia.

Tomasz Zembrzuski, NGO Mysłowice

Komentarze są zamknięte