Adam Słomka w „KURIERZE WNET”: Reparacje są nadal aktualne

PAC

Ofiary niemieckiego imperializmu z obecnej Namibii (początek XX wieku), fot. YT

Zapomina się, że obozy śmierci Niemcy tworzyli już … w II Rzeszy, a ofiarami zaplanowanego ludobójstwa padło ok. 110 tysięcy osób. W 1985 podkomisja praw człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych opublikowała tzw. „Raport Whitakera”, który zakwalifikował eksterminację plemion Herero i Nama z Afryki Południowo-Zachodniej jako pierwsze ludobójstwo XX wieku na świecie. Zatem miało ono miejsce w latach 1904–1907 w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej (dzisiejsza Namibia) podczas tzw. „wyścigu o Afrykę”. Choć Namibia przestała być niemiecką kolonią w 1915 roku (do ogłoszenia niepodległości w 1990 roku zajęta była przez RPA), Niemcy utrzymują z nią dość ścisłe związki. W nadmorskim kurorcie Swakopmund położonym nad Oceanem Atlantyckim jest ulica Bismarcka i Heinricha Göringa – pierwszego gubernatora Deutsch-Südwestafrika, prywatnie – ojca słynnego zbrodniarza nazistowskiego Hermanna, szefa Luftwaffe.

Niedawno namibijski dziennik „The Namibian” poinformował, że rząd tego państwa przygotował pozew przeciwko RFN, który opiewa na kwotę 30 miliardów euro. Przy tym okazało się, ze negocjacje w tej sprawie trwają od blisko trzech lat. Rząd w Berlinie na tym etapie zadeklarował powołanie o wartości 100 mln euro, co ma być formą zadośćuczynienia za ludobójstwo Nama i Herero.

 

Niemieckie ludobójstwo z czasów, gdy Adolf Hitler był uczniem szkoły w Steyr

 

W styczniu 1904 roku członkowie plemienia Herero pod wodzą Samuela Maharera zbuntowali się przeciwko niemieckiej ekspansji kolonialnej na tereny przez nie zamieszkane. Powstańcy zaatakowali osiedla niemieckich kolonistów zabijając ponad 100 osób. Oszczędzili kobiety i dzieci. W pierwszych tygodniach powstania przewaga Hererów była wyraźna. Zagrozili oni nawet stolicy Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej – Windhuk. Niemieckie ludobójstwo doprowadziło do prawie całkowitego wyniszczenia Hererów, których liczba zmniejszyła się w okresie trwania konfliktu z 80 tysięcy do około 15 tys. Pod koniec 1905 roku powstanie wznieciło także plemię Nama, które spotkał podobny los. W sierpniu 1904 w Afryce wylądował przysłany z Europy 15-tysięczny niemiecki korpus ekspedycyjny, na którego czele stanął generał Lothar von Trotha, który wydał pierwszy udokumentowany rozkaz ludobójstwa. Trotha głosił, że: „moja polityka polegała i polega na stosowaniu siły, skrajnego terroru, a nawet okrucieństwa”. W decydującej bitwie pod Waterbergiem Niemcy pokonali rebeliantów. Trotha rozmyślnie pozwolił wojownikom Herero wymknąć się z okrążenia wraz z towarzyszącymi im rodzinami, po czym wyparł ich na skraj pustyni Omaheke (zachodnia odnoga pustyni Kalahari), zagradzając równocześnie rebeliantom dostęp do źródeł wody. Po zepchnięciu Herero na tereny pustynne Trotha rozkazał odczytać im proklamację, w której ogłaszał, że utracili oni status poddanych niemieckiego cesarza i muszą opuścić tereny Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej. Zagroził jednocześnie, że każdy Herero, który pozostanie na terytorium kolonii zostanie zabity – bez względu na wiek, czy płeć. W rozmowach z gubernatorem Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej Trotha nie ukrywał, że jego celem jest całkowita eksterminacja zbuntowanego ludu.

Przez dwa miesiące Hererowie wegetowali na pustyni Omaheke. Niemieckie wojsko blokowało im dostęp do źródeł wody i zabijało każdego, kto usiłował się do nich zbliżyć. W efekcie tysiące Herero zginęło na skutek głodu i pragnienia. Pod wpływem protestów niemieckiej i międzynarodowej opinii publicznej cesarz Wilhelm II rozkazał przerwanie akcji pacyfikacyjnej. Wbrew dyrektywom z Berlina Trotha kontynuował jednak politykę represji. Pozostali przy życiu członkowie plemienia Herero zostali umieszczeni w obozach pracy, gdzie oznakowano ich literami GH (niem. Gefangene Herero). Byli zmuszani do katorżniczej pracy przy budowie linii kolejowej z Zatoki Lüderitza do Keetmanshoop, a niemieccy koloniści dokonywali na nich licznych mordów i gwałtów. Dużą część jeńców, którzy nie mogli pracować została umieszczona na tzw. Shark Island w pobliżu miasta Lüderitz, gdzie znajdował się jeden z pierwszych na świecie obozów śmierci. W obozie tym zmarło ok. 3500 Afrykanów. W dzisiejszej Namibii niemieccy lekarze Eugen Fischer, Fritz Lenz oraz Erwin Baur prowadzili na ocalałych z pogromu Herero rasowe badania medyczne. Niemieccy naukowcy analizowali w nich 778 głów Herero oraz Nama uciętych jeńcom, które posłużyły im jako pomoce naukowe w pseudonaukowych opracowaniach dotyczących teorii i higieny ras.

Zatem trzeba postawić pytanie o specyficzne „upodobania” Niemców do upodlenia rozmaitych narodów przez blisko 50 pierwszych lat XX wieku. Wbrew obecnej narracji niemieckie ludobójstwo nie było wynikiem dojścia do władzy nazistów i Adolfa Hitlera, ale ma jakieś nieznane szerzej i głębsze korzenie. Po prawdzie germianizacja w czasie zaborów to nie ludobójstwo – jednak też zawierała jakieś pierwiastki widzenia się przez samych Niemców jako narodu szczególnie predystynowanego do zarządzania i decydowania o losach innych nacji. Skoro rząd w Berlinie godzi się na jakąś formę zadośćuczynienia za masakrę Nama i Herero, to trzeba zadać pytanie, dlaczego tak uparcie wypiera konieczność zadośćuczynienia za straty Polski i Polaków w czasie wojny, którą Niemcy wywołali wspólnie z ZSRR?

 

Domagajmy się zadośćuczynienia od Federacji Rosyjskiej za efekty paktu Hitler – Stalin z 23.08.1939 r.

 

ZSRR również stosował pod adresem Polski metody ludobójcze jeszcze przed 1 września 1939 roku. Przypomnę, że w latach 1937-38 realizowano w ZSRR tzw. akcję polską” NKWD, wynikającą z rozkazu Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR nr 00485 z dnia 11 sierpnia 1937. Według dokumentów NKWD skazano 139 835 osób, z tego zamordowano bezpośrednio 111 091 Polaków. Po 17 września 1939 do 22 czerwca 1941 ZSRR przez fizyczną eliminację, zsyłki doprowadziła do śmierci około 1-2 milionów polskich obywateli.

Po zbrojnej agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. okupacji wojskowej wschodnich terenów II Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną i ustaleniu w dniu 28 września 1939 r. przez III Rzeszę i ZSRR w zawartym w Moskwie „pakcie o granicach i przyjaźni” niemiecko-sowieckiej linii granicznej na okupowanych wojskowo przez Wehrmacht i Armię Czerwoną terenach Polski mieszkańcy obu okupowanych części państwa polskiego poddani zostali represjom przez obu okupantów. Na terenach okupowanych i anektowanych przez ZSRR obywatele Rzeczypospolitej, zarówno Polacy jak i obywatele polscy innych narodowości, poddani zostali przez stalinowski aparat przemocy ZSRR brutalnym represjom, obliczonym na załamanie społecznego morale i zniszczenie w zarodku rodzącej się konspiracji. Długofalowym celem polityki ZSRR była depolonizacja Kresów Wschodnich oraz sowietyzacja ludności przyłączonych do ZSRR terenów Rzeczypospolitej. Terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na wschód od linii granicznej ustalonej na terytorium Polski w układzie pomiędzy III Rzeszą a ZSRR zostało w październiku 1939 anektowane przez ZSRR. Formalną podstawą były pseudoplebiscyty, a następnie aneksja w trybie uchwały Rady Najwyższej ZSRR. Były to akty prawne równoległe do dwóch dekretów Adolfa Hitlera – z 8 i 12 października 1939 r., którymi jednostronnie wcielił zachodnie terytoria Polski do III Rzeszy, tworząc jednocześnie z centralnych ziem II Rzeczypospolitej Generalne Gubernatorstwo. Wszystkie powyższe akty „prawne”, jednostronnie likwidujące terytorium II Rzeczypospolitej, były sprzeczne z ratyfikowaną przez Niemcy i Rosję Konwencją haską IV (1907). Były one w konsekwencji nieważne w świetle prawa międzynarodowego i nie były uznawane zarówno przez Rząd RP na uchodźstwie jak i państwa sojusznicze wobec Polski, a także państwa trzecie (neutralne) przez cały czas trwania II wojny światowej. W historiografii polskiej przyjmowano dotąd szacunkowe liczby deportowanych, jednak polscy historycy pracujący w IPN twierdzą, że całkowita liczba deportowanych nie przekroczyła 800 tysięcy osób. Krytyka takiego szacunku była jednak tak duża że nawet prezes IPN śp. dr hab. Janusz Kurtyka przyznał, że obecne wyliczenia są krytykowane przez część historyków, którzy oceniają liczbę deportowanych od 700 tysięcy przez 1 miliona do 1,5 miliona. Reżim radziecki stosował również inne formy represji, aby zniszczyć polskie oblicze Kresów Wschodnich. Do Armii Czerwonej wcielono ok. 150 tysięcy Polaków. Polacy wcieleni do wojska ZSRR ginęli w 1940 roku w Finlandii oraz w początkowych miesiącach wojny radziecko-niemieckiej. Około 100 tysięcy osób wcielono do specjalnych batalionów budowlanych zwanych strojbatami.

Według danych sowieckich z 10 czerwca 1941 r., a więc niemal z przedednia agresji niemieckiej, w kresowych więzieniach przebywało co najmniej 40 tys. więźniów politycznych. Łącznie NKWD zamordowało nie mniej niż 35 tys. uwięzionych. Największe masakry miały miejsce we Lwowie, gdzie zamordowano od 3,5 do 7 tys. więźniów. W Łucku ofiarą masakry padło około 2 tys. więźniów, w Wilnie około 2 tys., w Złoczowie około 700, Dubnie około 1000, Prawieniszkach 500 więźniów, oprócz tego w Drohobyczu, Borysławiu, w Czortkowie, Berezweczu, Samborze, Oleszycach, Nadwórnej, Brzeżanach. W ciągu tygodnia, w czerwcu 1941 roku Rosjanie wymordowali w więzieniach co najmniej 14700 obywateli II RP, na szlakach ewakuacyjnych zostało zamordowanych kolejne 20 tysięcy. Zatem to nie tylko ludobójstwo wojskowych czy policjantów, np. w Katyniu czy Miednoje …

Na świecie, w krajach demokratycznych, uznaje się, że zawinione doprowadzenie do śmierci powoduje odpowiedzialność finansową rzędu 1 mln USD. Zatem śmiało można stwierdzić, że Federacja Rosyjska powinna zwrócić Polsce 1 mln USD x 2 mln ofiar. Część takiego odszkodowania naturalnie należy się obecnej Białorusi, Ukrainie, Litwie. To tylko ostrożny szacunek bez odszkodowań za zniszczenia, grabieże, itd. 30 mln rubli w złocie po wartości z lat XX ubiegłego wieku, o których mówi publicznie poseł Jan Mosiński, jako dług Rosji z niewykonanych ustaleń Traktatu Ryskiego, a to ułamek tego, co nam się słusznie należy. Niemniej, publiczne podniesienie sprawy przez ministra Patryka Jakiego i posłów PiS to krok w dobrym kierunku. Zauważam przy tym, że w Warszawie Federacja Rosyjska nadal nielegalnie zajmuje obiekty należące do polskiego Skarbu Państwa. Uważam, że kwestie odszkodowań za zbrodnie ZSRR w Polsce powinno powinniśmy wnieść do tzw. „Polsko-Rosyjskiej Grupa do Spraw Trudnych”.

 

Po co wypierać fakty?

 

Powinniśmy głośno domagać się zadośćuczynienia za doznane i niezawinione krzywdy. Lista odpowiedzialności za dokonane mordy na Polakach w XX wieku jest dużo dłuższa. Źle rozumiana poprawność polityczna dotąd powodowała milczenie o kwestiach ofiar w Ponarach niedaleko Wilna, w których kaźni uczestniczyli ochtniczo litewskie oddziały Ypatingasis būrys (Sonderkomando der Sicherheitsdienst und des SD), rekrutujące się głównie spośród szaulisów. Nie mówi się o ofiarach konfliktu wywołanego przez Czechosłowację już w 1919 roku, gdy mordowano Polaków, np. oddziale kpt. WP Cezarego Hallera (młodszego brata gen. Józefa Hallera). Zamordowany był wybrany w 1911 roku z ramienia konserwatystów na posła do parlamentu austriackiego (zajmował się sprawami Śląska Cieszyńskiego i występował w obronie prześladowanych Polaków z Poznańskiego). 24 stycznia 1919 Czesi zajęli Karwinę, Suchą i Jabłonków, a o świcie 26 stycznia natarli na znajdujący się między Zebrzydowicami i Kończycami Małymi 60-osobowy oddział kpt. Cezarego Hallera. Około godz. 8:00 czeskie natarcie powstrzymała dopiero polska kompania piechoty z Wadowic pod dowództwem por. Kowalskiego. Około południa wojska czeskie natarły na Stonawę, z której Polacy musieli się wycofać na skutek braku amunicji. Po uzupełnieniu jej podjęli nieskuteczną próbę odbicia miasta. W natarciu na czeskie pozycje zginęło ok. 75% polskiej kompanii. Pozostałych kilkunastu żołnierzy wziętych do niewoli Czesi wymordowali, zakłuwając ich bagnetami. Następnego dnia wojska czeskie zajęły Cieszyn, Goleszów, Hermanice i Ustroń. „Natychmiast po wejściu do miasta wywiesili Czesi na wieży ratuszowej chorągiew o czeskich kolorach narodowych. Zaraz też pozdzierano wszystkie orły polskie przyczem żołnierze czescy orły te deptali, pluli na nie i rzucali do Olzy” – pisał 28 stycznia 1919 roku w artykule „Czesi w Cieszynie” redaktor „Dziennika Cieszyńskiego” Władysław Zabawski. W dniach 28–31 stycznia bitwa pod Skoczowem zatrzymała dalszy postęp wojska czeskiego. Również unika się przypominania o agresji dokonanej na II RP w sojuszu z Hitlerem przez wojska słowackie i inkorporowanie w jej efekcie części naszego przedwojennego terytorium do Republiki Słowackiej, która powstała po rozpadzie Czechosłowacji w marcu 1939. Wszyscy też znamy skalę ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich z OUN/UPA, której liderzy byli w latach 30-tych XX wieku szkoleni w nienawiści do Polaków zarówno przez wojskowe służby Republiki Weimarskiej a później III Rzeszy jak i służby ZSRR na swoich polskich sąsiadach na Kresach Wschodnich Rzeczpospolitej.

Zatem są możliwości aby domagać się rozmaitych reperacji i odszkodowań. Same akty symboliczne są niewystarczające – choć niewątpliwie są ważnym elementem dla tworzenia dobrych stosunków dobrosąsiedzkich. O tych sprawach nie można milczeć, trzeba konsekwentnie bronić swoich praw. Tylko wtedy będziemy szanowani.

Adam Słomka
Przewodniczący stowarzyszenia KPN-NIEZŁOMNI,
założyciel Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich,
poseł na Sejm RP I,II,III kadencji

 

***

TEKST UKAZAŁ SIĘ W PAŹDZIERNIKOWYM NUMERZE

„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Komentarze są zamknięte