Lokator z Poznańskiej 14: Po reprywatyzacji czynsz wzrósł o 700 procent

Autor Obywatelski

Po dzikiej reprywatyzacji los mieszkańców zmienił się diametralnie – powiedział lokator kamienicy przy ul. Poznańskiej 14 w Warszawie. Robert Migros zeznaje jako świadek przed komisją weryfikacyjną. Podkreślił, że obecny właściciel chce eksmitować mieszkańców. Po zmianie właściciela stawka czynszu za metr kwadratowy została natychmiast drastycznie podwyższona. Przed reprywatyzacją wynosiła 8 zł za metr kwadratowy, dziś – 59 zł.

„Czyściciele kamienic mówili o budynkach z wkładką mięsną”

Komisja ds. reprywatyzacji zajmuje się zwrotem nieruchomości przy ul. Poznańskiej 14. To pierwsza nieruchomość z lokatorami, której zwrot bada komisja ds. reprywatyzacji. W rozprawie biorą udział mieszkańcy kamienicy, którzy między innymi zaskarżyli wysokość nowych stawek czynszu.

– Prokuratura odrzuciła nasze zawiadomienie o nieprawidłowościach w postępowaniu spadkowym ws. Poznańskiej 14 – mówił w środę przed komisją weryfikacyjną mieszkaniec kamienicy Robert Migros. Pytany, czy miasto pomagało mieszkańcom, odparł, że nic mu o tym nie wiadomo.

„Robert N. działał na szkodę spadkobiercy”

Robert Migros mówił na środowej rozprawie komisji, że w marcu 2014 r. Stowarzyszenie Poznańska 14, zrzeszające lokatorów, powiadomiło prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez mec. Roberta N. i Janusza Piecyka w związku z przejęciem praw do kamienicy od Aleksandra Włodawera, który miał być – według sądu – jedynym spadkobiercą. Mieszkaniec kamienicy dodał, że ci mężczyźni działali na szkodę Włodawera, bo kupili od niego roszczenia za 4 mln zł, a później odsprzedali nieruchomość spółce Jowisz za 12 mln zł.

„Wiedzieli, że są nieprawidłowości” 

Migros podał, że w czerwcu 2014 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odrzuciła zawiadomienie.

Według niego prokuratura nie sprawdziła postępowania spadkowego z 2010 r. w stołecznym sądzie, a oparła się na postanowieniu sądu, że Włodawer jest jedynym spadkobiercą. Migros nie wiedział, że decyzje wydał ten sam sędzia, który orzekał o kuratorach spadku przy Twardej 8 i 10 oraz Siennej 29.

Miasto nie pomagało 
– Miasto się tym zainteresowało, ale dopiero po tym, jak komisja weryfikacyjna zajęła się sprawą – skomentował członek komisji Paweł Lisiecki. – Dokładnie tak jest, ale to też pokazuje, że miasto wiedziało, że my jesteśmy, że przedstawiamy pewne dokumenty, że są nieprawidłowości, jeśli chodzi o postępowanie spadkowe – dodał Migros.
Pytany, czy miasto oferowało pomoc osobom zmuszonym do opuszczenia lokali, świadek odparł, że nic mu o tym nie wiadomo. Mówił, że część osób występowało o lokale zastępcze czy socjalne do miasta. Dodał, że wie o jednej osobie, która dostała taki lokal ze względu na niepełnosprawne dziecko oraz o innej, która otrzymała dwudziestoparametrowy lokal przerobiony na mieszkanie. – Część osób poszło do rodzin – oświadczył.

Migros podkreślił, że po przejęciu kamienicy przez mecenas Roberta N. i Janusza Piecyka żaden z nich nie zamieszkał w niej, choć – jego zdaniem – tak m.in. uzasadniali wypowiedzenie najmu lokatorom, co nastąpiło na kilka dni przed odsprzedażą przez nich kamienicy spółce Jowisz. Świadek dodał, że z nowym właścicielem nie podpisywano nowych umów o najem.

oprac W.S, (fot. PAP/Radek Pietruszka)
Komentarze są zamknięte