Kasta (czyli rzecz o mafii w togach)

Autor Obywatelski1

Krajowa Rada Sądownicza przekonuje, że nowelizacja ustawy o KRS jest niezgodna z Konstytucją. Tak naprawdę jednak sędziom chodzi o ich przywileje, które dają im niespotykaną w demokratycznym świecie niezależność i bezkarność. Zawsze będą ich bronić zasłaniając się „ochroną praw i wolności człowieka i obywatela”.

Awantura o sądownictwo wywołana przez Krajową Radę Sądowniczą nie dotyczy wcale tych obywatelskich wolności, którymi tak chętnie sędziowie wycierają sobie twarz. Nie dotyczy również konstytucyjnie zagwarantowanej niezależności władzy sądowniczej od władz ustawodawczej i wykonawczej. Chodzi o te dziesiątki przywilejów, o których nie wiedzą podsądni traktowani w polskich sądach jak śmieci i – jakże często – jak zwyczajni durnie. Sędziowie, którzy dzisiaj tak głośno krzyczą zdają się nie pamiętać, że w żadnych innych krajach demokratycznych nie zdarza się, aby akta sądowe ginęły tak po prostu – masowo w skali kraju, żeby sądy „zapominały” przesłuchać świadków przed ogłoszeniem wyroku, ani żeby sędziowie mogli – to także się zdarza – przyjść na sprawę sądową na wcale nielekkim rauszu. Godność zawodu, której teraz tak bronią, odebrali sobie sami. Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądowniczej przekonuje – już po rozpoczęciu prac nad ustawowymi zmianami w Krajowej Radzie Sądowniczej, że „szereg punktów w tej zmianie powoduje, że projekt ten jest niezgodny z Konstytucją”.
Kto straci na zmianach?
– Proponowane przez nas zmiany są zgodne z konstytucją. Ci, którzy mówią inaczej, bronią swych przywilejów – uważa natomiast Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. – Wszystkie proponowane przez nas zmiany służą przede wszystkim obywatelom. Chcemy, aby odeszła do historii nadzwyczajna kasta, jak się ją niekiedy określa, czyli ta część spośród sędziów, którzy dziś wszystko mogą
O jakie zatem zmiany jest tak gigantyczna awantura?
Zgodnie z projektem ustawy KRS miałaby mieć dwa organy – pierwsze i drugie zgromadzenie Rady. W skład pierwszego wejdą: I Prezes Sądu Najwyższego, minister sprawiedliwości, prezes Naczelnego Sądu Administracynego, osoba powołana przez prezydenta, czterech posłów i dwóch senatorów, a także „sędziowie piastujący szczególne funkcje w systemie władzy sądowniczej i cieszący się z tego względu wyjątkowym autorytetem”. Drugie Zgromadzenie ma tworzyć 15 sędziów wszystkich szczebli, zgłaszanych przez kluby poselskie i Marszałka Sejmu, a rekomendowanych przez stowarzyszenia sędziowskie.
Dla porównania, obecnie KRS to „konstytucyjny organ stojący na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów”, który liczy 25 członków. Sędziów do Rady wybierają zgromadzenia sędziowskie z apelacji. Z urzędu należą do niej I prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, minister sprawiedliwości, a także posłowie i senatorowie oraz przedstawiciel prezydenta. Rada opiniuje kandydatów na sędziów (oraz do awansu do sądu wyższego szczebla) i przedstawia ich do powołania prezydentowi.
O co więc ta awantura? Trzecia władza w Polsce nie była dotychczas w żaden sposób kontrolowana. Mnogość spraw przegrywanych przez Polskę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, ilość skarg na sędziów, czy – w końcu – niespotykana w Europie ilość powstajcych stowarzyszeń ludzi broniących się przed wymiarem sprawiedliwości każą głośno mówić, że jest to władza oderwana od rzeczywistości i działająca w imieniu Rzeczpospolitej wyłącznie nominalnie, bo tak naprawdę orzekająca w swoim imieniu i dla swojego wyłącznego interesu. Zmiana – nawet kosmetyczna – pozwoli z czasem zapanować nad przywilejami sędziów a przede wszystkim ich bezkarności. Sędziowie nie podlegają bowiem ocenie innych organów, niż sędziów właśnie – swoich kolegów po fachu, a często z tego samego piętra w sądzie.
Sędziowie mają immunitet pozwalający im na bezkarne poruszanie się w polskim systemie prawnym. Krajowa Rada Sądownicza bardzo rzadko sięga do narzędzia uchylenia immunitetu. I zwykle robi to tylko wobec tych, którzy się postawili środowisku.
Sędzią być…
Wysokie sędziowskie wynagrodzenia to wierzchołek obciążenia budżetowego, jakie stanowi ta szczególna grupa zawodowa. KRS raczej niechętnie mówi o tym, że wszyscy sędziowie w Polsce mają prawo (i chętnie z niego korzystają) do nieoprocentowanych (!) kredytów hipotecznych na swoje potrzeby mieszkaniowe. To kredyty niekomercyjne, udzielane przez Skarb Państwa, więc nikt sędziów nie ściga za ewentualne opóźnienia w spłatach – wszak i tak płacą za to podatnicy. Sędziowie powinni budować domy blisko swoich sądów, jednak rzadko tak robią. W końcu – to kolejny przywilej – to podatnicy płacą za ich kilometrówki i dopłaty do pensji za konieczność dojazdów. Sędziowie, przynajmniej niektórzy, budują więc sobie domy, kupują mieszkania i… wynajmują je na wtórnym rynku nieruchomości zyskując dodatkowy dochód. Że to nieetyczne? Ale kto miałby to sprawdzić, skoro jedyną organizacją oceniającą sędziów jest Krajowa Rada Sądownicza, czyli sędziowie właśnie.
Sędziowie niechętnie zgadzają się na obecność dziennikarzy na salach rozpraw. Zwykle odmawiają możliwości rejestrowania posiedzeń i postępowań sądowych. Czemu, skoro nie powinni się przecież wstydzić ferowanych przez siebie wyroków?
Sędziowie nic sobie nie robią z dobrych obyczajów i chętnie wspólpracują z podsądnymi, biegłymi czy stronami w sprawach. Tak – nie wolno im tego robić. Ale co z tego, jeżeli skargi na sędziów w tej sprawie rozpatrują koledzy sędziowie…
Lustrację, na którą się sędziowie koniec końców także nie zgodzili, dyskretnie przemilczę.
Jakakolwiek próba przeprowadzenia reformy wymiaru sprawiedliwości spotyka się zawsze z niewiarygodnym oporem tego środowiska. Tego, czego boją się najbardziej to czynnik społeczny w czasie rozpraw sądowych i postępowań dyscyplinarnych dotyczących sędziów oraz kontroli społecznej (choćby akademickiej) nad tym, co dzieje się w środowisku sędziowskim i z samym środowiskiem.

Pawel Pietkun, za www.3obieg.pl

  1. Kibic
    | ID: 5574323a | #1

    Mafia jest w Opolu. Właśnie jeden z jej członków został dyrektorem w urzędzie pracy

Komentarze są zamknięte