Wszystko zniszczyć, wszystko skrytykować. Opozycja chce obrzydzić wszystko, co robi PiS

Autor Obywatelski

Będę się powtarzał, bowiem wałkowałem temat manipulacji stosowanych przez polityków Platformy Obywatelskiej w sieci, ale sprawa jest ważna i, jak mówił Donald Tusk po ujawnieniu pierwszych nagrań z „afery taśmowej”, nie wolno jej lekceważyć.
Chodzi o manipulacje stosowane przez polityków PO, którzy podważają sens istnienia oraz autorytet państwowej służby, jaką jest Centralne Biuro Antykorupcyjne. Owszem – służba działa raz lepiej, raz gorzej i pewnie Paweł Miter może więcej na ten temat napisać, bowiem to jego kuchnia dziennikarska, ale to, że politycy PO prawie we wszystkich mediach mówią, iż mamy do czynienia z policją polityczną, jest wyjątkowo bezczelną propagandą, którą należy piętnować.
Tak właśnie to sobie panowie z PO wymyślili. Najpierw wprowadzili do debaty temat likwidacji CBA po dojściu do władzy ludzi Grzegorza Schetyny, a następnie zaczęli szkalować oficerów, nazywając ich funkcjonariuszami policji politycznej, bo jeśli mówi się o CBA, to również o ludziach, którzy tworzą „firmę”. Przypomnę, że dawniej o policji politycznej mówiono, że prowadzi m.in. działalność antypaństwową, co raczej, wracając pamięcią do decyzji polityków Platformy np. w sprawie przyjęcia przez Polskę imigrantów, można powiedzieć właśnie o nich.
Kolejna kwestia, którą należy „wyprostować” i napiętnować, to nazywanie nowo powołanych Wojsk Obrony Terytorialnej „armią Macierewicza”. To wyjątkowo podła obelga wobec ochotników, którzy chcą walczyć i są gotowi stawić czoła przeciwnikowi, gdy przyjdzie konieczność obrony ojczyzny. Politycy PO upodobali sobie hasełko „armia Macierewicza” oraz durnowaty tekst o tym, że po dwóch tygodniach szkolenia żołnierze OT będą gdzieś wysyłani, np. do walki z rosyjskim specnazem…
Taka postawa wynika albo z niewiedzy, może z wyrachowania, albo po prostu z głupoty. Po pierwsze jeszcze nikt nie widział armii złożonej z ochotników, która mogłaby stanowić jakiś element walki z korzyścią dla jakiegoś polityka. Po drugie nikt nikogo nie będzie wysyłał, bo są to wojska mające bronić terytorium Polski, stanowiące kolejny element w strukturze obronności Polski, po wojskach lądowych, siłach powietrznych, marynarce wojennej oraz wojskach specjalnych. Owszem, ochotnicy obrony terytorialnej, jeśli będzie taka konieczność, mogą rozpocząć akcję odparcia przeciwnika, ale nie zostaną pozostawieni sami sobie, nie na tym polega idea obrony terytorialnej.
Mamy do czynienia z obrzydzaniem przez polityków Platformy Obywatelskiej wszystkiego, co udało się stworzyć (CBA to pomysł i realizacja PiS-u) albo co właśnie skutecznie zostaje wprowadzane. Pamiętam doskonale, jak były szef MON Tomasz Siemoniak (oddajmy mu, że to on, choć dość nieudolnie) rozpoczął prace nad powołaniem Narodowych Sił Rezerwowych. Jednak wiele organizacji ochotniczych, które chciały wchodzić w ich skład, szybko zorientowało się, że projekt nie jest dobrze przygotowany, więc nie ma sensu tracić sił i czasu na wspieranie jego realizacji. Teraz mamy do czynienia z profesjonalnym podejściem do sprawy. Został wybrany nawet sprzęt i umundurowanie dla WOT, otwierane są w Polsce kolejne strzelnice, zgłaszają się kolejne grupy ochotników gotowych służyć ojczyźnie, więc dla PO to problem, który trzeba jak najszybciej ośmieszyć i podważyć sens jego istnienia.
Powiem szczerze: nie wiem, czy rządzący lepiej robią, ignorując takie głupoty, czy może warto wszystko prostować…
Mój dziadek zawsze mawiał tak: „Nie goń głupiego, bo i tak będzie uciekał…”

Łukasz Żygadło
Tekst ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta
oprac. W.S
—-

Komentarze są zamknięte