Jagielloński24: kotłownie do wymiany na elektrociepłownie

Autor Obywatelski

Kluczowe p73b70ff36df019feb58b340be5d7943aytanie w kontekście polskiego miksu energetycznego brzmi nie co po węglu, lecz co obok węgla? Za kształt miksu energetycznego powinni odpowiadać inwestorzy, a nie państwo, które powinno skoncentrować się na tworzeniu dogodnych warunków do inwestycji.

Hasło emisji CO2 w Polsce działa na Polaków jak płachta na byka. W powszechnym odczuciu to właśnie ograniczenie emisji dwutlenku węgla odpowiada za całe zło czyhające na polską energetykę, a nawet całą polską gospodarkę. Takie opinie nie są bezpodstawne. Kurs na gospodarkę niskoemisyjną faktycznie kosztuje UE sporo, a Polskę w szczególności, co wynika z węglowej monokultury naszego systemu energetycznego. Niemniej wokół tego tematu narosło sporo mitów i półprawd, które zamiast konstruktywnych rozwiązań rodzą jedynie frustracje i syndrom ofiary. Poniżej 10 tez, o których warto pamiętać rozmawiając o polityce klimatycznej UE.

1. Polska musi walczyć z opinią „hamulcowego” ograniczania emisji CO2. Jesteśmy krajem, który zredukował emisje CO2 o ok. 30% w latach 1988-2012, mimo że protokół z Kyoto zobowiązywał nas do redukcji o ledwie 6%. To jeden z rekordowych wyników. Dlatego mamy powody, aby się chwalić. Szczególnie że wiele państw, które karcą nas za zbyt defensywne stanowisko wobec unijnej polityki klimatycznej, w tym czasie osiągnęło znacznie mniejszą redukcję emisji.

2. Należy pamiętać, że środki pochodzące z firm kupujących uprawnienia do emisji CO2 zostają w kraju. Zasilają one budżet ministerstwa środowiska, co powoduje, że zostają one w polskiej gospodarce i mogą być spożytkowane na modernizację infrastruktury.

3. Włączenie lasów do sposobu obliczania emisji CO2, o co zabiega minister Środowiska Jan Szyszko jest dobrym pomysłem na ograniczenie kosztów niskoemisyjnej transformacji. Jako kraj zasobny w lasy (30% powierzchni kraju) powinniśmy promować włączenie ich do bilansu emisji zgodnie z ideą „węgiel-tak, emisje-nie”. W końcu UE deklaruje, że dekarbonizacja jest „neutralna” technologicznie.

4. Koszt wymiany starych węglowych bloków energetycznych na nowe i tak trzeba będzie ponieść, ponieważ wymaga tego system energetyczny. Nowe bloki spowodują nie tylko wzrost sprawności elektrowni węglowych z 30% do 45%, ale także obniżenie emisji CO2.

5. Polska ma duży potencjał do rozbudowy kogeneracji. Wytwarzania prądu i ciepła w elektrociepłowni może przy okazji przynieść dużą oszczędność energii. W tym celu należy wymienić w polskich miastach stare, wytwarzające jedynie ciepło kotłownie i wymienić je na elektrociepłownie, przynoszące w konsekwencji oszczędności oraz modernizację techniczną.

6. Należy wyeliminować spalanie węgla w polskich miastach, gdzie jest problem z jakością powietrza. To wymaga m.in. rozbudowy sieci ciepłowniczej, jednak pozwala na dużą oszczędność w konsumpcji węgla i tym samym zmniejszenie emisji CO2.

7. Rozwój OZE wspierający dekarbonizację w Polsce nie powinien być traktowany jako coś negatywnego. W najbliższych latach poza budowanymi blokami energetycznymi w Opolu, Kozienicach, Jaworznie nie będzie nowych instalacji, które wymagają wielu lat przygotowań i budowy. Nowo oddawane instalacje farm wiatrowych są chyba jedyną szansą na zapełnienie luki w systemie powstałą przez konieczność zamykania starych bloków i planowanego oddania nowo budowanych bloków po 2020 roku.

8. Wpływ OZE na ceny energii w Polsce nie jest jednoznacznie niekorzystny, ponieważ koszt subsydiów dla zielonej energetyki (ok. 4 mld zł rocznie) jest rekompensowany obniżeniem ceny giełdowej dzięki zwiększeniu mocy instalacji energetycznych w polskim systemie energetycznym. W ciągu ostatnich pięciu lat ceny spadły z niemal 210 zł/MWh do ok. 170-180 zł/MWh, a więc o blisko 15%. Ten rok najprawdopodobniej przyniesie kolejne spadki. Beneficjentem jest przede wszystkim polski przemysł energochłonny. Należy także podkreślić, że spadł także koszt subsydiów do OZE, jakie płacą firmy wytwarzające prąd, nawet pomimo tego, że obowiązek zakupu zielonych certyfikatów wzrósł w ciągu pięciu lat 10,4% do 14% produkcji energii, ponieważ znacznie potaniały ceny obowiązkowych zielonych certyfikatów (potwierdzają produkcję energii z OZE). Dziś można je kupić za niewiele ponad 100 zł/MWh, podczas gdy jeszcze na początku 2012 roku kosztowały 280 zł/MWh. W ciągu ostatnich pięciu lat łączne koszty zakupu energii i subsydiów do energetyki odnawialnej ponoszone przez najbardziej energochłonny przemysł spadły o ok. jedną czwartą.

9. Ceny uprawnień do emisji CO2 pozostają niskie, co powoduje, że na razie w ograniczonym stopniu wpływają na konkurencyjność elektrowni.

10. Problemy ze sprzedażą polskiego węgla nie wynikają z polityki klimatycznej UE, ale złym zarządzaniu sektorem przez państwo. Klucz do uzyskania rentowni kopalń leży na górnym Śląsku a nie w Brukseli.

Jagiellonski24.pl

Komentarze są zamknięte