Mariusz Godoś: 60 proc. uczestników Maratonu Opolskiego to mieszkańcy miasta Opola [wywiad]

Niezależna Gazeta Obywatelska

W Opolu jest bardzo mało kibiców, którzy wspierają biegaczy, nie ma tradycji kibicowania maratończykom– z dyrektorem „Maratonu Opolskiego” Mariuszem Godosiem, prezesem TKKF i Opolskiego Klubu Karate Kyokushin rozmawia Tomasz Kwiatek

Mariusz Godoś, Dyrektor Maratonu Opolskiego - 8 maja 2016 r.

Mariusz Godoś, Dyrektor Maratonu Opolskiego – 8 maja 2016 r.

Jakie były początki „Maratonu Opolskiego” i skąd ten pomysł?

Dzięki wsparciu z Zarządu Głównego TTKF w latach 2006 -2009 zorganizowaliśmy kilka biegów m.in.: na Kopę Biskupią i wokół Wyspy Bolko. W 2009 roku z okazji 5. rocznicy wejścia Polski do Unii Europejskiej zorganizowaliśmy nasz pierwszy bieg uliczny. Sami jako karatecy, bo większość organizatorów jest instruktorami karate, często biegaliśmy również na dystansach długich. Bieganie, zajmowanie się rekreacją, organizowanie imprez było dla nas czymś powszednim. W związku z czym pomyślałem czemu nie zrobić dużej, masowej imprezy sportowej w Opolu? Mieliśmy w Opolu „Bieg Opolski” imprezę biegową z tradycjami ale nie było masowego biegu ulicznego i jako ostatnie województwo nie mieliśmy swojego maratonu. Tak się narodził pomysł zorganizowania pierwszego półmaratonu. W 2010 r. było nam szalenie trudno przekonać do tego pomysłu władze miasta i władze województwa, patrzono na nas jak na szaleńców, którzy nie wiadomo w jakim celu porywają się na organizację takich przedsięwzięć. Udało nam się jednak uzyskać wsparcie i wystartowaliśmy. Oczywiście zderzyliśmy się od razu z wieloma problemami, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia.

Co było najtrudniejsze?

Pozyskanie środków finansowych, wytyczenie i zabezpieczenie trasy oraz uzyskanie pozwoleń, które musiały zaakceptować odpowiednie służby.

Czy zwykła osoba może to zrobić? Czy są do tego potrzebne specjalne uprawnienia?

Jeżeli chodzi o zrobienie planu zabezpieczenia trasy, to oczywiście trzeba skorzystać z fachowców ze specjalnymi uprawnieniami. Wszyscy traktowali nas inaczej niż teraz, po paru edycjach maratonu już wiadomo że jest to impreza ważna dla miasta, popierana przez samorząd. Na początku wszędzie mieliśmy pod górkę. Służby też nie za bardzo chciały pozwolić nam na poprowadzenie trasy tak, jak nam się zamarzyło. Okazało się że nie wszędzie możemy poprowadzić trasę, bo odcinamy dostęp do jakiś ważnych instytucji.

Choć przypomnijmy, że bieg się odbywa zawsze w niedziele. Prawda?

Tak, jednak po jakimś czasie okazało się że optyka służb, które to opiniują zmieniła się. Widząc że impreza zorganizowana jest sprawnie, na więcej nam się pozwala. Dzięki czemu mogliśmy ostatnio, pobiec takimi ulicami, przez które wcześniej nie pozwolono nam poprowadzić trasy. Największym problemem na początku, było zdobycie tych uprawnień. Kolega, który zajmował się załatwieniem tych formalności, myślę że przez niektórych brany był za współpracownika policji, bo przez jakiś czas regularnie meldował się w komendzie. Wymagało to naprawdę wiele wysiłku, wielu godzin pracy i wytrwałości. Całą procedurę powtarzaliśmy kilkakrotnie. Przy pierwszym maratonie zrobiliśmy plan, daliśmy do opiniowania, Policja miejska i wojewódzka zaopiniowały, a później komórka, która miała też pozwolenia przekazywała nam uwagi o zmianach. Ta procedura trwała około miesiąca czasu, a powtarzała się z pięć razy. Nasze nerwy były już na granicy wytrzymałości, a termin biegu się zbliżał. Biegaczy było stu kilkudziesięciu, a pracy dużo. Wpłacone pieniądze, zamówione medale, koszulki, napoje. Takie rzeczy trzeba zamawiać z dużym wyprzedzeniem. Teraz już mając pewne rozeznanie, wiemy co i jak. Pomiar długości trasy pierwszego pół maratonu był zrobiony bez odpowiednich atestów i jak się okazało do poprawnego dystansu 21,097 km trochę nam zabrakło. Oczywiście od tego czasu każdorazowo otrzymujemy odpowiednie atesty.

Kiedy odbył się pierwszy pół – maraton?

We wrześniu 2010 r., później przenieśliśmy bieg na pierwszą połowę roku i wszystkie maratony odbyły się w maju.

Kiedy impreza pojawiła się w kalendarzu Polskiego Związku Lekkiej Atletyki?

By impreza pojawiła się w kalendarzu PZLA, bieg musi spełniać pewne kryteria, a organizator musi wystąpić do PZLA o wpisanie do kalendarza. Maraton Opolski pierwszy raz znalazł się w tym kalendarzu w 2012 roku. O renomie biegu świadczy kilka elementów: wielkość promocji, poziom organizacji, rekord trasy, liczba uczestników, wielkość nagród finansowych, dodatkowe atrakcje dla uczestników. Maraton Opolski odbywa się w stolicy najmniejszego województwa, nie oferuje wielkich nagród finansowych w związku z czym nie przyciąga najlepszych biegaczy. Kenijczycy startują i wygrywają, już kolejny raz z rzędu, ale pierwszy maraton wygrał zawodnik z Ukrainy, a drugi z Etiopii.

Czego można się spodziewać przed 6. Maratonem Opolskim?

W tym 2015 roku pierwszy raz zorganizowaliśmy mini maraton dla dzieci, który będzie imprezą towarzyszącą Maratonu Opolskiego. Udział dzieci był bezpłatny i miały one do przebiegnięcia 421 metrów. Zapewniamy relację filmową on line na www.maratonopolski.pl oraz relacje telewizyjne w TVP Sport i TVP Opole.

To jest chyba domena naszego województwa – bariera finansowa przy dużych przedsięwzięciach. Czy już wiadomo, że dostaniecie dofinansowanie na kolejny maraton?

W poprzednich latach wiedzieliśmy na jakie środki możemy liczyć – już po pierwszym maratonie stwierdzono, że impreza była dobra. Samorządy województwa opolskiego i miasta Opola oznajmiły, że będą nas wspierać. Niestety jak wielu innych organizatorów imprez sportowych musimy czekać na rozstrzygnięcie odpowiednich konkursów (samorządy) lub zatwierdzenie budżetów i projektów (sponsorzy). Zazwyczaj walka o budżet trwa prawie do samego biegu.

Finanse potrzebne na organizację w 2016 r. imprezy nie są jeszcze dopięte?

Siłą rzeczy tam, gdzie jest większa populacja i medialność wydarzenia, w dużych miastach takich jak Warszawa czy Katowice, przekłada się to na pieniądze i sponsorów. W związku z tym, że liczba biegaczy u nas ostatnio wzrosła, myślę że także sponsorzy będą na nas patrzeć przychylniejszym wzrokiem.

Co jest najlepszą promocją takiego maratonu?

W mojej opinii wielkość nagród finansowych nie przekłada się na frekwencję, a przekłada się raczej na osiągany wynik w maratonie. Czyli nagrody finansowe przyciągają czołówkę, która jest w stanie pobiec szybciej, niż w latach poprzednich w danym mieście. Im wyższa wartość nagrody, tym większa konkurencja. Na pewno warto zwiększyć nagrody finansowe zarówno dla najlepszych biegaczy z poza regionu, jak i z naszego województwa.

Jaka jest wizja Maratonu Opolskiego? Czy pójdziecie w kierunku ściągania dobrych zawodników, czy bardziej interesuje Was frekwencja osób zaangażowanych w zawody?

Jedno i drugie jest atrakcyjne. Ja oczywiście będę się cieszył i już się cieszę z tego, że tak wielu opolan biega w tym maratonie, bo 60 proc. uczestników Maratonu Opolskiego to mieszkańcy miasta Opola. To cieszy. Chciałbym, żeby maraton opolski był imprezą ważną dla opolskich biegaczy. Teraz prawie o każdej porze dnia można zobaczyć ludzi, którzy biegają po ulicach. I o to chodzi!

Czy to domena tylko Polski, czy jest to trend ogólnoświatowy?

Po osiągnięciu przez społeczeństwo pewnego poziomu zamożności, potrzeby związane ze zdrowiem i samorealizacją zyskują na znaczeniu. Ludzie mogą poświęcić więcej czasu i pieniędzy na zdrowie, dbanie o siebie i przyjemności. Bieganie jest jedną z dyscyplin sportu i rekreacji, w których najłatwiej rozpocząć. Technika nie jest aż tak skomplikowana jak w wielu innych dyscyplinach sportu. Warto dodać, że również amatorzy bez dużego doświadczenia mogą wystartować w naszym maratonie. Organizujemy bowiem biegi na kilku dystansach: 3,5 km, 10 km, 21 km i 42 km i z krótszymi dystansami mogą się zmierzyć ci, którzy dopiero zaczynają przygodę z biegami na długich dystansach .

Sympatyczne że biega z nami wiele znanych osób politycy: posłowie, marszałek, prezydent, członkowie zarządu województwa, wiceprezydenci, JM rektor Politechniki, wykładowcy, właściciele i dyrektorzy firm, lekarze, prawnicy, architekci. To dla mnie zaszczyt, że tylu przedstawicieli elit bierze udział w maratonie opolskim. A dla firm i instytucji mamy specjalną konkurencję – sztafety firmowe.

Nagrody, jak rozumiem, są dla najlepszej sztafety? W tym roku zdaje się wygrała sztafeta z Politechniki Opolskiej.

Drugi rok z rzędu wygrała sztafeta Politechniki Opolskiej.

Zawodnicy to jedna grupa, ale są jeszcze wolontariusze i to spora liczba młodych osób. Jakie pełnią funkcje?

Najłatwiej zauważyć wolontariuszy na trasie biegu, na punktach odżywczych, starcie i mecie. Ale wolontariuszy potrzebujemy dużo nie tylko na trasie i nie tylko w dniu maratonu. Wolontariusze konfekcjonują pakiety startowe, obsługują biegaczy w biurze zawodów W 2015 r. przy maratonie pracowało ok. 450 wolontariuszy.

To można powiedzieć, że w stosunku do zawodników, których startowało 1540, to jedna trzecia, to wolontariusze…

Mieliśmy tak w poprzednich biegach, że wolontariuszy było tylu samo co biegaczy. Przy pierwszym biegu mieliśmy trzystu biegaczy i dokładnie tyle samo wolontariuszy. W 2015 r., mieliśmy cudownych wolontariuszy, to oni w dużej mierze decydują o tym jak maraton jest oceniany przez biegaczy. Oni i kibice. W Opolu jest bardzo mało kibiców, którzy wspierają biegaczy, nie ma tradycji kibicowania maratończykom. Ludzie nie wystawią sobie przed dom krzeseł i nie są w stanie poświęcić dwóch – trzech godzin, aby dopingować tych, którzy biegną. Mimo tego, że biegacze biegną po dziesięciokilometrowej pętli i nie trzeba obstawiać aż 42 km, to w opinii biegaczy kibiców jest za mało. Jest to element, na który my organizatorzy mamy mały wpływ. Może dzięki tej rozmowie uda się zachęcić więcej osób do kibicowania. Zachęcam do kibicowania również w zorganizowanych grupach. Przypomnę, że biegacze wybierają najlepszą zorganizowaną grupę kibica i może ona wygrać atrakcyjne nagrody. Doping motywuje zawodników. Jest bardzo pomocny szczególnie początkującym biegaczom. Sam jako uczestnik maratonu pamiętam, jak mnie podnosiło na upadającym duchu to, że publiczność klaskała i okrzykami dopingowała do dalszego biegu, a w grupie w której ja biegłem nie było żadnych wspaniałych herosów, mimo tego dostaliśmy od kibiców wsparcie nie mniejsze niż zawodnicy czołówki. Nawet dobrze przygotowani amatorzy, po trzydziestym kilometrze przeważnie mają jakieś problemy, czy zdrowotne, czy z motywacją do tego, żeby ten potężny wysiłek kontynuować. Obecność kibiców przy trasie szalenie to ułatwia. Są biegi również w Polsce, gdzie kibiców jest dużo więcej. Miałem okazję być kilka miesięcy temu na Półmaratonie w Ołamuńcu, gdzie na całej trasie stali kibice i dopingowali zawodników. To było piękne. Mam nadzieję, że i w Opolu kiedyś tak będzie.

Dziękuję za rozmowę.

 

Komentarze są zamknięte