Sebastian Świderski: Prezesura, tak jak gra, sprawia mi frajdę [wywiad specjalny]

Niezależna Gazeta Obywatelska

swiderski-1W przeddzień finałowej rozgrywki o mistrzostwo Polski w siatkówce mężczyzn rozmawiamy z prezesem ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle Sebastianem Świderskim

Wiktor Sobierajski: – Dawno się nie widzieliśmy?!

Sebastian Świderski: – Oj, dawno…

W.S: – Zawsze chciałem Cię zapytać, jak się czujesz w nowej roli – prezesa klubu sportowego – w kontekście współpracy ze swoimi dawnymi kolegami z boiska? Fajnie jest być prezesem? Wymagania wobec Ciebie są nieco inne, niż gdy byłeś grającym zawodnikiem, zwłaszcza w kontekście sponsorów i kibiców?

S.Ś: – Tak naprawdę to bardzo zazdroszczę kolegom, którzy jeszcze zawodowo grają w siatkówkę. Mnie pozostała gra w drużynach amatorskich, co zresztą czynię. Ale zawodowej gry naprawdę mi brakuje. Gra w siatkówkę w dalszym ciągu sprawia mi frajdę, bo robiłem to od najmłodszych lat. Jeżeli chodzi o moją prezesurę, to jest to bardzo ciężka praca. Ja nie jestem człowiekiem, który przychodzi do klubu, wyśle trzy maile, odbierze pięć telefonów i idzie do domu. Odbywam dziesiątki, jak nie setki spotkań ze sponsorami, zawodnikami, managerami zawodników, w poszukiwaniu nowych partnerów, a te rozmowy są bardzo trudne. Walczymy o każdą złotówkę, aby skład był jak najsilniejszy.

W.S: – ZAKSA przeszła przez rozgrywki ligowe jak burza i już kilka tygodni temu zapewniła sobie udział w finale rozgrywek Polskiej Ligi Siatkówki. Z kim zagramy w finale?

S.Ś: – Jeszcze do końca nie wiadomo. Bełchatów i Rzeszów dzieli różnica jednego seta. Będą oni rywalizować korespondencyjnie do ostatniej piłki. Z ekipą z Rzeszowa w trwających rozgrywkach, wychodziliśmy zwycięsko, z Bełchatowem przydarzyły się dwie porażki. Rozsądek podpowiada, że lepiej byłoby zagrać z Rzeszowem. Ważne jest to, że celujemy w mistrzostwo Polski i obojętnie kto stanie nam na drodze, to postaramy się go ograć. Obie drużyny są bardzo mocne i doświadczone.

W.S: – Jak będzie wyglądał „rozkład jazdy” meczy finałowych?

S.Ś: – O tym w dużej mierze decyduje telewizja oraz sponsorzy rozgrywek. Mogę się wypowiedzieć na temat meczy organizowanych w Kędzierzynie-Koźlu. Planowane są one na 21 i 22 kwietnia br. Godzin jeszcze nie znamy. Piąty ewentualny mecz także zostanie rozegrany w Kędzierzynie-Koźlu, 30 kwietnia lub 1 maja br.

W.S – Bilety na mecze ZAKS-y od lat są najtańsze w całej lidze. Normalny bilet kosztuje 25 zł a dla młodzieży uczącej się 10 zł. Ile będzie kosztował wstęp na mecze finałowe?

SŚ: – Z pewnością podniesiemy cenę biletu jednostkowego. Do około 50 złotych. Spodziewamy się dużej frekwencji, bo w końcu są to mecze o mistrzostwo Polski. Wiesz, ja nie sprawdzam regularnie cen biletów w innych klubach, ale np. na mecze Politechniki Warszawskiej z ZAKS-ą bilet normalny na Torwar, kosztował 110 złotych. My od lat mamy politykę przyjazną kibicom, np. na mecze z Effectorem Kielce, w trakcie ferii zimowych, wpuszczaliśmy naszą młodzież za 2 zł. Jednak dla nas liczy się każda złotówka, mimo iż wpływy za sprzedaż biletów są niewielką cząstką budżetu. Może to jednak zadecydować o tym, że nie będę mógł zakontraktować lepszego zawodnika, bo właśnie ta cząstka zaważy na tym, że nie będzie mnie na to stać. Dodam że wszyscy którzy posiadają karnety kupione na cały sezon bądź w tzw. promocji gwiazdkowej wchodzą na nie na mecze finałowe.

W.S: – Klub ma wielu lojalnych kibiców, którzy kibicują podczas meczów, analizują transfery, wymagają wysokiego poziomu sportowego, otwartości marketingowej i komunikacyjnej. Czują się odpowiedzialni za Klub. Jednakże doszły mnie słuchy, że „kibice” często starają się wejść na mecz za darmo?

S.Ś: – Wiesz, jak ktoś pisze do mnie o umożliwienie darmowego wstępu na mecz dla dzieci i młodzieży, a później przyjeżdża pół albo cały autobus osób dorosłych, to źle się czuję wobec tych osób, które na meczu siedzą obok, a musiały zapłacić na bilet. Źle się czuję także w momencie, gdy ktoś oznajmia mi, że jest kibicem ZAKS-y, a prosi klub o darmowe wejściówki na mecze z Rzeszowem, Bełchatowem czy Treflem Gdańsk. Pytam wtedy: a dlaczego nie pytał Pan/Pani o wejściówki na mecze z Kielcami, Będzinem czy Częstochową, nie umniejszając wymienionym klubom. Niestety spotykamy się ze zjawiskiem, że dorośli próbują drukować podwójne bilety a na tzw. „zerówki”, które rozdajemy bardzo chętnie dzieciom ze szkół wiejskich, specjalnych czy z domów dziecka, przyjeżdżają osoby dorosłe. Takie zachowania nie będą przez nas akceptowane.

W.S: – Polski Związek Piłki Siatkowej. Wkrótce wybory. To swoista wojna?

S.Ś: – Co cztery lata jest rywalizacja w środowiskach o to, kto zostanie prezesem. Mam nadzieję, że kolejny prezes będzie kontynuował ścieżkę sukcesów, jaką idzie obecnie polska siatkówka.

W.S: – Na rozgrywkach europejskich w dalszym ciągu nie da się zarobić, lub chociaż wyjść na „zero”?

S.Ś: – Gra w Lidze Mistrzów lub europejskich pucharach to przede wszystkim prestiż. W tej chwili to dalej dokładanie do biznesu. Ale jest światełko w tunelu, bo zmiany są także w europejskiej federacji siatkówki. W przypadku zespołów włoskich, tureckich lub polskich trudno oczekiwać euforii związanej z wyjazdem do Azerbejdżanu, Mołdawii, Serbii czy Bułgarii. W tej chwili opracowywany jest plan prekwalifikacji do Ligi Mistrzów tak, aby w tych rozgrywkach grały rzeczywiście najmocniejsze zespoły w Europie.

Tekst i foto: Wiktor Sobierajski

Komentarze są zamknięte