Rys historyczny systemów pieniężnych i bankowych cz. 2 – Historia bankowości od Starożytnej Grecji do Szkoły Salamanckiej

Redaktor

pieniądze, banknotyTekst nie jest publikacją naukowa. Jest to artykuł mogący stanowić zarówno ciekawostkę historyczną, jak i również rzetelne opracowanie z racji dużej ilości źródeł z jakich korzystał autor. Trzeba jednak znaczyć, że artykuł ten ma na celu pokazanie syntetycznego spojrzenia na spawy pieniężne, tak by dobrze pokazać zawiłość tego zjawiska w dziejach. Temat z pewnością nie został do końca wyczerpany. Treść została podzielona na kilka części, które będą publikowane odcinkami.

Zobacz: Rys historyczny systemów pieniężnych i bankowych cz. 1 – Wstęp

Historia bankowości od Starożytnej Grecji do Szkoły Salamanckiej

Początki bankowości sięgają czasów epoki starożytnej Grecji. Rolę pierwszych banków pełniły świątynie, ponieważ ze względów religijnych, uważano je za miejsca nietykalne i bezpieczne. Starożytne greckie świątynie posiadały nawet własną straż świątynną, co budziło dodatkowe zaufanie deponentów. Pierwszym dziełem opisującym praktyki bankierów w Grecji było dzieło zatytułowane Trapezitica, napisane przez Isokratesa około 393 r. p.n.e.[3]. Jest to mowa sądowa, w której Isokrates występuje jako obrońca interesów swojego klienta w sporze z bankiem. Isokrates w dziele tym przestrzega swojego klienta przed wnoszeniem oskarżenia względem bankiera, ponieważ należy do ludzi wpływowych, posiadających wielkie majątki i przyjaciół.

Bardzo ważnej informacji o bankowości tamtych czasów dostarczają zapiski o prawach i obowiązkach. Mowa tutaj o tym, że bankierzy chcący utrzymać zaufanie deponentów musieli utrzymywać stuprocentową rezerwę dla zobowiązań na żądanie. Choć niektórzy bankierzy dopuszczali się sprzeniewierzenia pieniędzy klientów dla własnych interesów, taka działalność nie mogła być prowadzona na dłuższą metę. Działania takich nieuczciwych bankierów doprowadziły do ekonomicznej recesji w latach 377 i 376 p.n.e. i 371 p.n.e. kiedy upadły (między innymi) banki Timodema, Sosinoma i Aristolocha[4]. Jest to pierwsza wzmianka historyczna o doprowadzaniu do recesji poprzez nieuczciwych bankierów. Można dojść do wniosku, że jedną z przyczyn tej recesji było złamanie zasady stuprocentowych depozytów na żądanie.

Momentem zwrotnym w praktykach bankowych był okres helleński (IV – I p.n.e.) historii bankowości. Ptolomeuszowie zdawali sobie sprawę jakie zyski przynoszą prywatne banki i chcieli je zwiększyć wykorzystując do tego prestiż państwa. Za sprawą Ptolomeuszów powstał wówczas pierwszy państwowy bank. Choć nigdy nie wprowadzono monopolu państwowego (banki prowadzone głównie przez Greków, funkcjonowały nadal), bank Ptolomeuszów w tamtych czasach zwiększał swoją pozycję. Dużą zasługą pierwszego banku państwowego było opracowane i wprowadzenie nowszych, szybszych zasad rachunkowości. Bank ten posiadał wiele mniejszych oddziałów w drobnych ośrodkach i korzystali z niego prawie wszyscy. Niekompletny dokument znaleziony w Tebtunis, zawiera codzienne zapisy księgowe wiejskiego banku w prowincji Heraklopolis, wskazując na nieoczekiwanie dużą liczbę wieśniaków (…) którzy prowadzili interesy za pośrednictwem banków i dokonywali płatności ze swoich depozytów[5]. Co ciekawe, bank był odpowiedzialny również za zbieranie podatków od obywateli. Helleński system bankowości przetrwał dynastię Ptolomeuszów i z niewielkimi zmianami został przeniesiony na grunt Cesarstwa Rzymskiego.

W Starożytnym Rzymie sprawy bankowości wyglądały bardzo podobnie jak w Grecji. Część bankierów postępowała uczciwie utrzymując stuprocentową rezerwę depozytów na żądanie i działała zgodnie z prawem. Zdarzały się też sytuacje sprzeniewierzania pieniędzy klientów przez nieuczciwych bankierów dla uzyskania własnych korzyści i zysków. Świadczyć może o tym dokument adresowany przez miasto Mylasę do cesarza Septimusa Severa[6]. W tym dekrecie znajduje się między innymi część opisująca prawa regulujące działalność bankową na terenie miasta. Z uwagi na istnienie takich dokumentów można stwierdzić, że na pewno nie wszyscy bankierzy postępowali uczciwie i sumiennie wobec klienteli. Z okresu Starożytnego Rzymu pochodzą wzmianki historyczne o funkcjonowaniu towarzystw bankowych. Towarzystwa te powstawały w celu ochrony uczciwych praktyk w bankowości. Prawnie wprowadzono ustawę o członkach towarzystw bankowych, którzy odpowiadali za depozyty całym swoim majątkiem. Wspólna, nieograniczona odpowiedzialność wszystkich członków towarzystwa bankowego była ogólną zasadą prawa rzymskiego, która miała zminimalizować oszustwa i nadużycia bankierów oraz ochronę depozytów klientów.

W późniejszym okresie istnienia Cesarstwa Rzymskiego to państwo zainteresowało się działalnością bankową. Pierwszym krokiem było bicie miedzianej monety państwowej, mającej ustabilizować handel i polepszyć przejrzystość cenową na rynku. W asach i sestercjach prowadzono, jak można sądzić, wszystkie rachunki i oceniano wartość wszelkich gruntów[7]. Dopiero później wprowadzono odpowiednie prawo, zmuszające do wykupywania licencji na działalność bankową. Kasjusz w swoich dziełach namawiał do utworzenia dużego banku państwowego, co jednak ostatecznie nigdy nie nastąpiło na terenie Cesarstwa Rzymskiego. Jedną z przyczyn upadku Imperium Rzymskiego oprócz nieustannych najazdów barbarzyńców była inflacyjna polityka prowadzona przez rząd. Polityka ta doprowadziła do dewaluacji waluty. Kolejnym błędem polityki gospodarczej Imperium było ustalenie cen maksymalnych na towary, co doprowadziło do ich niedoboru. Uzupełnieniem wyżej postawionych tez jest wykres 1 deprecjacji złotej monety rzymskiej – Aureusa.

Wykres 1: Deprecjacji waluty rzymskiej w latach  100 p. n. e. – 375 n. e. (Opracowanie własne, źródło:M Sedillot Rene, Moralna i niemoralna historia pieniądza)

Wykres 1: Deprecjacji waluty rzymskiej w latach  100 p. n. e. – 375 n. e.
(Opracowanie własne, źródło:M Sedillot Rene, Moralna i niemoralna historia pieniądza)

Upadek Cesarstwa Rzymskiego przewrócił ład gospodarczy na długie lata. Upadek wielu organizacji zajmujących się handlem zadał ostateczny cios branży finansowej, zwłaszcza bankowości. W skutek tego jedynie klasztory, jako ośrodki względnie bezpieczne, zajmowały się bankowością. Zakonem posiadającym znaczne zasoby finansowe i majątkowe był zakon Templariuszy. Środki finansowe zakonu pochodziły z datków od wiernych i prowadzonych przez niego kampanii wojennych. Templariusze cieszyli się wielkim autorytetem moralnym dlatego bez trudu prowadzili działalność depozytowo-kredytową. Zajmowali się również transferem środków finansowych na duże odległości oraz ich ochroną. Co więcej, udzielali pożyczek z własnych zasobów, nie naruszali zasady bezpiecznego przechowywanie depozytów na żądanie. Takie postępowanie było równoznaczne z utrzymywaniem stuprocentowej rezerwy dla depozytów na żądanie.

Na przełomie wieków XI i XII znaczną rolę gospodarczą odegrały duże miasta basenu Morza Śródziemnego: Genua, Florencja, Wenecja i Piza. Niebagatelnym problemem  w obiegu gospodarczym był fakt, że prawo bicia monet w tamtych czasach należało jedynie do wielkich feudałów, co powodowało dużą różnorodność pieniędzy w obiegu. Taka sytuacja skutkowała problemami przy rozliczaniu transakcji kupna-sprzedaży. W północnych Włoszech, w związku z dużą różnorodnością pieniędzy w obiegu, nowym zjawiskiem było pojawienie się zawodowych bankierów (z wł. Banca oznacza: „stół, na którym trzymali worki z pieniędzmi”)[8]. Bankierzy ci kupowali, sprzedawali i wymieniali monety.
Pierwszą próbą opanowania chaosu gospodarczego wywołanego brakiem jednolitego systemu gospodarczego, była reforma monetarna Karola Wielkiego, wprowadzająca system monety srebrnej. Mimo że system karoliński rozpowszechnił się prawie w całej Europie, nie oznaczał on bynajmniej pełnej jednolitości i równowartości różnych monet w różnych krajach czy nawet miastach. Reforma ta nie pokonała pokusy lokalnych władców do dewaluacji lokalnej waluty. Działo się to poprzez zmniejszanie zawartości kruszcu w monetach. Jak pisze Huerta de Soto, w tamtych czasach bankierzy ulegali pokusie i wykorzystywali nielegalnie depozyty na żądanie klientów. Był to proces stopniowy, który prowadził do nadużyć i powrotu do bankowości opartej na rezerwie cząstkowej[9]. Władcy nie byli specjalnie skłonni przeciwdziałać łamaniu prawa przez bankierów ponieważ sami czerpali zyski z przyznawania przywilejów i licencji bankowych.

Kolejną reformą monetarną było bicie złotej, 3,5 gramowej monety we Florencji, określonej od nazwy miasta florenami. W Wenecji bito złote dukaty, nazywane też cekinami. A drobniejszym bitym nominałem w Wenecji był srebrny gorsz[10]. Własne floreny bili władcy węgierscy, czescy i książęta śląscy. W Niemczech 3,5 gramowe złote monety nazywano guldenami. Dynamicznie rozwijający się handel spowodował wzrost zapotrzebowania na kredyt i szeroko rozumiane usługi finansowe. Pojawiły się weksle, czyli papiery wartościowe, które pozwalały omijać niebezpieczeństwo związane z przewożenia dużej ilości pieniądza kruszcowego. Schyłek średniowiecza to niestety rozwój bankowości opartej na rezerwie cząstkowej. Co więcej, władze ostatecznie przyznały bankom rządową licencję (przywilej – ius privilegium) na działanie na podstawie rezerwy cząstkowej[11], choć teoretycznie były zobowiązane przez prawo do gwarantowania depozytów klientów.

Można mówić o trzech głównych ośrodkach bankowości średniowiecznej: Bankach Florenckich, Banku Depozytowym w Barcelonie i Banku Medyceuszów. Banki te początkowo przestrzegały prawa rzymskiego, zobowiązującego do utrzymywanie stuprocentowej rezerwy depozytów na żądanie. W późniejszych okresach rozpoczął się proceder pożyczania pieniędzy z owych depozytów. Kredytobiorcą często w takich transakcjach była strona rządząca. Taki układ w efekcie powodował brak nadzoru nad działalnością bankową. Proceder ten na dłuższą metę kończył się wieloma bankructwami banków, co z kolei prowadziło do dalszego zmniejszania podaży pieniądza a w konsekwencji do recesji gospodarczej.

Istnieją dokumenty, pokazujące działania banków na początku XIV wieku. Bankierzy w tamtym okresie stopniowo zaczęli oszukańczo wykorzystywać części pieniędzy z depozytów na żądanie, tworząc z niego znaczny kredyt ekspansywny[12]. Zwiększona podaż pieniądza poprzez ekspansję kredytową wywoływała sztuczny wzrost koniunktury. Po sztucznej prospericie nadchodziła zazwyczaj głęboka recesja. Recesję pogłębiało jeszcze obniżenie podaży pieniądza poprzez obawę ludzi o swoje finanse, co skutkowało wycofywaniem depozytów z banków. Nie tylko zwykli ludzie wyprowadzali w tamtym czasie depozyty z banków, podobnie postępowali także lokalni księża Neapolu. Według włoskiego historyka Carla M. Cipolla – bazującego na skrybie Vilianim – postępowanie banków doprowadziło do ogólnego kryzysu zaufania między podmiotami rynku finansowego. Kryzys ów w latach 1341-1346 doprowadził do upadku 9 największych banków Florencji. Bankructwa te wyrządziły szkodę wszystkim deponentom, którzy nieraz otrzymywali tylko połowę swoich pieniędzy. Cipolla wspomina o przypadkach klientów, którzy otrzymywali po dwadzieścia procent zdeponowanej wcześniejszej kwoty depozytu. W kolejnych notatkach skryby Vilianiego, M.Cipolla doszukuje się dalszych konsekwencji bankructw banków. Pogorszenie sytuacji gospodarczej miało swoje odzwierciedlenie w fali bankructw przedsiębiorstw produkcyjnych i warsztatów pracy.

Bank Medyceuszów był największym i najbardziej poważanym bankiem w piętnastowiecznej średniowiecznej Europie. Wniósł bardzo duży wkład w tamtejszą wiedzę na temat rachunkowości, a dokładnie w usprawnienie metody podwójnego zapisu na kontach księgowych. Ciekawych faktów związanych z bankiem Medyceuszów dostarcza  badacz tamtego okresu historycznego Raymonda De Roovera, którego prace posunęły się naprzód po odkryciu poufnych ksiąg do zapisów księgowych banku w jednej z Florenckich bibliotek. Raymond dzięki odkrytym księgom pokazuje proceder prowadzenia tajnych kont bankowych dla klientów takich jak: miejscowa szlachta, księża a nawet osoba papieża. Odkrycie to pozwala rzucić nowe światło na średniowieczny bank Medyceuszów. Początkowo bank nie przyjmował depozytów na żądanie, przyjmował tylko depozyty terminowe, które przekształcał w kredyt. Z prawnego punktu widzenia wszystko było w porządku. Jednak dalej, jak podaje Raymond De Roovera, bank Medyceuszów zaczął także przyjmować depozyty na żądanie.

Raymond w swoich pracach i badaniach szeroko analizuje postępowanie banków w polityce depozytowo-kredytowej[13]. W badaniach i analizach udowadnia, że bank Medyceuszów nie utrzymywał stuprocentowej rezerwy nawet na depozyty na żądanie. Fakty te są  dokładnie potwierdzone w dokumencie o nazwie Libri Segreti. Rachunki banku na marzec 1442 roku opatrują każdy zapis depozytu terminowego uwagą na marginesie, wskazując prawdopodobieństwo, że dany deponent zażąda swoich pieniędzy[14]. Jak szacuje Raymond De Roover, na podstawie bilansu Londyńskiego oddziału banku Medyceuszy, był on zdolny do spłaty tylko połowy swoich depozytów na żądanie. Jest to dowód na to, że bank opierał swoją działalność na rezerwie cząstkowej. Bank Medyceuszów ostatecznie upadł, podobnie jak wiele innych banków tamtych czasów opierających swoją działalność na rezerwie cząstkowej. Ważną rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę jest fakt, że poziom rezerw banku Medyceuszy przed upadkiem wynosił ok.10% całości aktywów. Pokazuje to zuchwałość bankierów i pogwałcenie zasad bankowości opartej na stuprocentowej rezerwie.

Na przełomie XIII i XIV wieku obowiązywały wysokie stopy procentowe w Europie. W Katalonii przewidziany pułap dla chrześcijan to 20% a dla żydów 12,5%[15]. W Genui pozwalano na maksymalne odsetki od kredytu w wysokości 25%. Na podstawie przywileju lombardzkiego Włochom w tamtych latach pozwalano na pobieranie odsetek od kredytu w wysokości 42%. W 1289 roku oskarżono pewnego Lombardczyka z Nimes za wymuszenie spłaty 202% kredytu[16]. Natomiast odwrotnie było z lokatami, które z reguły dawały skromne zyski. Tradycyjne oprocentowanie lokat w bankach Florenckich wahało się między 6 a 10%.

Pierwsze wzmianki o prawach i obowiązkach bankierów w późniejszych latach można znaleźć w bankowości katalońskiej XIV i XV wieku. Na samym początku XVI wieku Kortezy[17] przyjęły szczegółowy zespół przepisów regulujących działalność bankową. Wśród nich znalazł się także przepis mówiący o odpowiedzialności ówczesnych bankierów. Na przykład dnia 13 lutego 1300 roku postanowiono, że każdy bankier, który zbankrutuje herold obwoła w całej Barcelonie oraz, że taki człowiek będzie musiał żyć o chlebie i wodzie dopóty, dopóki nie zwróci wierzycielom pełnej kwoty ich depozytów[18]. Taki przepis skutecznie motywował katalońskich bankierów do przestrzegania prawa i utrzymywania stuprocentowej rezerwy depozytów na żądanie. Ciekawym był przepis mówiący o tym, że bankier mógł położyć obrus na swoim stole tylko wtedy, kiedy posiadał poręczenie osób trzecich na prowadzenie swojej działalności. Bankierzy nakrywający swoje stoły obrusami bez poręczania osób trzecich, automatycznie mieli być okrzyknięci przez heroldów oszustami. Upadający bankierzy mieli rok czasu na spłatę swoich zobowiązań względem wierzycieli. Niezależnie od tego bankier taki popadał w publiczną niełaskę, co również było ogłaszane przez heroldów w całej Katalonii. Bankier nie mogący spłacić swoich zobowiązań miał zostać niezwłocznie ścięty tuż przed swoim kantorem, a jego majątek miał zostać sprzedany lokalnym nabywcom na spłacenie wierzytelności[19]. Jest to w istocie jedna z niewielu historii, kiedy władze publiczne zatroszczyły się w tak restrykcyjny sposób, by zabezpieczyć przestrzeganie prawa przez bankierów. Choć jest bardzo prawdopodobne, że większość katalońskich bankierów, znalazłszy się w takiej sytuacji, starała się spłacić długi lub ratowała się ucieczką, są zachowane dokumenty historyczne świadczące o wykonanych wyrokach. Istnieje dokument poświadczający, że przynajmniej jeden bankier, niejaki Francesch Castello, został w 1360 roku ścięty tuż przed swoim kantorem – a więc tak, jak nakazywało prawo[20]. Mimo tak silnych sankcji za łamanie praw i obowiązków bankierów, płynne środki finansowe w bankach nie odpowiadały wysokości wniesionych depozytów na żądanie. Choć jak donosi Carl M. Cipolli katalońskie banki z racji surowszego prawa utrzymywały wyższy poziom rezerw niż banki włoskie. Dalsze regulacje wprowadzono w 1397 roku, gdy ludzie zaczęli się uskarżać na banki, nie mogące od razu wypłacić depozytu na żądanie.

Mimo wielu niepowodzeń i oszustw bankowych to wtedy ulepszono stare średniowieczne metody Templariuszy i wymyślono przekaz pieniężny[21]. Nie trzeba już było transportować dużych ilości pieniędzy. Oszczędzano w ten sposób koszty jak i zwiększano bezpieczeństwo transakcji. Upowszechniła się usługa przelewów międzynarodowych, która  powstała we Włoszech pod koniec XIII wieku.

Kryzys banków w XIV wieku nie doprowadził do ścisłej kontroli państwa nad działalnością bankową. Doprowadził jednak do utworzenia banku rządowego, czyli Banku Depozytowego Barcelony. Bank powstał z myślą przyjmowania depozytów terminowych i emisji obligacji. Ta instytucja finansowa utworzona została przez rządzących, żeby przejąć część zysków prywatnych bankierów z nielegalnego procederu obrotu pieniędzmi. Dzieje tego banku przestudiował dokładnie badacz historyczny tego okresu A. P. Usher. Jak donosi historyk, bank w lutym 1468 roku zawiesił swoje codzienne operacje z powodu braku płynności finansowej. Problemy finansowe banku pojawiły się z powodu udzielenia zbyt dużych pożyczek dla miasta Barcelony i zbyt małych rezerw gotówkowych. Nie przeszkadzało to rządzącym na dalszy rozwój uprawnień banku, prowadzanie wszystkich rachunków bieżących administracji publicznej w Barcelonie. W banku tym przechowywano środki finansowe zabezpieczone przez sądy jak i środki zablokowane w sporach spadkowych.

Nowy rozdział w historii bankowości otwarło panowanie Karola V. Najważniejszym wydarzeniem tego okresu był napływ bardzo dużych ilości złota i srebra z Ameryki do Europy, a szczególnie do Hiszpanii i Portugalii. Podaż dużych ilości kruszcu spowodowała bardzo dużą nadpłynność pieniężną w Hiszpanii. Ten stan rzeczy przypada na  okres imperialistycznej polityki Hiszpanii, dlatego Karol V potrzebował znacznego zaplecza finansowego. Postanowił wykorzystać tę sytuację za pomocą banków. Ogromnie wzmocnił powiązania branży finansowej z władzą. Taka polityka Karola V doprowadziła do bankructwa Hiszpanii, co oczywiście bardzo negatywnie odbiło się na hiszpańskiej gospodarce. Działania hiszpańskiego króla dostarczyły bardzo dużego materiału badawczego dla ówczesnych ekonomistów. W większości byli to ludzie zgromadzeni w tak zwanej „szkole salamanckiej”. Wiele informacji o tamtym okresie dostarcza nam Romona Carande. Decyzje Karola V  doprowadziły do zapożyczania się hiszpańskiego królestwa w kartelach bankowych, opartych na rezerwie cząstkowej. Hiszpańskiemu rządowi specjalnie to nie przeszkadzało ponieważ sam uczestniczył w procederze wykorzystywania depozytów na żądanie do tworzenia kredytu. Rząd Hiszpanii był największym beneficjantem tamtejszego systemu bankowego, co powodowało coraz większe przyznawanie przywilejów bankierom działających na rezerwie cząstkowej. „Romon Carande w swojej głównej pracy Carlos V y sus banqueros wylicza największych bankierów (…) Wszyscy oni popadli w nieuchronne bankructwa, przede wszystkim wskutek utraty płynności finansowej, uniemożliwiającej zaspokojenie rozstrzeń deponentów wycofujących depozyty na żądanie[22]”. Wszystkie te banki działały na licencji przyznawanej przez władze miejskie lub Karola V. Do czasów współczesnych nie zachowały się informacje jakie rezerwy utrzymywały w tamtych czasach banki, ale wiadomo, że bankierzy inwestowali w bardzo ryzykowne przedsięwzięcia takie jak: zakupy statków do transportu towarów przez Atlantyk. Takie działania były bardzo ryzykowne jednak jeśli się powiodły przynosiły ogromne zyski. Carande wspomina w sposób anegdotyczny o upadłości banków w Hiszpanii, jednak pomija, że banki te działały na rezerwie cząstkowej, co prowadziło do sztucznej ekspansji kredytowej, nie mającej pokrycia w realnych oszczędnościach[23]. Nie wspomina jednak o dużej ilości napływających z Ameryki kruszców, co doprowadziło do wzrostu inflacji i sztucznej koniunktury gospodarczej oraz nieuchronnej recesji. Właśnie te wydarzenia były prawdziwą przyczyną upadków banków. Dalszej analizy tamtych wydarzeń gospodarczych dostarcza nam Carl M. Cipolli. Co prawda odnosi się on bezpośrednio do włoskich banków, lecz w tamtych czasach obydwie te gospodarki były ze sobą bardzo silnie powiązane. Cipolli powadził badania nad podażą pieniądza, która w tamtych czasach obejmowała szczególnie pieniądz bankowy. Pieniądzem tym były kredyty tworzone z depozytów klientów, które były zawierane na kontrakty depositum. Oznaczało to, że bankierzy nie posiadali stuprocentowej rezerwy na depozyty na żądanie. Takie działanie poprowadziło do sztucznego wzrostu gospodarczego oraz do nieuniknionej recesji w połowie XVI wieku. Cipolli w swoich badaniach stawia bardzo trafną tezę, że wszystko rozpoczęło się od jednego banku we Włoszech. Pozostałe banki prywatne musiały się zdecydować na taką samą politykę ekspansji kredytowej, jeśli kierujący nimi chcieli utrzymać konkurencyjność oraz utrzymać zyski i udziały w rynku[24].

Duże znaczenie dla kryzysu bankowego tamtych lat miały prywatne kontakty Karola V z rodziną Fuggerów, znanych handlarzy i bankierów. W szczytowej fazie swojej działalności dysponowali oni 18 oddziałami bankowymi w różnych miastach Europy. Cieszyli się uprzywilejowaną pozycją w Hiszpanii ponieważ finansowali wiele przedsięwzięć Karola V. Zastawem w tych pożyczkach były ładunki srebra trafiającego z Ameryki do Hiszpanii jak również zastaw pod przyszłe wpływy z podatków. Rodzina Fuggerów na interesach z władzą publiczną zbiła fortunę. W latach 1511 – 1527 stopa przyrostu ich majątku wyniosła 927%[25].

Ważnym przedstawicielem Szkoły Slamanckiej był doktor Saravia de la Calle, który wydał między innymi książkę Instucción de mercaderes (instrukcja dla kupców). W swojej pracy krytykował bankierów stosujących nieuczciwe zasady, między innymi działalność na rezerwie cząstkowej. Posługuje się solidną argumentacją prawną wykazując, że nie da się pogodzić odsetek z naturą depozytu pieniężnego. W pracy de la Calle odnaleźć można także twierdzenie, że uczciwemu bankierowi sumiennie przechowującemu powierzony mu depozyt, obligatoryjnie należą się odsetki za jego pracę. Krytykuje kupców wchodzących w niejasne układy z bankierami, z jednej strony zakładając depozyt u bankiera a z drugiej żądając za niego odsetek. Tak postępujący kupiec według de la Calle jest współodpowiedzialny za powierzenie pieniędzy spekulantowi. W dalszych rozdziałach swojej pracy de la Calle tak jak wcześniej cytowani badacze i filozofowie, rozpoznaje dwa rodzaje operacji finansowych przeprowadzanych przez bankierów. Jest to depozyt na żądanie i depozyt terminowy. Wartym podkreślenia jest fakt, że de la Calle w swoim dziele wyraźnie stwierdza, że zakładanie depozytu na żądanie przez klienta jest automatycznie powiązane z obligatoryjnym uiszczeniem wynagrodzenia dla bankiera. Wynagrodzenie, zawarte w umowie depozytu na żądanie, ma motywować bankier do postępowania uczciwie i niewykorzystywania pieniędzy klienta na akcję kredytową. Innymi słowy wynagrodzenie ma go obligować do utrzymywania stuprocentowej rezerwy na żądanie. De la Calle w swoim dziele stawia tezę, że bankierzy zbyt często bankrutują. W przeprowadzanych analizach dochodzi do wniosku, że największa fala bankructw jest notowana na skutek recesji przychodzącej po sztucznym boomie kredytowym. Ostatecznie dochodzi do wniosku, że bankierzy w czasie sztucznej prosperity udzielają zbyt dużo kredytów kupcom i producentom, a ci z kolei nie są w stanie sprostać spłacie swoich długów wskutek spadku koniunktury i popytu na ich dobra i usługi. Krytykował postępowanie hiszpańskich rad miejskich przyznających przywileje i licencje nieuczciwym bankierom. Domagał się nawet wygnania bankierów prowadzących swoją działalność na podstawie cząstkowej rezerwy bankowej.

Kolejnym wybitnym przedstawicielem szkoły Salamanckiej jest Martin de Azpilcueta, który w swoich dziełach mówi, że bankier powinien być gwarantem i strażnikiem powierzonych mu pieniędzy. Pisze dalej, że bankierzy powinni prowadzić swój biznes uczciwie i zadowolić się uczciwymi zarobkami. Przez słowo uczciwość autor rozumie utrzymywanie stuprocentowej rezerwy na żądanie. Szkoła Salamancka posiadała wielu przedstawicieli, wszyscy zgadzali się, że bankierzy powinni prowadzić swoją działalność zgodnie z prawem, czyli utrzymywać stuprocentową rezerwę dla depozytów na żądanie.

Maciej Wilk
www.historiamysliekonomicznej.blogspot.com

Jutro zostanie opublikowany ciąg dalszy pt. „Od klasycznego standardu złota do współczesnego systemu płynnych kursów walutowych”.

[3] J. H. de Soto: Pieniądz, Kredyt Bankowy i Cykle Koniunkturalne, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2009, s. 31
[4] Tamże, s. 37
[5] Tamże, s. 38
[6] Tamże, s. 40
[7] A. Smith: Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012, tom 1, s. 48
[8] J. S. Historia Gospodarcza Powszechna, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 2007
s. 106
[9] J. H. de Soto: Pieniądz, Kredyt Bankowy i Cykle Koniunkturalne, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2009, s. 48
[10] J. H. Mundy, Europa średniowieczna 1150-1309, tłum. R. Sudół, „Dzieje Europy”, PIW, Warszawa 2001, s. 120
[11] J. H. de Soto: Pieniądz, Kredyt Bankowy i Cykle Koniunkturalne, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2009, s. 46
[12] Tamże, s. 52
[13] Cyt.za: De Roover, The Rise and Decline of the Medici Bank,1397-1494, Harvard University Press, Cambbrige, Masanchusetss, 1963.  Jezus Huerta De Soto: Pieniądz, Kredyt Bankowy i Cykle Koniunkturalne, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2009,
[14] Tamże, s. 54
[15] J. H. Mundy, Europa średniowieczna 1150-1309, tłum. R. Sudół, „Dzieje Europy”, PIW, Warszawa 2001, s. 118
[16] Tamże, s. 119
[17] (hiszp. Cortes), – stanowe zgromadzenia przedstawicielskie w średniowiecznych państwach Półwyspu Iberyjskiego. Zgromadzenie tworzyli przedstawiciele rycerstwa, duchowieństwa i powołani przedstawiciele miast.
[18] J. H. de Soto: Pieniądz, Kredyt Bankowy i Cykle Koniunkturalne, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2009, s. 51
[19] Tamże, s .56
[20] Tamże, s. 56
[21] J. H. Mundy, Europa średniowieczna 1150-1309, tłum. R. Sudół, „Dzieje Europy”, PIW, Warszawa 2001, s. 119
[22] J. H. de Soto: Pieniądz, Kredyt Bankowy i Cykle Koniunkturalne, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2009, s. 59
[23] Tamże, s. 59
[24] Tamże, s. 60
[25] R. Mackenney, Europa XVI wieku. Ekspansja i konflikt, tłum. A. Staniewska, D. Dywańska, „Dzieje Europy”, PIW, Warszawa 1993, s. 30

Komentarze są zamknięte