Prokuratura znów zbada sprawę „afery dębowej” w Lewinie Brzeskim

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Ludwik JuszczakW grudniu 2012 r. Stowarzyszenie „Stop Korupcji” złożyło doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Brzegu w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez władze gminy Lewin Brzeski w związku z wycinką drzew w parku miejskim pod „Orlika”. Po wielomiesięcznym śledztwie prowadzonym przez Komendę Powiatową Policji w Brzegu prokuratura zatwierdziła postanowienie brzeskiej policji wnioskującej o umorzeniu śledztwa. Na to postanowienie „Stop Korupcji” wniosło zażalenie do Sądu Rejonowego w Brzegu. Na rozprawie, która odbyła się w dniu 16 października br., Sąd uznał zażalenie stowarzyszenia za zasadne i nakazał przeprowadzenie powtórnego śledztwa w tej sprawie.

We wniesionym do sądu zażaleniu „Stop Korupcji” zwróciło szczególną uwagę na fakt, że postępowanie wyjaśniające w sprawie wycinki drzew prowadził pochodzący z Lewina Brzeskiego policjant Komendy Powiatowej w Brzegu (który dodatkowo jest zięciem dyrektora Domu Kultury w Lewinie Brzeskim – podwładnego i przyjaciela burmistrza Kotary), zaś zastępca Komendanta Posterunku Policji w Lewinie Brzeskim jest Przewodniczącym Rady Miejskiej. Prowadzący śledztwo, wraz z Burmistrzem Lewina Brzeskiego, dyrektorem Domu Kultury i Przewodniczącym Rady Miejskiej zasiadają we władzach Towarzystwa Przyjaciół Lewina. W tej sytuacji – z uwagi na konflikt interesów – policjant prowadzący śledztwo powinien być
wyłączony z prowadzonego postępowania.

Nieprzestrzeganie ministerialnych wytycznych

Kolejny argument podniesiony przeciwko umorzeniu śledztwa to zupełne ignorowanie przez burmistrza Lewina Brzeskiego adresowanych do gmin przez Ministerstwo Sportu i Turystyki „Wytycznych do udziału w programie „Moje Boisko – Orlik 2012”. Okazuje się, że nieprzestrzeganie zapisów tego dokumentu miało dla miasta katastrofalne skutki. Proces przygotowań do inwestycji oraz jej realizacja stały się pasmem szkodliwych decyzji. „Wytyczne …” Ministerstwa mówią o tym, że działka pod boiska powinna być niezalesiona, więc na zlecenie burmistrza wycięto drzewa i krzewy z powierzchni 0,7 ha parku i w ten sposób uzyskano działkę „niezalesioną”. Kolejny warunek Ministerstwa to „usytuowanie boisk w takiej odległości od drzew, aby ich utrzymanie w czystości nie sprawiało trudności”. Niestety, w przypadku Lewina spełnienie tego warunku wiąże się z koniecznością wycinki kolejnych dębów rosnących zaledwie kilka metrów od boisk. Póki co gminie pozostaje konieczność zatrudnienia pracownika, którego podstawowym obowiązkiem będzie zbieranie liści z boisk. Zresztą gmina ma już spore doświadczenie w tej materii, bowiem w okresie letnim zatrudniony sezonowo za pieniądze Urzędu Pracy w Brzegu bezrobotny mozolnie skoro świt zbierał do wiaderka to, co spadło z drzew. Jest to etat niezbędny, gdyż na zaśmieconych boiskach łatwo o kontuzje.

To nie koniec lewińskiego nieszczęścia w tej sprawie. Zgodnie z „Wytycznymi…” Ministerstwa przez teren inwestycji nie powinny prowadzić ciągi piesze, więc na zabytkowej XIX-wiecznej alei dębów wybudowano boiska i w ten nieskomplikowany
sposób ciąg pieszy przestał istnieć. Kolejne zalecenie Ministerstwa to oszczędna budowa. W „Wytycznych…” zwrócono szczególną uwagę na lokalizowanie boisk na terenie już uzbrojonym, więc – żeby ten warunek spełnić – na potrzeby „Orlika” wybudowano 250 mb sieci zasilania energetycznego oraz 101 mb sieci wodociągowej – ale nie wliczono tych zadań w koszty jego budowy. Natomiast zamiast podłączyć sanitariaty do kanalizacji, tak jak to przewiduje dokumentacja techniczna – żeby było tanio – bez wymaganego pozwolenia wybudowano szambo jednokomorowe. Poza tym kosztami opracowania dokumentacji technicznej w wysokości 40 000 zł bezprawnie obciążono lewińskie gimnazjum.

Błędne przekonania  prowadzących śledztwo

Lewin Brzeski Orlik (1)Kolejny argument  wniesiony przez „Stop Korupcji” podważający umarzanie śledztwa dotyczył błędnego przekonania prowadzących dochodzenie, że to radni podjęli decyzję o budowie „Orlika” w lewińskim parku, co skutkowało dewastacją zabytkowego terenu. Decyzję w tej sprawie podjął jednoosobowo burmistrz Artur Kotara, nie pytając nikogo o zdanie. Zapisy uchwał rad poprzednich  kadencji mówiące o potrzebie wykorzystania parku na potrzeby sportu i rekreacji nie upoważniały w żadnym razie do bezmyślnego wycięcia 55 drzew. Przypomnę, że pozyskane drewno z drzew wartych 3 miliony zł w zamian za wycinkę – w ramach zawartej przez burmistrza umowy barterowej – wzięła firma z Lewina, której właścicielem jest kolega burmistrza. Sprawa ta opisywana była dokładnie w numerach 8 i 9 NGO. Przyjęta przez prowadzących śledztwo teza, że niektóre z wyciętych drzew nie miały statusu Pomnika Przyrody i dlatego nie podlegały szczególnej ochronie, jest błędna. Uznanie za Pomnik Przyrody należy do zadań własnych gminy i następuje na wniosek burmistrza. Niedopełnienie obowiązków stało się w tym przypadku atutem na udowadnianie, że działano zgodnie z prawem! We wniosku, który burmistrz Kotara skierował do Starosty Brzeskiego, są wymienione z gatunku i wymiaru w pierśnicy drzewa przeznaczone do wycinki. Decyzja starosty zezwalająca na wycinkę również zawiera te informacje. Część drzew wymienionych we wniosku burmistrza ma wymiar pierśnicy większy od wymaganego do uznania za Pomnik Przyrody. Takie same informacje znaleźć można w decyzji starosty. Wynika z tego konkluzja, że odpowiedzialne za środowisko naturalne organy samorządowe nie mają wiedzy, jakie drzewa powinny zostać objęte ochroną lub specjalnie ignorują takie informacje! We wniosku burmistrza oraz decyzji starosty zezwalającej na wycinkę drzew znalazły się zapisy: „gatunków chronionych nie stwierdzono” i „w obrębie ww. drzew nie stwierdzono występowania gatunków chronionych”. W dokumentach nie było też adnotacji o występowaniu gniazd ptaków i kolonii owadów – aż trudno uwierzyć, że na 55 drzewach w stuletnim parku nie było żadnej fauny! Do rozsądku urzędników nie przemówiła też wyceniona wartość przyrodnicza i środowiskowa skazanych na wycinkę drzew – 2.956.479,36 zł.

Orlik” zaczął zarabiać, a miał być darmowy
Stowarzyszenie „Stop Korupcji” w zażaleniu skierowanym do Sądu zwróciło ponadto uwagę na fakt, że prowadzący śledztwo policjant błędnie uzasadnia, że beneficjentem boisk jest Gimnazjum w Lewinie Brzeskim. Należy tutaj wyjaśnić, że celem rządowego programu „Moje Boisko – Orlik 2012” była idea budowy przez gminy z udziałem finansowym państwa kompleksów boisk sportowych dla bezpłatnego korzystania przez wszystkich jej mieszkańców! Gminy, podpisując umowy na rządowe dotacje, do tego się zobowiązały.  Muszą także pokrywać wszelkie koszty ich utrzymania i eksploatacji, a także zatrudnienia trenera środowiskowego. W Lewinie Brzeskim w ramach umowy użyczenia burmistrz przekazał obiekt dla gimnazjum, obarczając je w ten sposób kosztami utrzymania i eksploatacji. A że w oświacie gminnej brakuje pieniędzy nawet na płace dla nauczycieli, „Orlik” musiał zacząć „pracować”. Obiekt jest także wykorzystywany na płatne treningi dzieci i młodzieży, a miesięczna opłata wynosi 80 zł od osoby. Tak więc piękna skądinąd rządowa idea bezpłatnych boisk dla dziatwy upadła w zderzeniu z gminną rzeczywistością. Trudno jest przewidzieć, jaki będzie epilog lewińskiej „afery dębowej”. Śledztwo zaczyna się od początku. Mam nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z końca kadencji poprzedniej Rady Miejskiej w Lewinie Brzeskim. To właśnie wtedy nakaz ustawy zobowiązujący m.in. władze gminy do zakończenia likwidacji zakładu budżetowego ZMK do dnia 31 grudnia 2010 r. został zlekceważony przez nie świadomie i celowo, przez co gmina poniosła straty finansowe. Na prośby, a wręcz błagania ówczesnej burmistrz Anny Twardowskiej, że należy koniecznie podjąć uchwałę o likwidacji, bo termin NGO jedynka - listopad 201331 grudnia 2010 r. Sejm RP ustalił jako ostateczny, radny Robert Laszuk stwierdził: „Nie będzie to wina pani burmistrz ani wina Rady Miejskiej, nie ma czegoś takiego, że ktoś nas pociągnie do odpowiedzialności”. Wtedy poszło o to, kto powoła rady nadzorcze gminnych spółek. Dzisiaj zastanawiam się, o co tak naprawdę poszło w lewińskiej „aferze dębowej” i czy słowa radnego Laszuka są nadal aktualne.

Autor: Ludwik Juszczak, członek „Stop Korupcji”

Artykuł ukazał się w listopadowym wydaniu NGO nr 10 (XI 2013)

  1. Irena
    | ID: 87a3d0d0 | #1

    Ciekawe jak dalej potoczy sie sprawa.Wina ewidentna. A,ze ptaki utraciły gniazda to fakt. Nie do odtworzenia. Nawet w głowie sie nie miesci,ze 70-letni włodarz potrafi doprowadzic do zniszczenia pieknego,starego parku. moze cierpi na jakąś chorobę,która ogranicza myślenie.? A obok niego to ślepi urzednicy decydują? Cóz,pytania mozna mnozyć ale na układy i korupcje,póki co nie ma mocnych. Ale wierze,że powtórne śledztwo dowiedzie kto winien .Dzieki.Dobrze ze jesteście „Stop Korupcji”.

  2. | ID: a3461c17 | #2

    Panie Juszczak jest Pan waleczny ale na uklady niema rady. Pan przzeciez wie ze lewa reka myje prawa a prawa myje lewa,zas obydwie myja twarz i kolo jest zamkniete Ewa.M

Komentarze są zamknięte