Porowska: Takie dane o sześciolatkach były do przewidzenia

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Violetta PorowskaCieszę się, że po artykule „Rzeczpospolitej” dziś głośno mówi się o tym, że entuzjazm do nauki sześciolatków, które poszły do pierwszej klasy szkoły podstawowej bardzo szybko spada. To było oczywiście do przewidzenia. Zastraszające i smutne jest to, że Ministerstwo Edukacji nie ujawnia tych danych i przeprowadzonych na początku roku badań. Dobrze, że w mediach ukazują się informacje na ten temat. MEN przekonuje nas kampaniami medialnymi za miliony złotych, że warto posyłać sześcioletnie dzieci do szkoły i robi to wbrew badaniom, które publikują szacowne instytucje, szacowne koła naukowców i wbrew temu co rodzice sami czują bo naprawdę jest niewielu rodziców, którzy dostrzegają zalety posłania swojego sześciolatka do szkoły natomiast olbrzymia jest rzesza rodziców, którzy twierdzą, że dzieciom spada chęć pójścia wcześniej do szkoły, nawet jeśli wcześniej ujawniały wielkie zdolności, umiały pisać i czytać. Dzisiaj, po tych publikacjach prasowych dowiadujemy się, że co trzeci sześciolatek tarci entuzjazm z faktu, że poszedł do szkoły, co wśród siedmiolatków, czyli rok wyżej zdarza się to u co dziesiątego dziecka. Świadczy to oczywiście o tym, że sześcioletnie dzieci nie są przygotowane do tego, żeby pójść do szkoły szczególnie do takich szkół, które w większości przypadków zupełnie nie są przygotowane do ich przyjęcia, co oczywiście potwierdziły kontrole przeprowadzane przez NIK.

Violetta Porowska

  1. Irena
    | ID: b710e8c8 | #1

    A ja mam inne zdanie co do podjęcia nauki w wieku 6 lat. To zalezy od kadry pedagogicznej.Jezeli ma normalne podejscie do ucznia, to uczeń sprosta zadaniom.
    Sama byłam kilka dekad wstecz, takim 6-cio letnim uczniem -eksperymentem i przez cała podstawówke byłam najlepszą uczennicą.Faktem jest ,ze bardzo lubiłam zdobywać wiedze.a Rodzice systematycznie na wywiadówki chodzili, rozmawiali z nauczycielami, byli obecni przy odrabianiu zadania,mieli dla mnie czas i cierpliwosc. To nie statystyki ministerialne, tabelki, elaboraty,konspekty nauczycielskie pomagaja dzieciom. Z rozumu nie korzysta wiekszosc,która za mądrą się uznaje i czyni sobie prawo do wychowywania naszych dzieci.To jest błędem.

Komentarze są zamknięte