Elektorat, poparcie a działania narodowe

Redaktor6

Maciej Kałek_1Im dłużej przyglądam się dzisiejszemu społeczeństwu, tym więcej we mnie smutnego przekonania, iż i nasze czasy ktoś kiedyś opisze: „Siedzą, piją, lulki palą, Tańce, hulanka, swawola; Ledwie karczmy nie rozwalą, Cha cha, chi chi, hejza, hola!“ Czy naprawdę musi tak być?

Podczas oglądania jubileuszowego Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, naszła mnie myśl, która cały czas wykuwa mi w głowie obraz smutnej rzeczywistości. Powraca ona do mnie za każdym razem, gdy widzę setki/tysiące osób skupionych wokół scen koncertowych. Oto naród, rozbawiony do łez, ogląda występy polskich wykonawców, którzy wyśpiewując piosenki w rodzimym języku, zabawiają tym publiczność. Nie ma w tym nic złego, nic karygodnego, ani godnego oczerniania. Wszak zabawa też należy do istotnych elementów zacieśniających społeczeństwo, pozwala przecież ona się rozładować, zapomnieć o szarym dniu, zrobić sobie „odskocznię“ od monotonii. Jednak smutkiem napawa rzecz, może nawet prozaiczna i prosta, że ci ludzie – którzy tak tłumnie przychodzą na koncerty, akcje, zabawy, tańce – zarazem nie robią nic dla swojego narodu. I nie chodzi tutaj jedynie o koncerty. Sprawa ma o wiele bardziej złożone i niebezpieczne korzenie, a skutki dalszej bierności wobec tego faktu, mogą być przerażające.

Trzeba być kompletnie przynudzającym, nie lubiącym zabawy gburem, by uważać, iż społeczeństwo nie powinno się bawić. Rzeczą oczywistą jest, iż należy do życia mieć raczej radosne – katolickie – niż smutne, nihilistyczne, dekadenckie podejście. Radość, jaką zyskujemy podczas wspólnych zabaw, pozwala być o wiele bardziej przydatnymi do tego, czego wymaga się od nas w pracy i w domu. Problem się zaczyna wtedy, gdy społeczeństwo ogłupione – wręcz nawet rzec można: odurzone – ciągłą zabawą, zaczyna nie dostrzegać potrzeby działania dla dobra narodu, a jedyne okresy wolnego czasu, które udaje się wyciągnąć siłą z pracowitego tygodnia, poświęca ono na picie, palenie, ćpanie, koncerty i dyskoteki. Przy braku chleba, naglącej potrzebie zmian, daje się ludziom – jak dawniej cezar – rozrywki w Koloseum. Hasło „Co za dużo, to nie zdrowo“ – staje się głównym stwierdzeniem tłumaczącym, jakim zbywa sobie tłum wszelkie słowa krytyki od osób, które zwracają uwagę na dobro narodu: zwracając także uwagę osobom, które zbyt „zabawowo“ podchodzą do życia. Każdy, kto się nie chce bawić – nie jest „cool“, wystrzałowy, europejski, otwarty, tolerancyjny. Jest to nudziarz, szara myszka, ktoś, kto musi się zmienić natychmiast. Ktoś, kto „nie ma życia”. Dzisiaj świat nie chce widzieć rzeczywistości, zakrywając ją cukierkowym światem – dokładnie takim samym, jakim nęcono młodego Buddę, gdy żył nieświadom zła, bawiąc się jeno i używając. Swoistym matrixem ułudy.

Owo wyzywanie od „nudziarzy“, jest wyjątkowo widocznym symbolem zniewolenia tłumu. Zniewolenia nie okupacją, czy więzami, lecz kajdanami własnych pożądliwości i pozornej wolności. Pozorna wolność jest najgorszym rodzajem zniewolenia, bo przygasza ona wszelkie alarmy o nieprawidłowościach na świecie, prostym, acz kompletnie absolutnym – wrzucaniem skarg i obiekcji do szufladki w mózgu, zatytułowanej: „teorie spiskowe“.
Ludzie chcą wierzyć, iż są wolni – a chodzenie od koncertu do koncertu, od pijaństwa w piątek do pijaństwa w następny piątek – jest jedynie ciągłym udowadnianiem sobie, iż owa wolność narodu zaistniała rzeczywiście. Po ’89 roku zachłysnęliśmy się „wolnością“ – do tego stopnia, iż biernie patrzyliśmy na odraczane procesy komunistów, brak lustracji.
Naród nie chce wierzyć, choć często to widzi, iż historia nie zakończyła się; iż należy dzisiaj tym bardziej walczyć o wolność i niezależność narodową. Iż wciąż istnieją grupy, które chcą Polskę pogrążyć – i nie ma w tym ni krzty teorii spiskowej!
W tak skonstruowanym świecie, w którym każdy ma być „sobą“ – osobną indywidualnością, o jednostkowej, sekciarskiej wierze,  bez obiektywnie pojętych definicji dobra i zła, rodziny i wartości, narodu i poświęcenia, nie ma miejsca na jakiekolwiek sentymenty historyczne. Zamiast chwalenia Żołnierzy Wyklętych, usłyszymy najczęściej „a kto im kazał?“; zamiast chwalenia Chrystusa za ofiarę, usłyszymy „nie kazałem za mnie umierać“.

Taki typ społeczeństwa jest zaplanowanym efektem działań ruchów, jakie naszły do nas od zachodu. Ruchów, które dążą do destabilizacji narodu – osłabiając poczucie więzi i przynależności, nie stoi już rewolucjonista przeciwko zwartemu narodowi, lecz przeciwko poszczególnym jednostkom, które łatwo pokonać, dając im nielogiczne argumenty, oparte jedynie na populizmie i krzyku. I jest to dopiero preludium. W dalszej perspektywie, tak ogłupione tańczącą na scenie małpą społeczeństwo, będzie bardzo łatwe do kontrolowania przez ustroje nowototalitarne – wciąż nazywające siebie „demokratycznymi“, choć z demokracją już nie mające nic wspólnego. Genderrewolucja, opluwanie wartości narodowych – zamienianie patriotyzmu na idiotyczną ekologię i „obywatelstwo świata“ – jest to tylko początek eksterminacji narodu polskiego i uczynienie zeń niewolnika. Niewolnika, który będzie święcie przekonany o swojej wolności i niezależności. Czyli niewolnika doskonałego, nieskorego do buntu, łatwego w wykarmieniu, prostego w wychowaniu, który nie uwierzy w możliwość poprawy bytowania. A pojawiające się co chwilę nowe partie (jak i starzy wyjadacze) nie przedstawiają żadnej alternatywy, dla tak zniewalających nas więzów.

Ani PiS, ani PO, ani tym bardziej SLD, ani media im przyświecające – nie pojmują, czym jest reaktywowany Ruch Narodowy, bo i one wyrastają z konwencji „skończonej historii“. Nigdy tego nie rozumiały środowiska spoza obozów faktycznie narodowych, patriotycznych. Ruch Narodowy odrzuca jednostkowość, odrzuca indywidualizm – a stawia na personalizm. I dlatego właśnie RN jest obecnie jedyną siłą, jaka jest w stanie wyzwolić młode pokolenie z farsy, z matrixa ułudnej wolności.

Nowy ruch stawia nie na demagogiczne pojęcie „ludu”, ani populistyczne słowa o „społeczeństwie”, czy też (tak chętnie przez modelki wyciągane) hasło „ludzkości”. RN nie powołuje się na „elektorat”, ani na „sondaże”, czy opinie „autorytetów” mediów głównego nurtu, czy tego nurtu proPiSowskiego.
Ruch Narodowy stawia sobie inny cel, inną grupę docelową: tak zorganizować naród, tak go usystematyzować, tak go zhierarchizować, by stworzyć naród zaangażowany w sprawy własnego państwa. Zjednoczony, silny, wartościowy naród, pełen wyższych dążeń, miłości do piękna, zdolnego do najwyższych poświęceń. Zwartą grupę, jaka odparłaby napływające nurty ideologiczne.
RN chce rozwinąć nie tyle „społeczeństwo obywatelskie”, co „naród zjednoczony” – nie tylko świadom tożsamości, ale – przede wszystkim – aktywny. Owa aktywność różni najbardziej wszystkie istniejące partie, od Ruchu Narodowego. Gdy politycy tworzą własne programy, a ich elektorat to popiera, lub nie, o tyle Rada Decyzyjna Ruchu Narodowego tworzy referendum, co do ewentualnego startu w wyborach. To bezprecedensowe oddanie władzy tam, gdzie ona faktycznie należy i skąd wychodzić powinna!
Zaangażowanie narodu, każdej jednostki, we wszystkie dziedziny życia społecznego – oto różnica, której nie pojmują nasi wrogowie. Oto rzecz o prawdziwej wolności. Tej, której tamci się boją, a która stanowi w nas siłę. Rzecz o podstawach narodowo katolickich w naszym narodzie – gdzie polityk, publicysta, dziennikarz, czy zwykły działacz, jest faktycznym sługą narodu i Boga. Bezinteresownym. Bez kartoteki SBka. Gdzie każdy człowiek może przedstawiać najwyższą wartość, a bycie wielkim jest na wyciągnięcie ręki.

Jeżeli zaś społeczeństwo ma się obudzić, zechcieć działać, należy jednoznacznie być prawdomównym. My – młodzi – stanowimy znaczącą siłę w kraju. To od nas zależy, jak naszą Polskę opisywać będą przyszłe pokolenia. I w jakich warunkach przyjdzie im żyć, jak na nas będą patrzyli przez pryzmat przyszłych wydarzeń i dzisiejszych decyzji. Tomasz Lis uważa, iż ludzie są „głupsi, niż się nam wydaje“. Ruch Narodowy udowodni, iż ludzie potrafią być mądrzy, jeśli tylko odpowiednio od nich się będzie wymagało. Narodowi trzeba dać impuls. Ten, kto ten impuls da jako pierwszy, stanie na czele odbudowującego się narodu. I jedynym, kto jest w stanie ten impuls przekazać młodym, jest Ruch Narodowy.

Maciej Kałek
www.facebook.com/Narodowykatol

  1. Polak
    | ID: f0fa0496 | #1

    Świstak siedzi i zawija w sreberka

  2. Irena
    | ID: dc7156c4 | #2

    Bardzo śmiały i wyważony tekst. Tak jest. Ale młody Ruch Narodowy to przyszłość Polski.
    To trzeżwo myślący rodacy. Więc dążmy do prawdy,Tylko Prawda nas wyzwoli.A wszelkie zabawy, udziały w festiwalach, zwiedzania muzeum,szkolenia sa wskazane.Bądżcie czynni.Pomyślności.

  3. Polak
    | ID: f0fa0496 | #3

    @Irena

    Z czym do ludzi

    280 000 głosów w całej Polsce czyli 2% – czyli poniżej 5%

    Marzyć zawsze można, nadmierny idealizm – czas opaść na ziemię – realia są inne.

  4. kominiarz
    | ID: 8769475b | #4

    @Polak
    Niezorientowany czy z innych usiłujesz takich robić? Poniżej 5%? A niby gdzie wymagane są te 5% dla Ruchu Narodowego??? Dalej nie rozwijam ,bo jest to daremne. Zainteresowani wiedzą o co chodzi ,a jeśli ktoś pali głupa ,to nie ma sensu mu czegoś tłumaczyć.

  5. Irena
    | ID: dc7156c4 | #5

    @P.Polak. Przyznam,że lubie marzyć.Wiesz,jakoś lepiej się żyje. Wierzę w młodych Polaków.A Twój sondaż procentowy , jest zaniżony.
    @ kominiarz.pozdrawiam.

  6. Kapą
    | ID: 77bdc73d | #6

    jakie sondaże? jakie słupki? mówimy o oddolnym ruchu społecznym a nie o partii!

Komentarze są zamknięte