4 czerwca komunizm się w Polsce nie skończył

Redaktor21

Okrągły stół, wikipedia.plWbrew temu, co się mówi, 4 czerwca 1989 komuna w Polsce się nie skończyła. Był to początek jej końca, ale nie koniec ostateczny.

Wybory czerwcowe były na pewno jakimś przełomem, bowiem nigdy wcześniej do ubiegania się o reprezentację w Parlamencie nie były dopuszczane żadne siły polityczne, opozycyjne zarówno wobec władz jak i ustroju PRL. Jednak mówienie, że 4 czerwca 1989 w Polsce skończył się komunizm jest zbytnim uproszczeniem.

Przede wszystkim komuniści wcale nie zamierzali oddać władzy. Zgodzili się co prawda na dopuszczenie przedstawicieli Solidarności do Parlamentu, gwarantując im możliwość rywalizacji o 35% miejsc w Sejmie oraz o 100% w Senacie, jednak sami zagwarantowali dla siebie i swoich satelitów łącznie 65% mandatów w izbie niższej. Tak, aby po wyborach w dalszym ciągu móc kontrolować rząd. W zamyśle chodziło o to, by wprowadzić przedstawicieli NSZZ Solidarność do Parlamentu i uspokoić nastroje społeczne, odwieźć opozycję od organizowania strajków. Tym bardziej, że sytuacja społeczno-gospodarcza ówczesnej Polski stawała się coraz trudniejsza.

Ale komuniści nie planowali przekazać władzy w ręce opozycji. W lipcu 1989 na urząd premiera desygnowany został gen. Czesław Kiszczak. Miał on stanąć na czele koalicyjnego rządu PZPR-ZSL-SD. Solidarność miała zostać sprowadzona do roli opozycji.
Komuniści utracili władzę całkowicie przypadkiem, przez sprytne zagranie Wałęsy.

Tuż po ukształtowaniu się składu nowego parlamentu Lech Wałęsa wysłał swojego zaufanego wówczas  współpracownika, Jarosława Kaczyńskiego do liderów ZSL – Romana Malinowskiego i SD Jerzego Jóźwiaka na potajemne rozmowy. Celem rozmów miało być przekonanie liderów ugrupowań satelickich do wypowiedzenia koalicji komunistom i zawiązania nowej większości z Obywatelskim Klubem Parlamentarnym, który stworzony został w Parlamencie przez ludzi Wałęsy.
Rozmowy prowadzone przez Kaczyńskiego z namaszczenia Wałęsy były na tyle skuteczne, że liderzy ZSL i SD Roman Malinowski i Jerzy Jóźwiak po niecałym miesiącu zdecydowali się na wypowiedzenie sojuszu PZPR i stworzenie nowej większości z OKP. Nowa koalicja, zawiązana 17 sierpnia 1989  dysponowała większością 264 głosów. A to dawało już większość bezwzględną. Mogła więc zdecydować o obsadzie stanowiska premiera.

Początkowo kandydatem na szefa rządu miał być sam Lech Wałęsa. Szybko uznano jednak, że jego wybór nie byłby posunięciem rozsądnym. Wałęsa był dobrym politykiem wiecowym, ale jego minusem było, iż nie posiadał wykształcenia. Nie miał odpowiedniej wiedzy w sprawach państwa,
a z pozycji premiera musiałby jednak nadawać ton polityce w każdym wymiarze, kształtować politykę państwa jako całość, w tym politykę gospodarczą kraju. Lech Wałęsa, z racji braku wykształcenia, nie posiadał żadnej większej wiedzy na temat gospodarki, ani mechanizmów funkcjonowania państwa. Znał się na strajkowaniu, potrafił rozgrywać przeciwników, przekonywać ludzi, by poszli za nim, ale o realnym rządzeniu nie miał pojęcia. Do tego był uparty i niepodatny na rady osób, które mogły się na czymś znać lepiej, niż on. To ostatecznie zadecydowało o wycofaniu jego kandydatury.

Jacek Kuroń odpadał ze względu na lewicowe przekonania. W młodości związany był z PZPR i ZMP, pełnił nawet funkcję jej przewodniczącego na Politechnice Warszawskiej. W Solidarności reprezentował lewicowe skrzydło związku, dodatkowo był ateistą, co nie spodobałoby się przedstawicielom Kościoła katolickiego, który miał jednak niemały udział w procesie przemian ustrojowych.

Bronisław Geremek – wydawał się kandydatem niezłym, miał jednak spore ambicje, a tego bardzo obawiał się Wałęsa. Lider Solidarności, choć sam do władz jeszcze wówczas nie aspirował, nie chciał się pozbyć realnego wpływu na politykę stworzonego przez siebie obozu. Zbyt ambitny Geremek mógłby zagrozić pozycji Wałęsy i stać się niebawem nowym przywódcą ruchu demokratycznego. Wałęsa, jak wspominał po latach Jarosław Kaczyński, „miał wtedy jedną słabość: bał się Geremka”.

Tadeusz Mazowiecki – wydał się więc kandydatem najbardziej idealnym. Jego brak charyzmy i raczej konserwatywne podejście gwarantowało, że nie wyjdzie przed szereg i nie zagrozi pozycji Wałęsy. Mazowiecki wydawał się być politykiem, który jako szef rządu byłby Wałęsie całkowicie posłuszny, nie forsujący jakichś własnych, nieuzgodnionych koncepcji politycznych, dodatkowo był osobą do zaakceptowania przez hierarchów Kościoła, bowiem to wieloletni działacz katolicki. Publicysta kilku pism katolickich i niegdyś działacz Stowarzyszenia PAX.
Nominacja padła więc na Mazowieckiego.

Rząd Tadeusza Mazowieckiego powstał 24 sierpnia 1989. W sejmowym głosowaniu uzyskał poparcie większościowej koalicji OKP-ZSL-SD. Był pierwszym rządem niekomunistycznym, złożonym z ludzi Solidarności. PZPR po ponad 45 latach sprawowania władzy znalazła się w opozycji.

Można by mówić, że powołanie rządu Mazowieckiego oznaczało koniec epoki komunizmu w RP.
Bastion komunistycznej władzy jednak nie upadł jeszcze wówczas w Polsce całkowicie. W lipcu 1989 na Prezydenta PRL wybrany został w głosowaniu parlamentarnym gen. Wojciech Jaruzelski. Człowiek odpowiedzialny za stan wojenny, symbol czasów autorytarnego komunizmu. Trudno więc mówić, że państwo Polskie wyzwoliło się spod jarzma komunizmu w sytuacji, gdy dotychczasowy szef komunistycznego aparatu władzy   obejmuje w „wolnej Polsce” urząd Prezydenta.

Ustalenie konkretnej daty końca w Polsce epoki komunizmu jest niezwykle trudne, ponieważ proces ten odbywał się etapami. Wyodrebnić można ich 5:

24.08.1989 – powołanie niekomunistycznego rządu z T. Mazowieckim na czele
1.01.1990 – zmiana nazwy państwa z PRL na RP, przywrócenie Orłu korony i wejście w życie planu Balcerowicza, który oznaczał oficjalne przejście polskiej gospodarki z modelu centralnego planowania na model kapitalistyczny, wolnorynkowy.

Grudzień 1990 – wygrana Lecha Wałęsy w demokratycznych wyborach prezydenckich.
Jesienią 1990 Prezydent Wojciech Jaruzelski podał się do dymisji.
W związku z tym ogłoszono przyśpieszone wybory prezydenckie. Podjęto decyzję, że będą to wybory powszechne.  9 grudnia 1990 w drugiej turze zwycięstwo odniósł lider Solidarności Lech Wałęsa. Można przyjąć, że ostatni ośrodek władzy został komunistom odebrany 23 grudnia 1990, wraz z zaprzysiężeniem Lecha Wałęsy na urząd Prezydenta RP. Ważnym faktem było wówczas przekazanie Wałęsie insygniów władzy  przez ostatniego Prezydenta RP na uchodźstwie, Ryszarda Kaczorowskiego.

1991 – 1 całkowicie wolne wybory do Parlamentu, zwycięstwo sił postsolidarnościowych
1993 – wyprowadzenie z Polski ostatniego oddziału armii rosyjskiej

Gdyby trzeba przyjąć jedną datę upadku w Polsce systemu komunistycznego, osobiście obstawałbym albo za sierpniem 1989, kiedy to powołano pierwszy demokratyczny rząd T. Mazowieckiego, albo za grudniem 1990, dniem zaprzysiężenia na urząd Prezydenta RP Lecha Wałęsy.
Dnia 4 czerwca 1989 o przejęciu władzy przez demokratyczną opozycję jeszcze nie było wiadomo. Kto wie, czy wariant ten zakładali nawet w najbardziej optymistycznych scenariuszach sami działacze Solidarności.

T. Zembrzuski

  1. ely
    | ID: 161de83a | #1

    W internecie znajduja się zdjecia aktorki Pani Szczepkowskiej z imprezy okrągłostołowej, w której uczestniczył też gen.Kiszczak !!! Jak mogła 04.06.1989 r. informować Polaków w telewizji ,że komunizm sie skończył, raczej przepotwarzył, skutki widoczne do dzisiaj.

  2. Irena
    | ID: 9e98d0e4 | #2

    @ ely. Masz rację. Komunizm króluje. Obłuda ,fałsz też gości w PiSie. A ja myślałam,że sa … cnotliwi….. Tylko można być pewnym swojej cnoty.

  3. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #3

    1. Cieniutka ta historiografia w sytuacji, gdy jeden z glownych aktorów tzw. przemian „Bolek” przedstawiony jest w nich jako podmiot, a nie marionetka. Przykladów można by mnożyć setki, ale wystarczy agentura zakorzeniona w życiu politycznym i gospodarce, czego symbolicznym wyrazem są rezultaty procesów przywódców komunistycznych w IIIRP.
    2. Skoro już o ocenie cnót chodzi Irenie, mając za podstawę ten sam sposób rozumowania, co ona, nie jestem pewien jej cnoty, bo nie ja, to ona!

  4. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #4

    Oczywiście, nie ocenie, tylko – ocenienie.

  5. Irena
    | ID: 9e98d0e4 | #5

    @Anonim. Ocenianie jest trudną sztuką…Szczególnie,gdy kobieta kobiete ocenia.
    Ale tutaj mężczyzna kobietę ocenia. A kobieta w tym konkretnym przypadku zaufała generałowi i to nie jednemu. I zawiedli nas.??? Nie. Doszło do zdrady narodowej. A ile łapówek pobrali za uratowanie swojej cnoty,o jakiej Platon snił. A co do mojej cnoty.? Nie ma wątpliwosci,ze mieści się w normie plusów,chociaż czasem myśle, ze elastycznosc Szczepkowskiej by sie zdała.

  6. Thomas
    | ID: e3824580 | #6

    Panie Anonim, zwrócił Pan uwagę, że Lech Wałęsa nie powinien byc przedstawiany w historiografii jako podmiot, lecz przedmiot (jak się Pan wyraził – marionetka)
    W jaki sposób mógłby Pan swoje zdanie uzasadnic ??

  7. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #7

    Proszę poczytać choćby książkę P.Gontarczyka i S.Cenckiewicza. Nie miejsce tu na szerokie uzasadnienia. Jeżeli Bolek rozpoznawał dla bezpieki uczestnikó protestów grudniowych ba Wybrzeżu w 1970 r. i w 1980 r. został dostarczony do Stoczni Gdańskiej motorówką, nie mógł być podmiotem. Rezultat – zamist puiszczenia „towarzyszy” w skarpetkach, otoczył się, a raczej zostal otoczony agenturą (Wachowski – kapitan SB) i czerwoną generalicją. To oczywiście ogromny skrót. Odsylam do dokumentów.

  8. Thomas
    | ID: e3824580 | #8

    Lech Wałęsa, jak podaje książka Cenckiewicza i Gontarczyka, ale również materiały IPN – był agentem tajnych służb PRL w latach 1971-76. Zarejestrowany został 29 XII 1970 a zwerbowany prawdopodobnie 19 XII 1970 przez kpt. SB Edwarda Graczyka. Wyrejestrowano go z ewidencji operacyjnej SB 19 VI 1976 z powodu „niechęci do współpracy”.
    W roku 1980 Wałęsa nie był już agentem tajnych służb. Książka Cenckiewicza i Gontarczyka podaje, że po internowaniu L. Wałęsy w 1981 zainicjowano wobec niego działania operacyjne, których celem miał byc skompromitowanie go ujawnieniem współpracy z SB w oczach podziemia oraz świata zachodniego (tak by nie dostał pokojowej Nagrody Nobla). W okresie „Solidarności” Wałęsa nie był już agentem tajnych służb. Nie mógł nim byc, w tamtym okresie blisko współpracowali z nim chociażby bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy. A czy można powiedziec, że i oni wspierali agenturę i byli asystentami komunistycznego konfidenta ??

    Lech Wałęsa do końca PRL pozostawał przeciwnikiem komunistów, w 1992 poparł nawet ustawę lustracyjną Macierewicza. Zdanie zmienił dopiero wtedy, gdy okazało się, że on sam znajduje się na liście Macierewicza jako tajny agent SB w latach 1971-76 i ujawnienie tej informacji może zaszkodzic jego dalszej karierze politycznej. Wówczas bojąc się o swoją przyszłośc, wolał dogadac się z agenturą i wspólnie obalic rząd J. Olszewskiego. Tego kroku nigdy nie mogli mu potem wybaczyc bracia Kaczyńscy. Jednak w latach 1980-89 Lech Wałęsa nie kierował ruchem przemian demokratycznym z pozycji tajnego agenta. Polecam zapoznac się z wypowiedziami Lecha Kaczyńskiego z 2008 roku na ten temat.

  9. Thomas
    | ID: e3824580 | #9

    I link do wypowiedzi ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na temat agentury Wałęsy.

    http://www.youtube.com/watch?v=m-ivKRLoOAY

  10. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #10

    Taaa…, zapewne, skoro Walęsa był agentem, wszyscy, ktorzy go znali i z nim wspołpracowali byli również agentami!!!… Tu w zasadzie należaloby ten bełkot zakończyć. Nie bardzo pasuje do dzialań służb specjalnych urlopowanie osób uwikłanych we wspolpracę.W tym wypadku Bolka podwiezionego motorówka, na czas strajków sierpniowych i obrady okrągłwego stolu. Oczywiście, w oficjalnych publikacjach historycznych trudno sugerować inne możliwości, skoro bylyby tylko logicznymi supozycjami ze wzgledu na brak dokumentów. Poza tym „wspołpraca” na tym poziomie nie musiała opierać się na rutynowej formie notatek slużbowych. A co dzialo się w czasie internowania Bolka w Arłamowie???
    Podrzucam również interesujący material:
    http://niewygodne.info.pl/artykul/00431.htm

  11. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #11

    No i oczywiście, śmieszne są sugestie, jakoby bolek dowiedział się o istnieniu materiałów na temat własnej współpracy dopiero od Macierewicza.

  12. Irena
    | ID: 4cff7185 | #12

    @Anonim. Dzieki za link.Faktycznie interesujace.

  13. Thomas
    | ID: e3824580 | #13

    @ Anonim. Nie napisałem, że Lech Wałęsa dowiedział się o swojej agenturze dopiero od Macierewicza. On jeszcze zanim sprzeciwił się uchwale lustracyjnej, na spotkaniu z Macierewiczem (w którym zapewnił go,że ją poprze) – ostrzegł go, żeby materiały z lat 70-tych potraktował jako nie w pełni wiarygodne. W filmie „Nocna zmiana” słychac wyraźnie, jak mówi do Macierewicza „Wie pan, jakie podrzutki w latach 70-tych były robione”. Wałęsa miał świadomośc, że informacje o jego agenturze na etapie realizacji uchwały lustracyjnej mogą zostac ujawnione i zasugerował Macierewiczowi, by potraktował je jako fałszywki. Zmienił zdanie dopiero wówczas, gdy na liście Macierewicza znalazło się jego nazwisko. Początkowo przyznał się co prawda, że podpisał zobowiązania, jednak szybko wycofał z PAP to oświadczenie, publikując drugie, w którym wszystkiemu zaprzeczył. Ale Panie Anonim, nie ma żadnych dowodów na to, że Lech Wałęsa podczas sierpnia 1980 i w trakcie Obrad Okrągłego Stołu był nadal agentem tajnych służb PRL. Motyw z motorówką jest raczej na poziomie plotek, niż faktów historycznych.

    Osobiście nie wierzę, by Wałęsa wykonywał w imieniu służb specjalnych PRL operację przejęcia strajków i kontroli nad ruchem Solidarnośc. Lech Wałęsa to też człowiek niepokorny i niezależny. Nigdy nie lubił się podporządkowywac i byc narzędziem w niczyich rękach, nie sądzę więc, by była to z jego strony rozłożona na lata, cyniczna gra. Mało prawdopodobne, by działał przez tyle lat w antykomunistycznej opozycji jako tajny konfident PRL. Druga sprawa, bracia Kaczyńscy, którzy należeli potem do zupełnie przeciwnego obozu politycznego, wspominając jego działalnośc polityczną w latach 80-tych nie mówią o niej negatywnie. Nie odcinają się od współpracy z Wałęsą w tamtym okresie. Gdyby był on wówczas agentem, Kaczyńscy z pewnością albo nie trwaliby przy nim aż do 1992 roku, a tym bardziej odcinaliby się później od jakichkolwiek związków z nim. Nie jestem entuzjastą Lecha Wałęsy, ale chciałbym, byśmy oceniali jego postac i rolę w Solidarności obiektywnie, nie przez pryzmat wyłącznie sympatii, czy antypatii politycznych. Co do tego, że był TW Bolkiem się zgadzamy.

  14. Thomas
    | ID: e3824580 | #14

    Dziękuję za linka, zapoznam się z tym materiałem. Z kolei ja chciałbym Panu polecic archiwalną wypowiedź Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2008. Wyjaśnia on tam dokładnie fenomen L. Wałęsy. Myślę, że było dokładnie tak, jak mówił nieżyjący już Prezydent.

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/walesa-nie-pasuje-do-rady-medrcow,73707.html

  15. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #15

    Wałęsa nie był niepokornym i niezależnym, czego dowodem jest, ze poszedł na daleko idącą współpracę z SB, szkodząc świadomie stoczniowcom biorącym udział w grudniowych protestach. Nie był niezależnym i niepokornym również, gdy SB wyznaczała specjalną „delegację robotniczą” do spotkania z Gierkiem, gdzie gromko krzyczał „pomożemy!” Oczywiście, można zająć wygodne stanowisko, że, skoro nie ma materiałów pisanych, to nie można opisywać historii. Wydaje mi się, ze logicznie biorąc więcej warte są relacje, że Wałęsa został przywieziony motorówką, nie mające potwierdzenia w dokumentach, niż, również nie mające potwierdzenia w dokumentach sugestie, ze nie był on w tych okresach sterowany przez SB. Swiadczyloby to o całkowitej indolencji, a wręcz głupocie tej zbrodniczej instytucji, mającej ogromne własne i towarzyszy radzieckich również doświadczenie w walce z opozycją. Fakty polityczne i historyczne świadczą przeciwnie, a rezultaty działania Bolka najbardziej. Jeśli agent ma dobrze wykonywać swoje zadania, musi być wiarygodny. Stąd wydaje się, że bracia Kaczyńscy również mieli „zamazany” obraz Wałęsy. Ich relacje maja oczywiście znaczenie, lecz jedynie o charakterze subiektywnych opinii.Co do współpracy Bolka nabradziej zdumiewające jest to, ze uczestnicy strajków sierpniowych, tacy, jak śp. Anna Walentynowicz, czy Krzysztof Wyszkowski twierdzili, iż w roku 1980 znany im był przypadek współpracy Wałęsy z

  16. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #16

    Twierdzenia, że relacje uczestników strajku o motorówce, która przywiozła Wałęsę do stoczni są mniej wartościowe z punktu widzenia dokumentalisty -historyka, niż wywodzenie wniosku o braku współpracy z SB na podstawie braku dokumentów, są absurdalne. Tego rodzaju wnioski mają w swoim założeniu ukryty błąd, że SB – zbrodnicza organizacja mająca ogromne własne i towarzyszy radzieckich doświadczenie w zwalczaniu opozycji była absolutnie głupia, a co najwazniejsze bezczynna, zaś losy Bolka i jego dzialania dowodzą czegoś zupelnie przeciwnego; zwłaszcza rezultaty jego akcji politycznych są tego najlepszym swiadectwem. Opinie braci Kaczyńskich muszą być w tym kontekście również rozpatrywane jako, owszem, posiadające znaczenie, ale subiektywne oceny, nie oparte na żadnym materiale. Rola agenta nie zawsze jest jasna , czytelna i zrazu rozpoznawalna. Byłby to marny agent. Musi on w sytuacjach krytycznych być w rozpracowywanym i sterowanym środowisku wiarygodny. Stad opinie braci Kaczyńskich mogą być niestety mylące. Najciekawsze jest to, że uczestnicy strajków sierpniowych, tacy, jak śp. Anna Walentynowicz, czy Krzysztof Wyszkowski relacjonowali, iż w roku 1980 znany im był fakt współpracy Wałęsy z SB w latach 70-tych i nie byli w stanie walczyć z urastającą w mgnieniu oka do gigantycznych rozmiarów popularnością”wodza” sierpniowej rewolucji. Podobnie, w sprawie Wachowskiego – kapitana SB, o którym zebrano informacje z poprzednich miejsc pracy, Komisja Zakladowa Stoczni wypowiedziała się negatywnie co do jego propozycji pracy w charakterze kierowcy i osobistego sekretarza Bolka. Na nic się to zdało – Wałęsa przyją go do pracy, wyplacając mu osobiście wynagrodzenie. Nie sądzę, by można bylo wszystkie te „poszlaki” pominąć milczeniem, albo twierdzić, że są one świadecywem obawy przed ujawnieniem akt SB; jeszcze gorzej – wysnuwać z nich wniosek, że Wałęsa, to człowiek niepokorny i niezależny. Raczej odwrotnie. Choćby sam fakt współpracy z SB w latach 70-tyk, kiedy Wałęsa przyczynił się do ciężkich represji wobec stoczniowców, świadczy o czymś zupelnie przeciwnym – że jest mianowicie pokorny, zależny i małego charakteru. Więcej na ten tenat można przeczytać w historycznym opracowaniu autorstwa Pawła Zyzaka. Opinia powyższa nie jest również przejawem niechęci, tym bardziej politycznej, wobec „wodza” rewolucji solidarnościowej. Jest dokładnie na odwrot – trudno nie żywić niechęci do kogoś o podobnym życiorysie!

    Co do wypowiedzi śp. L. Kaczyńskiego – nie widzę sprzeczności. Podkreśla on draństwo Wałęsy w latach 70-tych, posiadające ograniczony zasięg i gigantyczne skutki jego ówczesnej współpracy w latach 90-tych.

  17. Thomas
    | ID: e3824580 | #17

    Niemniej, Panie Anonim, zgadzamy się co do faktu, że Lech Wałęsa miał w swojej biografii okres współpracy ze służbami specjalnymi komunistycznego aparatu PRL i nie był to wymysł Antoniego Macierewicza w 1992. Natomiast co Pan napisał o okresie III RP, to oparcie się Lecha Wałęsy na ludziach dawnego komunistycznego aparatu jest oczywiście prawdą. Ś.p. już Prezydent L. Kaczyński był zdania,ze jeśliby Wałęsa wygrywając wybory prezydenckie oparł się na ludziach z obozu opozycji solidarnościowej i odsunął komunistyczną nomenklaturę, nie przeszkadzając dekomunizacji, to on nie miałby do niego pretensji o ten epizod z lat 70-tych. Niestety, stało się inaczej i Wałęsa wbił de facto nóż w plecy swojemu obozowi, dogadując się w 1992 z lewicą i liberałami i obalając rząd Jana Olszewskiego. Obawa o własną karierę polityczną stanęła wyżej, niż interes narodowy państwa. I to jest chyba najpoważniejszy zarzut pod adresem Prezydenta Lecha Wałęsy.

  18. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #18

    No właśnie, co stanęło wyżej niż interes narodowy. Moim zdaniem nie obawa o własną karierę polityczną, nie własna obawa, ale wszystko wskazuje na to, że była to ważniejsza obawa o inny interes. Tak, czy owak Wałęsa nie jest panie Thomas niezależna i niepokorna, jak usiłuje pan sugerować czytelnikom NGO, jednostką, rozgrywającą własne ambicje. I nie jest to bynajmniej najważniejszy, bo niestety nie jest prawdziwy, zarzut pod jego adresem!

  19. Thomas
    | ID: e3824580 | #19

    Mnie się wydaje, że tak jest. Pan zwróci uwagę, że on z nikim na dłuższą metę nie potrafi współpracowac, z każdym się posprzecza i skłóci. Lech Wałęsa tak naprawdę jest człowiekiem osamotnionym, a już na pewno samotnym jako polityk. Nigdy nie zdołał zbudowac swojego własnego obozu politycznego, pomysł powołania BBWR okazał się klapą. Służby specjalne jakoś nie pomogły mu w dalszej karierze politycznej. Rok 1995 był dla niego tak naprawdę końcówką w realnej polityce.

  20. Anonim
    | ID: 28de96b1 | #20

    Kariera skutecznego agenta też kiedyś musi dobiec końca

  21. Irena
    | ID: aea7da6f | #21

    Wskazane byłoby, aby wykupił od nas Cegiełki, które kupowaliśmy z taaaką wielką nadzieją na lepszy byt.
    Cegiełki na kampanie prezydencką Lecha Wałęsy 1995 roku , kosztowały tylko 1,-zł kazda.. A ile mozna było za złotówke chleba kupić ? Porównajmy.Obliczmy.

Komentarze są zamknięte