Nie ma „katolika niepraktykującego”

Redaktor

Maciej Kałek_1Ukuło się powiedzenie, iż ktoś jest „wierzący – niepraktykujący“. Jest to oczywisty oksymoron, który ma zastosowanie w ucieczce ludzi od odpowiedzialności, jaka wypływa bezpośrednio z wiary w Jednego Boga w trzech osobach.

Katolicyzm nie jest zachcianką, nie jest chwilową fascynacją. Katolicyzm nie zamyka się w kościele. Katolikiem jesteś zawsze, albo nigdzie. To jest pogląd na świat. Jest to koncepcja, idea. Wiara w Boga i jego święte, wieczne, niezbywalne prawa. Kto temu przeczy, nie jest katolikiem. To heretyk.Sekciarz, tworzący własną religię. Bałwochwalca, który nie przyjmuje prawdziwego Boga, lecz tworzy sobie nowego – jego nowy obraz, cechy, to, co Bóg akceptuje. To nie jest katolik! Nie powinno się słuchać demoliberalnych, lewicowych kłamców. Próbują wmawiać oni, jak na przykład M.Środa, iż katolik może iść do polityki, ale jego wiara nie może być podmiotem jego poglądów. Jest to oczywiste kłamstwo, idiotyzm – równie dobrze można by powiedzieć, żeby aborcjonistki szły do Sejmu i nie mówiły o aborcji.
Papież Benedykt XVI nieraz o tym mówił, a mówił o tym twardo i jasno: Nie można być katolikiem i popierać aborcji, zła, komunistycznych, czy nazistowskich działań! Religia i wyznawane wartości tego zabraniają! Jezus tego zabrania, a Kościół za to ekskomunikuje.

Z poglądów katolickich wyrastają określone wartości, normy, sposoby postępowań, pewne nastawienie do świata. Jeśli istnieje Bóg, a ty w niego wierzysz, wedle kanonów katolickich, to nie masz prawa stawiać niczego ponad Bogiem. Cóż więcej warte nad tego, który cię stworzył? Religia jest jeno zbiorem prawd o Bogu – religia Boga nie stworzyła, nie kształtuje go, nie formuje na nowo, czy też nie każe ci robić rzeczy kompletnie innych w każdej epoce. Bóg jest niezmienny, a religia go jeno opisuje. Mówi, co Bogu jest miłe, a co nie. Mówi tak w wierze świętej w pisma apostołów, proroków i natchnionych, zawartych w Piśmie Świętym.
Wymaganie więc, żeby ktoś działał na jakimkolwiek gruncie społecznym tak, jakby nie wierzył w Boga, jest rzeczą perfidną ze strony lewicowych działaczy. Perfidną, acz przemyślaną. Próbują oni odsuwać katolicyzm z życia społecznego – nie chcą go zamykać w kościołach. Oni chcą go zniszczyć, uderzając w centralny punkt, na jakim opiera się działalność katolicka – na misji. Katolicyzm jest religią misyjną, która ma szerzyć ewangelię każdemu stworzeniu na planecie (a nawet, jeśli pojawi się spodek latający – i im mówić o Chrystusie i jego dziele!). To, że 2000 lat temu apostołowie dostali rozkaz, żeby „szli i owoc przynosili“ – nas wcale nie zwalnia ze służby. A owo życie Chrystusem na co dzień, poprzez każdorazową deklarację poglądową w miejscach publicznych, jest podstawą owej misyjności. Jeśli zabronią nam spełniać fundamentu, jaki napędza każdego katolika od lat (misja), to katolicyzm może nawet upaść. Jak może upaść niezniszczalny (oparty na Bogu) dąb? Ano tak, że przestanie rodzić owoce i je podawać dalej. I o to chodzi lewicy. Zniszczyć, poprzez krzyczenie o wolności i tolerancji.

Dlatego teraz, kiedy już zdamy sobie sprawę, jak poważna jest sytuacja, warto zainwestować trochę czasu, żeby podjąć się dzieła misyjnego. Bez misji i świadectwa każdego dnia, nikt nie jest katolikiem. Jest złym sługą, który nie przynosi pomnożonych talentów. A Pan takich sług nie lubi. Niech łaska boża napełni nas i prowadzi, ażeby katolicyzm był silny, zwłaszcza tutaj – w Polsce – w Przedmurzu Chrześcijaństwa.

Maciej Kałek
www.facebook.com/Narodowykatol

Komentarze są zamknięte