Tradycyjna polska inteligencja

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Ryszard SurmaczSkąd się wzięła polska tradycyjna inteligencja? Najkrócej mówiąc – z obrony polskości. Ukształtował ją okres zaborów, dlatego jej rodowód jest stosunkowo krótki, ale niezwykle twórczy. Wywodzi się najczęściej z zabranych majątków, ale też tych uratowanych od konfiskaty dworów i dworków szlacheckich, z rodzin wojskowych, z postawy społecznej (patriotyzm) i odpowiedniego wykształcenia; z mieszczaństwa, a także bogatych chłopów, którzy później w zaborze austriackim korzystali ze stosunkowo taniej nauki. Szeroki to wachlarz. Elementem łączącym była identyfikacja kulturowa, odmienność religijna, wrażliwość społeczna, wzajemna solidarność, brak zgody na bezprawie, obrona polskiej racji stanu, poczucie odpowiedzialności… I to są cechy dobrego gospodarza kraju. Na Śląsku do inteligentów trzeba zaliczyć działaczy polskiego ruchu narodowego i bogatych lub niezależnych chłopów, zwanych gburami. To oni własnoręcznie zbudowali swój etos i odnowili swoje korzenie.

Dwie inteligencje

Inteligencja też ma swoją historię: osobną na Śląsku i osobną w pozostałych zaborach. Na Śląsku z nielicznymi wyjątkami polska szlachta zgermanizowała się i straciła łączność z kulturą macierzystą. W Wielkopolsce, nieco inny ale podobny proces, nastąpił kilka wieków później. Nowa polska inteligencja na Śląsku, która zaczęła kształtować się od Wiosny Ludów (1848 r.) miała rodowód chłopski. Reprezentowała ją też nieliczna garstka księży katolickich. Ruch ten, wspomagany przez polskie organizacje, a później przez polski rząd, trwał około 70 lat i przyniósł wielkie przewartościowanie umysłowe, które wyraziło się w plebiscycie, a potem skonkretyzowało w kolejnym, wielkim zwycięstwie w III powstaniu śląskim.

Druga Rzeczpospolita była państwem młodym, w którym ścierały się poszczególne partyjne koncepcje. Jedną z nich reprezentował Korfanty. Któraś musiała wygrać. W tamtych warunkach najbardziej adekwatną była koncepcja Piłsudskiego. Dlaczego? Dlatego, że rozpadała się Rosja i ktoś musiał zagospodarować tę geopolityczną pustkę – tak samo jak w XIV i XV w. Wielkie Księstwo Litewskie potrafiło zagospodarować część ziem rozpadającego się imperium mongolskiego. Sytuacje tę rozumiał doskonale Piłsudski, niestety, odradzająca się II RP nie była w stanie zrobić tego sama, ale mogła uczynić to przy pomocy Europy Zachodniej. Europa nie była jednak tym planem zainteresowana. Śląsk w tym czasie tych uwarunkowań nie rozumiał i zdaje się, że nie rozumie po dzień dzisiejszy.

W obecnym, powojennym, położeniu piastowskim sytuacja się zmieniła. Choć Kościół przeżywa swój okres słabości, koncepcja Korfantego stała się bardziej czytelna. Inteligencja śląska, która na polskich uczelniach wykształciła się w okresie międzywojennym i w PRL, powinna uzyskać status pełnowartościowego inteligenta. Poza nielicznymi, bardzo chlubnymi wyjątkami, nie widać jednak, aby nazbyt była zainteresowana swoim wiekowym już dziedzictwem. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że na Śląsku tej inteligencji, która powinna nosić w sobie tradycje polskiego ruchu narodowego jest w procentowo więcej, niż starej inteligencji polskiej w pozostałej części kraju.

Jeżeli chodzi inteligencję na wschodzie Polski, to przyjęło się przekonanie, że zrodziły ją warunki rosyjskie. Rosyjska korzystała ze statusu państwa imperialistycznego i nie pretendowała do udziału we władzy, polska – w każdym zaborze o tę władzę walczyła. To bardzo istotna różnica. Zwłaszcza średnio zamożna szlachta nie szczędziła grosza na cele patriotyczne. Była dość liczna i w dużej mierze niezależna finansowo. To jej atut, którego dziś się nie docenia. W 1914 r. zasiliła tworzącą się polską armię i później okazała się najwyżej wykształconą armią w świecie. W jej szeregach walczyli miedzy innymi profesorowie, poeci, pisarze, dziennikarze, lekarze, byli też Ślązacy. Gromadnie ruszono na pola bitew, by walczyć o wolność ojczyzny, tworząc jednocześnie przyszłe kadry Wojska Polskiego. Stąd tak wielu starych inteligentów znalazło się później w jej szeregach. Inni poszli tworzyć polską szkołę – tę, która w ciągu jednego pokolenia zdołała zjednoczyć trzy różne sposoby myślenia z trzech różnych zaborów. Po odzyskaniu niepodległości stara inteligencja miała wprawdzie trudności z dostosowaniem się do warunków republikańskich, ale bardzo szybko zabrała się za budowę państwa.

Wzajemne zależności

Odzyskana niepodległość po 123 latach niewoli musiała przynieść nowe demokratyczne problemy. Druga RP zniosła szlachectwo, a gromadny udział chłopów w obronie Polski w 1920 r. był dla nich swoistą nobilitacją. Taka sama nobilitacją był udział Ślązaków w trzech powstaniach śląskich. Polska międzywojenna zniosła przywileje, chłopi uzyskali więc swój nowy status. Ale tworząca się nowa inteligencja chłopska nie bardzo mogła znaleźć wspólny język ze starą. Na tym tle dochodziło do wielu starć politycznych, na Śląsku było to szczególnie widoczne; są też tacy, którzy twierdzą, że starcia były przyczyną trudności demokracji parlamentarnej w okresie międzywojennym. Ale był to konflikt, w którym z jednej strony broniono kultury chłopskiej, ale jednocześnie akceptowano wzorce tej wyższej – polskiej, a z drugiej, poprzez obronę starych szlacheckich obyczajów, które musiały ulec zmianie, chciano ograniczyć napór dyletanctwa. Antagonizm nie miał więc takiego charakteru, jakim przedstawiali go tendencyjnie komuniści lub Niemcy. Ogólnie – poszerzały się kręgi inteligencji i świadomych Polaków, dla których patriotyzm i niepodległość miały zasadnicze znaczenie.

Druga RP przeżywała trudności typowe dla młodego państwa, ale dzięki starej inteligencji Polska w 1918 r. mogła odzyskać niepodległość i demokrację oraz rozwój w dobrym kierunku. Wszystko to zniszczyła w 1939 r. zmowa niemiecko-rosyjska. Do obozów niemieckich i rosyjskich jechali tak samo dawni panowie, jak i nowo wykształceni chłopi – jechali po śmierć za to, że zbudowali nową, niezależną Polskę i wykształcili w sobie niepodległość myślenia. Płacili Katyniem i Oświęcimiem. Na Śląsku w czasie wojny Ślązacy polscy trafiali z podobnych powodów do obozów niemieckich i płacili taką sama cenę, jak inteligenci wychowani w warunkach zaboru rosyjskiego, austriackiego, czy pruskiego. Doświadczenie było podobne, ale porównanie to i doniosłość tego faktu z trudem przebija się do świadomości na Śląsku. Na ogół nie rozumie się, że powstańcy śląscy i AK-owcy byli tępienie z tych samych systemowych powodów. Zadziwiający to fakt.

Okres II wojny, to czas domykania procesu likwidacji tradycyjnej polskości. (Problem ten domaga się badań). Tradycyjnej, ale w pewnym zakresie też i chłopskiej. PRL to już ostatni akord dla tych inteligentów, którzy pozostali jeszcze w kraju. IPN odnotował inwigilację rodzin patriotycznych przez UB/SB aż do 1990 r. To nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Problemy PRL w tym zakresie przypominają kłopoty i motywacje pruskie; nowa elita wiedziała, że dopóki żyje stara inteligencja i trwa w świadomości Polaków II RP, oni są zagrożeni. I tak pozostało do dziś. Dlatego min. prof. Anna Pawełczyńska nazwała ich lumpenelitami.

Przerwanie ciągu pokoleń i zablokowany przekaz doświadczeń po 1945 r. jest tak ewidentny, że nie podlega dyskusji. Na Śląsku, jak się wydaje, spustoszenie pod tym względem jest mniejsze, ale w sukurs idzie tu jeszcze stare pruskie wychowanie. Wciąż znajdujemy się bowiem pod presją tych samych państw, które wcześniej dopuściły się zaborów naszego państwa, i tylko naiwny może uwierzyć, że cokolwiek w tej materii się zmieniło. Takie przełożenie może mieć miejsce, bo dyletantyzm i brak wiedzy historycznej nie są karcone, lecz wynagradzane. Nie ma już tej grupy ludzi, która trzymałaby kindersztubę. Brak wiedzy historycznej blokuje umiejętność przewidywania oraz zdolność właściwej oceny sytuacji i skłania niekiedy do dziecinnej wręcz naiwności.

Miejsce pomiędzy Niemcami a Rosją i obojętnością Europy nie jest dla naiwnych. Jedynym źródłem wiedzy i doświadczenia jest znajomość 1000-letnich dziejów Polski i Europy oraz odpowiednia postawa z tego wynikająca. To wszystko nosiła w sobie stara polska inteligencja. Nowa inteligencja z rodowodem chłopskim urodzona zarówno na Śląsku, jak i w pozostałej części Polski, którą wykształciła znakomita przedwojenna polska szkoła, uzyskiwała podobny poziom wykształcenia. Dlatego zaborcy i okupanci z obu stron tak zażarcie z nią walczyli. Dziś jej etos trzeba jak najwierniej odbudować. Zgoda, nie jest to możliwe w 100 procentach bo przerwanie ciągu refleksji zawsze powoduje jej skarlenie, ale wystarczy 50 procent oraz świadomość zmiany uwarunkowań geopolitycznych i chęć ciężkiej pracy intelektualnej. Czy z wiedzą o sobie samym ma walczyć polskie społeczeństwo?

Polska inteligencja śląska ma więc przed sobą niezwykłe pole do popisu; właśnie ona może zainicjować nowe odrodzenie w Polsce. Może wykorzystać te atuty, które były niemożliwe do wykorzystania w II RP – nie dlatego, że Korfanty, że Piłsudski, lecz dlatego, że wówczas polskie istnienie, a więc też i śląskie, decydowało się na wschodzie. To pod Warszawą i nad Niemnem rozegrały się bitwy, które zadecydowały nie tylko o losach Europy, lecz również o niepodległości Polski i Śląska. Wyzwolenie szło ze wschodu.

Autor: Ryszard Surmacz

  1. Irena
    | ID: 83649a6e | #1

    Cechy dobrego gospodarza kraju są uwypuklone w tresci artykułu. Zapamiętać i ciągle wdrazać.Dzięki

  2. | ID: 802e52e4 | #2

    Dziś także trzeba bronić polskości… przed raś.

Komentarze są zamknięte