Nic tak nie zaboli LGBTQ z Czerskiej jak pusta kasa

Niezależna Gazeta Obywatelska9

Geje są najważniejsze dla Gazeta Wyborczej„Gazeta Wyborcza” zaczęła atak na Ojca Świętego Franciszka I i już martwi się o tzw. „prawa gejów i lesbijek”. Portal gazeta.pl należący do koncernu Agory pyta w głównym artykule dnia, czy „Nowy papież otworzy Kościół na prawa gejów? Raczej nie. Jakie są poglądy papieża Franciszka?”.

Mamy nadzieję, że papież Franciszek okaże więcej chrześcijańskiej miłości i miłosierdzia 420 milionom gejów, lesbijek i biseksualistów niż jego poprzednik – mówi Ben Summerskill, szef Stonewall, największej organizacji LGBT w Europie. Wygląda jednak na to, że nadzieje są płonne”. – podaje celowo gazeta.pl, która straszy liczbą z kosmosu tzw. kochających inaczej”.

Dość jeszcze dochodzą co rok nowe literki do skrótu LGBT, ostatnio doszło Q. Generalnie jak mi ktoś powiedział, o tej ostatniej wersji „to jest wszystko w jednej osobie”. Najciekawsze są o dziwo komentarze samych internautów pod tym tekstem. Informuję niedowiarków, że cytaty poniżej, to nie „mowa nienawiści” z innych portali, tylko komentarze czytelników ultralewackiej gazety dają odpór tej gejowskiej obsesji z Czerskiej. „Chyba was porąbało. Wszystko z gejami wam się kojarzy? Gej a sprawa polska. Słoń a gej. Papież a gej” – pisze jeden z internautów do dziennikarzy z Czerskiej.

Kolejne komentarze:

„Geje chcą przywilejów od papieża? Może ma im pozwolić na homomałżeństwa? Coś im się pomyliło”.

„Trzeba być skończonym ignorantem by myśleć, że ten lub jakikolwiek kolejny papież zalegalizuje grzech sodomitów… homoseksualizm jest sprzeczny z nauką kościoła i jedynym wyjściem dla tych osób jest abstynencja seksualna…”.

„Sodomitów trzeba leczyć, a nie otwierać się na nich. Zaraz dowiem się jeszcze, że homo są 2 miliardy. Nie ma ich więcej, jak 1% populacji, czyli 70 mln. Specjaliści od propagandy jak zwykle starają się zawyżyć liczby. Hitler też wyszedł z założenia, ze Cyganów jest mikroskopijna liczba i nikt nawet nie zauważy, że ich się gazuje. W sumie to Polaków jest mniej niż homoseksualistów według Twoich informacji. Nikt by nie zauważył jakby nas jakiś reżim zrównał z ziemią. Trochę by tylko dla poprawności politycznej pomachali sankcjami. Ot miłośnicy rzadkich okazów”.Atak na papież widać gołym okiem na łamach portalu GW

W podobnym tonie piszą inni czytelnicy GW i dziwią się, skąd autor artykułu wziął taką liczbę gejów:

„co za bezmyślna kreatura pisała ten tekst. skąd się wzięło 420 milionów gejów itp? na świecie mamy 7 000 000 000, a populacja gejowska i inna to około 1-1,5%. natomiast jeśliby przyjąć że mamy 420 000 000 gejów i innych, to stanowiłoby to około 15% społeczeństwa światowego. pytam się co za niedouczona, bezmyślna kreatura to pisała. jak można pozwalać na taką chamską propagandę gejowską” – czytamy w komentarzach.

Artykuł warto spuentować wpisem „dickersa”:

„gadzinówka szechtera nie może żyć bez pedałów ani jednego dnia, wy macie obsesję, albo za mało ładujecie w …. [ tu sam wykreśliłem, choć gazeta puściła]”.

Tej obsesji GW nawet sami komentatorzy nie mogą wytrzymać. To trochę cieszy choć nabija liczniki odwiedzin i komentarzy koncernowi Michnika. Myślę, że normalni reklamodawcy powinni uciec z takiego „wrogiego” nam katolikom portalu. Tych, którzy zostaną, trzeba zacząć nazwać „homoreklamodawcami”. A my konsumenci powinniśmy zbojkotować ich produkty i usługi. Nic tak nie zaboli LGBTQ z Czerskiej jak pusta kasa.

Autor: Tomasz Kwiatek

  1. Irena
    | ID: 788cfe5a | #1

    Tak – pusta kasa zaboli.To fakt. Te gejowskie tematy, ja bym pomijała.To jest niewielka liczba /mozna by sie pokusic o liczbe/ osobników wg mnie chorych. Niech maja to GW,której katolicy nie powinni czytac. Sami sie musimy pilnowac i oceniac,co dla rozwoju naszego ducha jest prawidłowe.A dzieciom delikatnie tłumaczyc.

  2. z Niemodlina
    | ID: 71fb372e | #2

    Serio ? o

  3. z Niemodlina
    | ID: 71fb372e | #3

    @z Niemodlina
    obrzydzenie mnie już bierze czytając codziennie o tych zboczeńcach, gó… prawda bije rekordy kłamstw i manipulacji. Komu oni chcą taką ciemnotę wciskać ?? Czy ci neobolszewicy mają jeszcze jakieś inne problemy? czy tylko pedały im w głowie ??

    http://niezalezna.pl/39371-homoseksualizm-mozna-leczyc

  4. Anonim
    | ID: 6b88da94 | #4

    Sakiewicz coś wie na ten temat. Był na skraju bankructwa, a Smoleńsk spadł mu z nieba, można było sprzedawać gadżety z zamachem.
    Do tego Greniuch, który mógł wszystkim wmówić, że Klusika pobili pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, a nikt się zainteresował, ze zleciał u niego na budowie z dachu.

  5. z Niemodlina
    | ID: 71fb372e | #5

    @Anonim

    Gdyby inne media i dziennikarze robili wówczas to co do nich należy i rzetelnie zgodnie ze sztuką dziennikarstwa informowały czytelników o tragedii w Smoleńsku jak robiła to Gazeta Polska i pan Sakiewicz, to GP miałaby konkurencję, prawda ??? W momencie, kiedy wszystkie inne media POwielały kłamstwa MAK’u, a potem komisji Millera ( która dziś jak wiemy powstała niezgodnie z prawem ) i nawet swego czasu Urz niestety powielał te kłamstwa, pan Sakiewicz i cała redakcja GP jako jedyni mieli odwagę głosić inną wersję niż zakłamana rządowa propaganda kłamstw zapoczątkowana już od 10.04.2010r. i tu należy się największy szacunek panu Sakiewiczowi i całej ekipie z GP za to wszystko, a nie pogarda i zwykła prymitywna zazdrość. Można dziś powiedzieć, wygrywa najlepszy, wygrywa GP, której sprzedaż jako jedynej rośnie, a spada sprzedaż nieudacznikom,zwykłym miernotom i tchórzom, wszyscy wiemy o kogo chodzi :)

    Gdybyś zobaczył te kilka filmów dołączonych do Gazety Polskiej, to widziałbyś na własne oczy co bojówki palikociarni zwerbowane przez pewną gazetę którą czytasz i pewną telewizję którą oglądasz robiły na Krakowskim Przedmieściu i nie szerz kłamstw i zwykłych pomówień.

  6. Irena
    | ID: 788cfe5a | #6

    @z Niemodlina. Filmy dołaczone do GP to wartosciowe filmy.Pisz,pisz lubię Cię czytać.

  7. Anonim
    | ID: 14dc7c85 | #7

    KŁAMIE TO MACIEREWICZ ZE SWOJA BANDĄ, KTÓRA SAMOLOT TO WIDZIAŁA CHYBA NA OBRAZKU. TYCH BZDUR PRZEDSIĘBIORSTWA SMOLEŃSK NIE DA SIĘ NAWET KOMENTOWAĆ, JEŚLI SIĘ SKOŃCZYŁO PODSTAWÓWKĘ.

    TEKST JEDNEGO ZE SPECJALISTÓW: ZNAM SIĘ NA LOTNICTWIE, BO SKLEJAŁEM MODELE. TO JA SIĘ K…A ZNAM LEPIEJ, BO LECIAŁEM SAMOLOTEM.

  8. z Niemodlina
    | ID: 9fab3959 | #8

    @Anonim

    Póki co to eksperci pana Millera unikają konfrontacji z „bandą” czyli wybitnymi naukowcami skupionymi wokół zespołu pana Macierewicza, za to chętnie uczęszczają na różne spotkania i konferencje w siedzibie gazety wyborczej czy tvn24:) :) ustalenia ekspertów pana Macierewicza dokładnie odtwarzają ostatnie sekundy lotu, czego nie udało się dokonać ekipie Millera,ekspertom Millera udało się jedynie ukryć ( na szczęście niedokładnie ) ostatni sygnał TAWS 38, kluczowy dowód, już sam ten fakt wystarczy na postawienie wszystkim ekspertom Millera zarzutów prokuratorskich.W ogóle wiesz człowiecze,że komisja Millera powstała niezgodnie z prawem ??? albo wiesz,że przez 3 lata nie udało się tej komisji zmierzyć brzozę ?? :) i przy 3 próbach mieliśmy 3 różne wyniki, a wiesz,że strona polska nie zrobiła nawet zdjęć z miejsca katastrofy i jedne zdjęcia jakimi dysponuje i ( MAK również ) to …..zdjęcia fotoamatora ze Smoleńska, pana Sergieja Amielina zrobione 13 kwietnia?? wiesz o tym wszystkim jak i o innych ciekawych, niespotykanych w cywilizowanym świecie wydarzeniach ??

    Co ja się tu będę produkował :) masz poniżej 10 pytań, które od wielu tygodni pozostają bez odpowiedzi……..

    PYTANIA DO MACIEJA LASKA

    Eksperci rządowi premiera Donalda Tuska nie stawili się na debatę zorganizowaną przez młodych naukowców warszawskich uczelni w dniu 5 lutego 2013 r. Wyrażamy zdziwienie, że urzędnicy państwowi unikają konfrontacji ze specjalistami, naukowcami z kraju i zagranicy, pragnącymi przedyskutować kluczowe problemy związane z katastrofą smoleńską. Zebrani na UKSW wysłuchali niezależnych ekspertów Zespołu Parlamentarnego i racji raportu Millera, tak jak zostały one zapisane w dokumencie zatwierdzonym przez Premiera Donalda Tuska. Nie usłyszeli jednak odpowiedzi i wyjaśnień ekspertów Donalda Tuska, gdyż ci na debatę się nie stawili. Ujawnione zasadnicze rozbieżności każą nam postawić szereg pytań do ekspertów rządowych. Przedstawiamy je publicznie, tak jak publiczną powinna być debata na temat największej tragedii, w której poległa polska elita państwowa z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.

    Pytamy więc ekspertów rządowych, a w szczególności pana Macieja Laska, który dzisiaj jest wysokim urzędnikiem, podwładnym premiera Donalda Tuska:

    1. Twierdzi Pan, że samolot na wysokości 5 metrów nad ziemią zderzył się z brzozą i stracił 6 metrowy fragment skrzydła, co spowodowało obrót samolotu na plecy, beczkę autorotacyjną, uderzenie w ziemię w pozycji odwróconej i w konsekwencji śmierć wszystkich pasażerów. Przedstawia Pan także zdjęcie brzozy ułamanej na wysokości 5 metrów z wbitymi metalowymi fragmentami, twierdząc, że o tę brzozę rozbił się samolot z Prezydentem Polski. Takie właśnie zdjęcie pokazywane jest od blisko 3 lat, począwszy od propagandy rosyjskiej, przez raport Tatiany Anodiny po raport Millera.
    Na jakiej podstawie twierdzi Pan, że o tę brzozę rozbił się samolot, skoro:
    – prokuratorzy rosyjscy twierdzą, że takiej brzozy nie było, a ta, która stała na działce dr. Bodina, była ułamana 1 metr od wierzchołka;
    – 4 lutego potwierdziła to prokuratura polska w komunikacie prok. płk. Rzepy, który napisał, że prokuratura posiada zdjęcie brzozy z działki dr. Bodina, którą samolot miał ściąć na wysokości 9 metrów od gruntu.
    Łatwo zauważyć, że na tej wysokości brzoza ma średnicę ok. 10-15 cm i w sposób oczywisty nie mogłaby zniszczyć skrzydła!
    – tymczasem Komisja, w której Pan był wiceprzewodniczącym zespołu technicznego, nigdy nie badała brzozy ani skrzydła, co publicznie przyznał polski akredytowany płk. Edmund Klich,
    – czarna skrzynka nie odnotowała dźwięku uderzenia w brzozę, a w tym miejscu eksperci Instytutu Sehna w Krakowie odczytali dźwięk „przesuwających się w kokpicie przedmiotów”, który trwa do końca tragedii,
    – jedynym źródłem wiedzy o brzozie złamanej na wysokości 5 metrów, która miała spowodować katastrofę TU 154, są zdjęcia Siergieja Amielina, smoleńskiego fotoamatora z 13 kwietnia 2010 r., czyli 3 dni po katastrofie oraz zdjęcia zamieszczone MW pańskim Raporcie i w Raporcie MAK. Wszystkie późniejsze od protokołu i szkicu sytuacyjnego prokuratorów rosyjskich z 10 kwietnia 2010 r.

    Na takiej podstawie zbudował Pan tezę wyjaśniającą śmierć polskiej elity narodowej i wyśmiewającą wszystkie naukowe niezależne badania. Prosimy o wyjaśnienie, dlaczego podpisał Pan dokument wprowadzający w błąd rząd i opinię publiczną, dlaczego pokazuje Pan zdjęcie niemające związku z przyczyną tragedii smoleńskiej, jakie posiada Pan dowody na to, że brzoza ułamana na wysokości 5 metrów zniszczyła skrzydło TU 154 i doprowadziła do katastrofy smoleńskiej?

    2. W Raporcie, który pan podpisał, stwierdzono, że generał Andrzej Błasik był w kokpicie, odczytywał wysokości z przyrządów nawigacyjnych oraz informował o stanie widoczności. Wszystkie te stwierdzenia są fałszywe. Wynika to niedwuznacznie z ekspertyzy Instytutu Sehna w Krakowie, która wyjaśniła, że niektóre z tych słów w ogóle nie padły (np. że „nic nie widać”), inne wypowiedział drugi pilot, a generał Błasik nie wypowiadał żadnych odnotowanych słów. Analiza położenia ciała generała Andrzeja Błasika przeczy tezie, że znajdował się w kokpicie, gdyż znaleziono go w okolicy salonki generalskiej, a nie w okolicy kokpitu. Jednoznaczny komunikat przeczący obecności Generała w kokpicie wydała także prokuratura. Mimo to nigdy Pan nie przeprosił za szkalowanie generała Błasika i nadal podtrzymuje Pan w wypowiedziach publicznych domniemanie, że mógł być w kokpicie, co miałoby wynikać „z kontekstu sytuacyjnego”. Dlaczego pan to robi mimo oczywistych dowodów przeciwnych?

    3. Dlaczego w raporcie Millera, który pan podpisał sfałszowano trajektorię poziomą lotu, pomijając informację z systemu TAWS nr 38 przed samą szosą Kutuzowa. Sygnał TAWS 38 przesądza o tym, że samolot nie mógł zrobić tzw. beczki autorotacyjnej i zmienić kierunku lotu za tzw. „pancerną brzozą”, lecz leciał prosto jeszcze co najmniej 140 metrów i dopiero potem na wysokości około 36 metrów nad ziemią gwałtownie zmienił kierunek lotu. Dlaczego podpisał Pan dokument, w którym te informacje po prostu wymazano z mapy? Podobnej manipulacji dokonano na ekspertyzie firmy Small Gis, która wskazała, że doszło do dwu eksplozji. Na mapie zamieszczonej w raporcie Millera słowa „wybuch” z ekspertyzy zastąpiono słowami „pożar”. Dlaczego dopuszczono się tych fałszerstw?

    4. Pisze Pan, iż „na podstawie zarejestrowanych parametrów lotu ustalono, że przed zderzeniem w ziemię samolot przemieszczał się na wysokości kilku metrów nad wznoszącym się terenem”. Czy mógłby pan wskazać konkretne rejestratory, który podają takie dane? Przecież wie Pan znakomicie, że systemy TAWS i FMS, a także wysokościomierze baryczne odnotowują, iż samolot NIGDY nie zszedł poniżej 18 metrów nad ziemią. Co więcej wie Pan także, że Komisja nie posiada żadnych wiarygodnych danych na temat tego, co działo się poniżej 18 metrów nad ziemią, a wasze twierdzenia są oparte na przypuszczeniach wziętych z analiz fotoamatora Amielina oraz opartych na informacji o uderzeniu w brzozę na wysokości 5 metrów nad gruntem. Wiemy już teraz, że fakty te nie miały miejsca. Jakie więc dane przeciwstawi Pan informacjom z zegarów barycznych i danym zapisanym przez system TAWS w plikach fault. lock wskazujących, że w ostatnich sekundach samolot wznosił się do około 36 metrów nad gruntem i wówczas nastąpiła katastrofa?

    5. Pisze pan, że „oględziny wraku samolotu przeprowadzono na miejscu zdarzenia”.
    Prosimy o wyjaśnienie, kto personalnie dokonywał ze strony polskich ekspertów w Smoleńsku tych oględzin i badań i kiedy tego dokonał. Prosimy też o wyjaśnienie, gdzie znajduje się jakakolwiek dokumentacja tych badań? Gdzie możemy zapoznać się z raportem, ekspertyzą czy choćby opisem badań i oględzin, o których Pan mówi? Nie ma ich bowiem ani w raporcie Millera, ani w załącznikach dołączonych doń w lipcu 2011 r. zaraz po jego opublikowaniu, ani też w załącznikach do protokołu z badania Komisji, które zostały opublikowane we wrześniu 2011 r. Nie jest też znana żadna inna publikacja zawierająca taki raport, opis czy ekspertyzę.
    Pytamy o to dlatego, że płk Edmund Klich, polski akredytowany kierujący pracami ekspertów w tym okresie, napisał w swojej książce „Moja czarna skrzynka”, że takich badań nie prowadzono, że w zespole nie było żadnego specjalisty od takich badań, a pan Wierzbicki, który miał to zrobić po prostu przepisał dane rosyjskie!
    Pytamy o to także dlatego, że Pan osobiście i pańscy koledzy eksperci przebywający w Smoleńsku, w lutym 2011 roku w liście do ministra Grabarczyka napisaliście, że nie zbadaliście wraku na skutek niedopełnienia obowiązków przez akredytowanego Klicha. Pański podpis znajduje się pod tym dokumentem. Dlaczego więc, skoro wszystkie dane pochodzą nie z własnych badań, a z informacji rosyjskich, stwierdza Pan, że wrak został przez Was zbadany, że przebadano krawędzie przełomu i sposób odkształceń, i że te badania wykluczyły eksplozje i potwierdziły tezę o katastrofie na skutek uderzenia w ziemię?

    6. Nie zbadaliście państwo także silników samolotu, poprzestając na ich zewnętrznym oglądzie i stwierdzając, że pracowały one sprawnie aż do uderzenia w ziemię. Do uderzenia w ziemię sprawne miały być także inne, główne mechanizmy samolotu.
    Jeśli tak, to czy mógłby pan powiedzieć, dlaczego ekspertyza ATM, zamieszczona w załączniku do protokołu waszej Komisji stwierdza, że około 40 metrów przed miejscem gdzie znajduje się działka dr. Bodina, doszło do awaryjnych drgań silnika nr. 1 samolotu, znacznie przekraczających dopuszczalne normy a sekundę później analogiczne zjawiska nastąpiły w silniku nr. 3, a wreszcie doszło do awarii w silniku nr. 2 i awarii generatorów prądu?
    Podobne informacje zawarte są w zapisach twardych dysków systemu TAWS i FMS, gdzie mówi się o 3 głównych awariach i o nieodczytanych 11 zapisach wskazujących na awarie.
    I czy mógłby pan wyjaśnić nam, dlaczego dane zamieszczone w raporcie Millera, podobnie zresztą jak dane zamieszczone w raporcie pani Anodiny w sposób bezsporny stwierdzają, że zasilanie elektryczne ustało, gdy samolot znajdował się 17-15 metrów nad ziemią? Czy uważa Pan, że samolot bez pracujących generatorów, bez zasilania elektrycznego i z silnikami objętymi awarią – to samolot sprawny?

    7. Skoro nie zbadali Państwo ani wraku ani miejsca zdarzenia, na jakiej podstawie twierdzi pan, że „uszkodzenia samolotu powstały w wyniku uderzenia w ziemię”?
    Czy może Pan wskazać opis oględzin miejsca zdarzenia, obrys i badanie bruzdy wyrytej w miękkiej ziemi przez przemieszczający się na przestrzeni ponad 300 metrów 80 tonowy samolot?
    Czy mógłby Pan wyjaśnić skąd wzięły się setki jeśli nie tysiące drobnych szczątków samolotu, wręcz odłamków zaściełających obszar rozciągający się na ponad 800 metrach wzdłuż toru rozpadającego się w powietrzu samolotu? I dlaczego rozłożenie szczątków znacznie przekracza rozstaw skrzydeł samolotu?
    Czy mógłby pan wyjaśnić dlaczego liczni świadkowie widzieli eksplozję a nawet rozpad samolotu w powietrzu, w szczególności odpadnięcie jego ogona jeszcze przed upadkiem na ziemię?

    8. Pisze Pan także, że „samolot zderzył się z ziemią w pozycji odwróconej”. Czy mógłby pan wyjaśnić skąd ta teza? Nie zbadaliście państwo samodzielnie przyrządów nawigacyjnych. Korzystaliście w tej mierze z ekspertyzy rosyjskiej. Tymczasem parametry lotu zapisane w tzw. polskiej skrzynce produkcji ATM nie wskazują jednoznacznie na przewrócenie się samolotu na plecy. Wiemy już, że nie dokonała tego „pancerna brzoza”, bo nigdy nie została uderzona przez samolot na wysokości 5 metrów i nie mogła złamać skrzydła. Skąd więc teza o uderzeniu w ziemię w pozycji odwróconej samolotu? Dodajmy, że szczątki widoczne na ziemi w zakresie części od kokpitu do skrzydeł leżą w pozycji prawidłowej, podłogą do ziemi, a koła podkokpitowe wręcz stoją na ziemi. Odwrócone są jedynie części od skrzydeł do ogona. Taka pozycja szczątków wskazuje raczej na rozpad w powietrzu niż na uderzenie w pozycji odwróconej, co musiałoby dotyczyć przede wszystkim kokpitu.
    Dlaczego więc twierdzi Pan, że szczątki samolotu nie wskazują na wybuch, a przeciwnie świadczą, że go nie było, a uszkodzenia powstały na skutek uderzenia w ziemię, skoro tylna część kadłuba leży z wywiniętymi na zewnątrz burtami, co mogło powstać tylko na skutek eksplozji?

    9. Stwierdza pan, że nie doszło do wybuchu i powołuje się na badania wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, który w czerwcu 2011 r. miał dokonać stosownych badań wykluczających obecność śladów materiałów wybuchowych na wraku i szczątkach ofiar. Dlaczego jednak nie informuje pan słuchaczy, o tym, że Instytut ten zbadał jedynie 8 przedmiotów pochodzących z rzeczy należących do ofiar, były to: parasolka, część buta, banknoty, fragment swetra i kartki książki. Nie wiadomo, z jakiej części terenu katastrofy pochodzą te rzeczy, a przede wszystkim nie ma wśród nich ani foteli, ani tapicerki samolotu, ani metalowych części wraku. Krótko mówić badania te nic nie mówią o szczątkach samolotu. Równocześnie nie mówi Pan o tym, że spektrometry używane przez ekspertów prokuratury we wrześniu i w październiku 2012 roku wskazały na wraku samolotu i na 63 jego fotelach kilkaset śladów materiałów wybuchowych, a zwłaszcza trotylu i nitrogliceryny.

    10. Czy właśnie dlatego, że nie potrafi Pan odpowiedzieć na te pytania, nie zdecydował się Pan na publiczną, otwartą polemikę z niezależnymi naukowcami? A może przeszkodą była Pana funkcja rządowa?

    Z należnym szacunkiem
    Zespół Parlamentarny ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.
    Antoni Macierewicz

  9. Irena
    | ID: 9808de69 | #9

    @zNiemodlin. Dzieki.Bo nie czytałam tych 10 pktów.

Komentarze są zamknięte