Recenzja książki o ruchach kościelnych w diecezji katowickiej

Niezależna Gazeta Obywatelska

BEDNARSKI Damian, Bractwa pobożne, stowarzyszenia i ruchy kościelne w diecezji katowickiej (1945-1989), wprow. abp Damian Zimoń, Katowice: Księg. św. Jacka 2011, 334 s., bibliogr., indeksy, streszcz. ang., wł., seria: Studia i Materiały Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach 60, ISBN 978-83-7030-758-5.

Otrzymujemy w tej książce pieczołowitą i najgłębiej zakorzenioną w dokumentacji relację z fenomenu nie tylko przetrwania, ale i rozwoju bardzo nowoczesnego duszpasterstwa, mogącego się rozwijać na omawianym obszarze od kilkunastu dekad. Charakterystyczną dlań cechą pozostaje to, iż jego nie jedynie przedmiotem, ale żywymi uczestnikami stały się i ostały (mimo wielkich i zamierzonych dziejowych utrudnień) kręgi osób świeckich. Wcale nie ograniczały się one przy tym do wysubtelnionych elit, lecz – nie zaniedbując ich – szeroko były otwarte na rzesze „ludu pracującego”, zagęszczonego liczebnie i kulturowo zwłaszcza właśnie na Górnym Śląsku.

Otóż „w diecezji katowickiej od samego początku rola organizacji katolickich była ogromna. Wystarczy wspomnieć silnie rozwiniętą jeszcze w latach 30. XX w. Akcję Katolicką, której szczególnym protektorem był bp Stanisław Adamski. Po II wojnie światowej, gdy społeczeństwu polskiemu narzucony został system komunistyczny, a Kościół coraz bardziej był spychany „do zakrystii”, również działalność organizacji kościelnych została ograniczona. W sierpniu 1949 roku władze państwowe wydały dekret O zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach, który w znacznym stopniu utrudnił legalną działalność tych organizacji. Wydawać by się mogło, że to będzie stanowiło kres aktywności świeckich w Kościele polskim. Nie stało się tak, gdyż duszpasterze poszukiwali i odkrywali nowe sposoby gromadzenia wiernych przy parafiach. Ponadto Kościół otworzył się na całkiem świeżą rzeczywistość, jaką przyniosły ruchy kościelne. One nie potrzebowały akceptacji władz państwowych, wymykały się spod kontroli, a zarazem bardzo silnie oddziaływały na rzesze katolików. Inspiratorem nowych inicjatyw duszpasterskich stał się wówczas ks. Franciszek Blachnicki” (z Wprowadzenia, s. 13). O genezie poszczególnych struktur o ich kategoriach i stratyfikacji traktuje rozdział I „Katolicy zrzeszeni – problem systematyzacji”. Starannym prezentacjom wedle następstwa czasowego poświęcone są zaś kolejne „Bractwa i stowarzyszenia kościelne w diecezji katowickiej w latach 1945-1949” (rozdział II), „Nowe inicjatywy w latach 1949-1965” (rozdział III) i „W okresie odnowy soborowej (1965-1989)” (rozdział IV). Ich lektura przekonująco podpowiada, iż etiologii sytuacji katolickiego chrześcijaństwa (przedstawionej ostrożnie, bez pośpiesznych uogólnień), nieporównanie lepszej niż planowali nieprzyjaciele Kościoła, doszukiwać się trzeba w żywej wierze duszpasterzy, którą przez szczere zaangażowanie w jedności z hierarchią przekazywali oni wiernym oraz zarazem w ich ogromnej elastyczności organizacyjnej. Pozostawia nas w świadomości, że żywy Kościół, nawet pośród usiłującego go zabić systemu, to współ-dzieło powodowanego więzią z Bogiem, szanującego i angażującego wiernych zaradnego księdza.

Wielce precyzyjny jest trud autora tej potrzebnej książki, ale – niestety – zabrakło niejakiej dbałości na końcowych etapach przygotowania jego pracy do ukazania jej światu: wart największej pieczołowitości tekst mocno pokiereszowany przedziera się przez barierę oddzielającą od jego pięknej polszczyzny inne języki. Doprawdy „Duszpasterstwo grupowe” (s. 5) z tytułu drugiego podrozdziału w rozdziale pierwszym nie tłumaczy się w języku Albionu jako „The Priesthood of Group” (s. 7) ani w mowie Dantego jako „Attività pastorale di gruppo” (s. 9), choć tu już bliżej jest sensu. Wzmocnienie technicznego osadzenia, niczym poprawa postumentu, pomogłoby spokojniej a zawsze przecież z wielkim pożytkiem, podziwiać ten pisany pomnik gigantycznego a owocnego świadectwa modlitwy i pracy śląskich księży.

Najwybitniejsi z nich, osobowości – także teologicznie często nieszablonowe i złożone, pozostają osobowymi wzorami świętości i inspiracją do naśladowania. Gdy 29 sierpnia 1960 poprzez najście służb komunistycznego aparatu przemocy „brutalnie przerwano społeczną akcję przeciwalkoholową prowadzoną przez Krucjatę Wstrzemięźliwości” (s. 142) – Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki po wspólnym różańcu przemówił do struchlałych w kaplicy seminaryjnej uczestników: „Obecna chwila – to nie chwila klęski, lecz triumfu Niepokalanej. Nic się nie dzieje bez Jej woli, co Ona dopuszcza, to wszystko jest dobre, prześladowanie – w które obecnie wchodzi Krucjata – to zadatek przyszłego triumfu. Krucjata należy do przyszłości, a nie do przeszłości. Zewnętrzne formy działania mogą zostać zniszczone, ale jakaż potęga ziemska mogłaby zniszczyć w duszach naszych idee Krucjaty? Trzy filary, trzy fundamenty: oddanie się Niepokalanej, ofiara wynagrodzenia, zwłaszcza w formie abstynencji i różaniec codzienny, zwłaszcza wspólny w rodzinie – to są rzeczy, których nam nikt odebrać nie może i które w zasadzie wystarczą do zwycięstwa Niepokalanej” (s. 143). W klimacie szykan stanu wojennego, „w latach 80. wspólnoty oazowe powstały w całej diecezji w prawie wszystkich parafiach” (s. 193).

Autor: Ks. Sebastian Krzyżanowski

Tekst ukazał się w periodyku „Przegląd Piśmiennictwa Teologicznego” rok XVIII, nr 1 (35) Opole 2012 s. 51-52.

Komentarze są zamknięte