Polacy przemaszerują przez Moskwę 11-go listopada?

Niezależna Gazeta Obywatelska

Polacy po EURO nie będą mieli powodów do ani zewnętrznego, ani wewnętrznego zadowolenia. Wystarczył zaledwie jeden dzień, aby ugruntować świat w przekonaniach wygłoszonych niedawno przez telewizję BBC o rasistowskim podejściu Polaków do obcokrajowców. 12-go czerwca, nie z naszej winy, pogląd ten zostanie do końca ugruntowany i odbije się jeszcze szerszym echem na całym świecie. Nie będziemy mieć zatem powodów do zadowolenia na zewnątrz, choć po wczorajszym meczu Polska – Grecja i wymęczonym remisie, także wewnątrz kraju nie ma się z czego cieszyć. Polacy, którzy włożyli ogrom wysiłku w przygotowanie własnego kraju do EURO, mają o wiele większe ambicje niż dostanie manta we własnej, słabej grupie.

Rosjanie nie mają moralnego prawa, aby przechodzić przez centrum naszej stolicy z sierpem i młotem na piersiach i tanich czapkach. Wypowiedzi polityków PO, PSL i SLD o nieszkodliwości rosyjskich kibiców, oraz te, w których proponują Polakom dołączenie się do ich marszu, są czystą kpiną z godności polskiego społeczeństwa. Sierp i młot, jednoznacznie i negatywnie kojarzony przez naszych rodaków nie ma prawa chodzić po głównych ulicach Warszawy. Wizja świętowania przez naszych wschodnich sąsiadów Dnia Rosji w stolicy, którą przez 44 lata po wojnie okupowali, to dla mnie niewyobrażalna ujma. Słowa Donalda Tuska, który nie widzi w tym nic złego i zachęca nas do wspólnego świętowania 12-go czerwca, to policzek dla własnego narodu.

Zastanawiam się w tym momencie kiedy Donald Tusk dostrzeże, że kiedy ktoś pluje mu w twarz, to on mówi, że deszcz pada? Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną: polscy kibice jadą do Moskwy… 11-go listopada 2012 r. Proszą moskiewskiego mera o pozwolenie na przemarsz, a w mediach zapowiadają obnoszenie się ze znakiem Polski Walczącej. Czy Władimir Putin powiedziałby Rosjanom, aby świętowali razem z nami? Pytanie retoryczne.

Jestem pełen obaw, że nasz wizerunek za 4 dni mocno ucierpi, lecz nie z naszej winy. Wcale nie będę się dziwił Polakom, którzy wyjdą na ulicę i będą blokować tryumfalny pochód Rosjan po naszej stolicy. Czy dojdzie do bardziej drastycznych ekscesów? Nie wiem, oby nikomu nie stała się krzywda. Pewne jest dla mnie jedno: dezercja Platformy Obywatelskiej jest niewyobrażalna. Zdezerterował nie tylko Tusk, który jasno mógł wyrazić swój sprzeciw (nie jest wielką filozofią, że skoro Putin za darmo wysyła do Polski pociągi i samoloty z kibicami, to przyjadą głównie jego zwolennicy), ale także władza Warszawy w postaci Hanny Gronkiewicz-Waltz, do której ostatecznie należałaby decyzja o organizacji marszu.

Ta prowokacja, bo ciężko dobrać tutaj inne słowo, odbije się niestety szerokim echem na zewnątrz, a już na pewno w całej Europie. Jeżeli Polscy kibice zablokują Rosjan, znowu postrzegani będziemy jako wrogo nastawieni do wszystkich faszyści, a obraz ten przedstawiać będą nie tylko lewicowi publicyści za granicą, ale także dyżurni eksperci w naszym kraju. Podobnie jak miało to miejsce 11-go listopada, kiedy do naszej stolicy przyjechały niemieckie bojówki i to na nas spadła wina, tak samo będzie i w tym przypadku: Polacy będą winni. Bo przecież Rosjanie będą maszerowali „tylko” z sierpem i młotem… i to nie w swoim kraju.

Autor: Marcin Rol

Komentarze są zamknięte