Nie chcemy listu od Obamy

Niezależna Gazeta Obywatelska

Osobisty list Baracka Obamy w ogóle nie powinien istnieć. Dziś od rana śledzimy w mediach informacje, że oto Bronisław Komorowski otrzymał odpowiedź w sprawie wypowiedzi o „polskich obozach śmierci”, ale raczej nie zostanie ona upubliczniona, bo ma charakter „osobisty”. Nas nie powinno to satysfakcjonować, ponieważ wypowiedź sprzed zaledwie dwóch dni w USA nie miała kameralnego charakteru, ale obiegła dookoła cały świat.

Nie mnie oceniać, czy napisane przez jednego z doradców Obamy przemówienie było podyktowane zwykłą głupotą, czy też od dawna skonstruowaną taktyką odwracania historii. Wiadomo jednak, że Obama powinien mieć swój rozum i wiedzieć, że obozy te były nazistowskim owocem nienawiści wobec innych nacji. Najbardziej zaskakuje jednak reakcja Donalda Tuska, który de facto niespecjalnie sprzeciwia się takiemu nazewnictwu. Owszem, mówi że to tak, jakby Hitler nie istniał, ale nie podejmuje najmniejszych wysiłków, aby prezydent USA wyszedł jeszcze raz do mównicy i przeprosił Polaków. Ba, kuriozalnie odwraca to w drugą stronę, mówiąc że nawet może nam to pomóc. Niestety jest Pan w błędzie, Panie Tusk. Choć szanse na osobiste przeprosiny Obamy są niewielkie, należy się ich domagać. Choćby po to, by Donald Tusk mógł powiedzieć, że zrobił wszystko aby zatrzymać tę fałszującą historię narrację.

Jednak nie spodziewam się po obecnym premierze takiej reakcji, ponieważ fałszowanie historii staje się domeną obecnego rządu. Można by mówić o nowym podręczniku do ułomnie skonstruowanego przedmiotu pt. „Historia i społeczeństwo”, gdzie prawda znajduje się na dalekim miejscu w hierarchii ważności. Ale fałszowanie historii przez obecnego premiera jest dopuszczane także w naszym kraju, w Polsce. W lutym osobiście wysyłałem list do Donalda Tuska, który podpisał cały Klub Młodych Solidarnej Polski w Opolu. Sprzeciwialiśmy się wówczas projekcji w kinoteatrze Rialto w Katowicach filmu pt. „Polskie obozy koncentracyjne”, na którą to zapraszało ugrupowanie RAŚ, znane na Śląsku z pisania historii od nowa. Donald Tusk, jako szef partii będącej w sejmiku woj. Śląskiego w koalicji z RAŚ, nie podjął najmniejszej interwencji w tej sprawie. Zdziwiłbym się zatem, gdyby człowiek bojący się odkłamywania historii we własnym kraju, apelował o to na forum światowym. Zresztą obecnie także w interesie wielu polskich polityków jest historyczna niewiedza naszego społeczeństwa. Wszak powtórzmy jeszcze raz… „panowie, policzmy głosy”.

Autor: Marcin Rol

Komentarze są zamknięte