Abp Marcel Lefebvre – wielki obrońca Kościoła katolickiego

Niezależna Gazeta Obywatelska10

Nie sposób w jakikolwiek sposób pisać o Tradycji i Mszy trydenckiej nie przedstawiając wspaniałej postaci abpa Marcela Lefebvre, który wziął na swoje plecy ciężar wyzwisk, potwarzy i obraźliwych dla każdego człowieka kalumnii tylko dlatego, że chciał zachować ciągłość Tradycji. Dziś praktycznie takie słowa jak ekskomunika czy schizma wyszły z obiegu i nomenklatury kościelnej. W dalszym jednak ciągu w swojej niewiedzy są osoby używające je w stosunku do tej właśnie postaci i założonego przez nią Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X (dalej FSSPX). Nie sposób w tak krótkim tekście opisać tego obrońcę katolicyzmu. Potrzebne byłoby całe wydanie NGO by sprostać temu zadaniu. Postaram się jednak choć naszkicować czytelnikom tą jakże barwna osobistość. Czytając ten artykuł pamiętajmy, że to właśnie dzięki niemu i jego odważnej postawie możemy uczestniczyć dziś w Mszach sprawowanych w klasycznym rycie rzymskim.

Marcel Lefebvre urodził się 29 listopada 1905 r. w Tourcoing w północnej Francji w pobożnej, katolickiej rodzinie. Po ujawnieniu się jego powołania do kapłaństwa, studiował w swojej rodzinnej diecezji, a następnie w Seminarium Francuskim w Rzymie. Doktor filozofii i teologii, 21 września 1929 r. przyjmuje święcenia kapłańskie.W 1932 r. ks. Lefebvre wstąpił do Zgromadzenia Ojców Ducha Świętego i został wysłany jako misjonarz do Gabonu. W roku 1946 został wezwany do Francji, aby objąć funkcję przełożonego seminarium w Mortain, lecz wkrótce powrócił do Afryki, gdyż 12 czerwca 1947 r. został mianowany Wikariuszem Apostolskim Dakaru. 22 września 1948 został Delegatem Apostolskim, czyli osobistym przedstawicielem papieża na całą francuskojęzyczną Afrykę, co jest dowodem wielkiego zaufania, jakim darzył go Ojciec Święty Pius XII. 14 września 1955 r. został mianowany pierwszym arcybiskupem Dakaru. Nawrócił na katolicyzm niezliczona rzeszę osób. To prawdziwy misjonarz, który z zapałem walczył o każdą duszę. Doceniając misyjną pracę arcybiskupa Lefebvre, papież Jan XXIII 30 listopada 1960 r.mianował go Asystentem Tronu Papieskiego. W 1960 r. arcybiskup został powołany przez Jana XXIII do Centralnej Komisji Przygotowawczej Soboru Watykańskiego II.

W trakcie Vaticanum II , który odbył się w latach 1962–1965, arcybiskup Lefebvre był jednym z liderów Międzynarodowej Grupy Ojców, która starała się bronić tradycyjnej teologii katolickiej. Frakcja liberalna stanowiła coraz większą siłę. Podczas piastowania urzędu Przełożonego Generalnego Zgromadzenia Ojców Ducha Świętego musiał zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem. Otóż do abpa przysyłano młodych kleryków, którzy zamierzali otrzymać tradycyjną, katolicką formację seminaryjną. Widząc co działo się podczas obrad soborowych i jak wielką zmianę w pojmowaniu wiary szykuje Sobór Watykański II, abp Lefebvre zdecydował się założyć seminarium w Econe. Przy wszystkich formalnościach kanonicznych uzyskał również zgodę i powołał do życia FSSPX (Fraternitas Sacerdotalis Sancti Pii X) Watykan z uznaniem patrzył na to dzieło. Jednak problemy zaczęły się gdy francuski episkopat zaczął zajadle atakować abpa i Jego dzieło. Zarzuty były prozaiczne, gdyż protesty dotyczyły właśnie kwestii tradycyjnego nauczania i sprawowania tradycyjnej liturgii. Komisja Kardynałów zarządziła w końcu wizytacje seminarium w Econe. Obaj wizytatorzy byli Belgami – biskup Descamps, uczony biblista oraz biskup Onclin, kanonista. Wybuchł jednak skandal, gdyż owi biskupi zadając pytania wyrażali swoją dezaprobatę wobec tradycyjnego rozumienia faktu Zmartwychwstania Pana Jezusa czy choćby brak wiary w niezmienność Prawdy. Abp Marcel Lefebvre postanowił zdecydowanie zainterweniować, (gdyż reprezentowali oni Rzym) w postaci napisanej Deklaracji mówiąc: „(…) Żaden autorytet, nawet najwyższy w hierarchii, nie może nas zmusić do wyrzeczenia się lub uszczuplenia naszej wiary, tak, jak od dziewiętnastu stuleci jest ona formułowana i głoszona przez Urząd Nauczycielski Kościoła.” W związku z tym po wymianie zdań postanowiono uchylić zezwolenia na dalsze prowadzenie seminarium w Econe i oficjalnie uznać FSSPX za niemające prawa bytu. Na próżno Abp Lefebvre pisał w wielkim żalu do papieża zapewniając o swojej żarliwej miłości do Kościoła i do Ojca Świętego. Nic to nie dało. Przy okazji polecam najnowszą książkę pt. „Aby Kościół trwał. Arcybiskup Marcel Lefebvre w obronie Kościoła i papiestwa” przedstawiającą dokumenty z lat 1971-1990. Można w niej przeczytać chociażby listy abpa Lefebvre do papieży Pawła VI i Jana Pawła II gdzie daje wyraz swojego wielkiego przywiązania do Następcy Świętego Piotra i Kościoła katolickiego. 29 czerwca 1976 r. Arcybiskup Lefebvre wyświęcił 12 księży. W swoim kazaniu wygłoszonym podczas ceremonii usprawiedliwiał ten akt koniecznością zachowania tradycyjnego rytu Mszy świętej oraz wiary katolickiej, podkopywanej przez ekumenizm i wolność religijną. Ten akt spowodował nałożenie na Arcybiskupa suspensy a divinis (kara kościelna, która zabrania wykonywania władzy święceń i czynności służby Bożej) w dniu 1 lipca 1976 r. Po tej przykrej dla abpa Lefebvra karze, rozpoczął się bardzo długi proces argumentowania swoich racji przez jedną i druga stronę sporu, czas audiencji i pisania listów. W jednym z nich prosi Watykan o zgodę na wyświęcenie biskupa z Bractwa w celu możliwości utrzymania ciągłości w tradycyjnym nauczaniu. Mimo zgody Rzymu na takie święcenia nie padała konkretna ich data (abp pragnął wyświęcić nowych biskupów 30 czerwca 1988 roku), a wręcz była ona kilkukrotnie oddalana. Budziło to swoisty niepokój arcybiskupa, który być może przeczuwał, że w niedługim czasie przyjdzie mu oddać swą duszę Bogu. Interweniował również kard. Ratzinger pisząc szkic listu jaki miałby wysłać arcybiskup do papieża. Jednak znów mgliście traktował on termin konsekracji. Pełen ciągłej nadziei na życzliwe spojrzenie Ojca Świętego napisał list w którym uzasadniał konieczność konsekracji biskupich. List w podobnym tonie napisał również do kard. Ratzingera. Odpowiedź nadeszła 30 maja 1988 roku. Ojciec Święty dał zgodę na święcenia biskupie 15 sierpnia, lecz odmówił przyznania Tradycji katolickiej większości w Komisji i zachował milczenie na temat liczby biskupów. Papież oczekiwał prośby o wybaczenie w formie listu oraz wyraźne stwierdzenie, że w kwestii biskupów arcybiskup  do tej pory przez arcybiskupa Lefebvre zostały uzna„z całkowitym posłuszeństwem poddaje się decyzjom Ojca Świętego”. Niestety kandydatury przedłożone za niewystarczające i zażądano propozycji następnych nazwisk. Kardynał Ratzinger odrzucił praktycznie wszystkich kandydatów zaproponowanych przez arcybiskupa Lefebvre. Była to rzeczywista przyczyna zerwania negocjacji. Arcybiskup Lefebvre napisał do Ojca Świętego list. Oto jego fragment:

”…Właśnie po to, aby nasza wiara otrzymana na chrzcie pozostała nieskażona, przeciwstawiamy się duchowi (proszę zwrócić uwagę na sprzeciw skierowany wobec ducha Soboru, nie zaś samemu Soborowi) Vaticanum II i zainspirowanym przez niego reformom. Fałszywy ekumenizm, który leży u źródeł wszystkich innowacji soborowych w liturgii, w nowych relacjach pomiędzy Kościołem i światem, w samym pojęciu Kościoła, prowadzi do jego upadku, a katolików do apostazji. Jesteśmy radykalnie przeciwni temu niszczeniu naszej wiary i zdecydowani trwać przy tradycyjnej nauce i dyscyplinie Kościoła, szczególnie w tym, co dotyczy formacji do kapłaństwa i życia zakonnego, dlatego też odczuwamy absolutną konieczność posiadania takiej władzy kościelnej, która będzie podzielała nasze troski i pomoże nam uchronić się przed duchem Vaticanum II i duchem Asyżu.

Dlatego prosimy o licznych biskupów wybranych z szeregów Tradycji oraz o większość w Komisji Rzymskiej, aby bronili nas przed jakimkolwiek kompromisem. Wobec nieuwzględnienia naszych próśb i wobec tego, że w sposób oczywisty cel owego pojednania jawi się w oczach Stolicy Apostolskiej zupełnie inaczej niż u nas, uważamy, że lepiej poczekać na czas bardziej sprzyjający.

Dlatego też sami znajdziemy środki niezbędne do kontynuowania dzieła powierzonego nam przez Opatrzność, zostaliśmy bowiem zapewnieni przez Jego Eminencję kardynała Ratzingera w liście z 30 maja, że konsekracja biskupia nie jest sprzeczna z wolą Stolicy Apostolskiej, skoro została wyznaczona na dzień 15 sierpnia…”.

30 czerwca 1988 r. abp Lefebvre przeprowadził wraz z biskupem Antonio de Castro Mayerem ceremonię święceń biskupich, która obiła się szerokim echem po całym świecie. W kazaniu Arcybiskup usprawiedliwił swoje działanie koniecznością przetrwania świętej Tradycji Kościoła wobec zalewającego Kościół modernizmowi i liberalnego podejścia do wiary. Dwa dni później Jan Paweł II ogłosił w motu proprioEcclesia Dei adflicta, że abp Lefebvre i czterej wyświęceni przezeń biskupi zaciągnęli na siebie ekskomunikę latae sententiae (wiążącą mocą samego prawa), ponieważ udzielenie święceń biskupich miało miejsce bez mandatu Stolicy Apostolskiej. Biskupami tymi byli: ks. biskup Bernard Fellay, Przełożony Generalny FSSPX, ks. bp Bernard Tissier de Mallerais, ks. bp Alfons de Galarreta oraz ks. bp Ryszard Williamson.  FSSPX nie zaakceptowało tej decyzji, uznając, że ekskomunika była od samego początku nieważna, gdyż zakazany czyn abp Lefebvre popełnił sądząc, że jest w stanie wyższej konieczności związanej z kryzysem w Kościele, co zgodnie z kodeksem prawa kanonicznego zwalnia go z kary ekskomuniki, nawet gdyby się mylił.

Arcybiskup Marcel Lefebvre spokojny o przyszłość FSSPX, parę lat później tj. Lefebvre zmarł. 2 kwietnia 1991 r. odbyły się w Econe ceremonie pogrzebowe z udziałem piętnastu tysięcy wiernych, wielu księży i seminarzystów. Ciało spoczęło w krypcie seminarium w Econe. Na kamieniu grobowca znajduje się napis w języku francuskim – „Monseigneur Marcel Lefebvre 1905–1991, Arcybiskup, Biskup-emeryt Tulle, Założyciel Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X –Tradidi quod et accepi(‘Przekazałem to co otrzymałem’)”. Co ciekawe w maju 1992 r. z niespodziewaną wizytą przybył do Econe kardynał Oddi. Po odmówieniu modlitw przy grobie Arcybiskupa zawołał: „Dziękuję, Monseigneur!”.

My również powinniśmy zawołać za nim: Dziękujemy za to, co jako Arcypasterz otrzymałeś od Kościoła – najcenniejszy skarb, świętą wiarę katolicką. Tą nieskażoną perłę uchroniłeś przed prądami, które zagrażają jej nieustannie. Arcybiskupie, pamiętamy. Pamiętamy Twój heroiczny czyn w obronie Tradycji. Musimy być zawsze wierni, Prawdzie katolickiej – Prawdzie jedynej.

Autor: Marek Kuryło

  1. Eleonora
    | ID: 895d4703 | #1

    Panie Marku!

    Należy napisać o stosunku do zmian w KK, różnych innych stowarzyszeń katolików świeckich ( szkoda, że zapomnianych czy deprecjonowanych przez środowiska uważające się za „tradycyjne”)

    W sprawie postawy biskupa Antonio de Castro Mayer wobec prof. Plinio Correa de Oliveiry i TFP, trzeba przypomnieć okoliczności, w których ich stosunki zaczęły się kruszyć.
    Biskup Antonio de Castro Mayer podał się do dymisji jako biskup Campos w 1981 r., jednak zdecydował się pozostać w Campos i uczynić tam punkt zborny oporu tradycji.
    W czasie polemiki, jaka wywiązała się między księżmi przywiązanymi do dawnego Ordo a nowym biskupem, Biskup de Castro Mayer przeprowadził rozmowę z Prof. Correa de Oliveirą, w trakcie której otwarcie oświadczył, że aby zapewnić ciągłość ruchu tradycjonalistycznego, Arcybiskup Lefebvre mógłby wyświęcić kilku biskupów, nawet bez zezwolenia Stolicy Świętej, dając do zrozumienia, że on, Biskup Mayer pójdzie w jego ślady. Podczas tej rozmowy, Prof. Correa de Oliveira odpowiedział uprzejmie, że nie należy liczyć na jego poparcie dla tego aktu nieposłuszeństwa wobec Stolicy Świętej, który nie był w jego oczach dostatecznie uzasadniony.

    Przyczyny tej odmowy prof. Correa de Oliveiry zostały następnie opublikowane
    w oficjalnych oświadczeniach TFP. Streszczają się one w pięciu następujących punktach:

    głębia kryzysu Kościoła począwszy od pontyfikatu Jana XXIII, nie została jeszcze w całości oceniona;

    -setki tysięcy katolików zostało niemile zaskoczonych niektórymi reformami
    i niektórymi wydarzeniami, jakie pojawiły się w Kościele. To ich zdumienie przejawia się jako niezrozumienie i zakłopotanie; nie stwierdzają oni, że w tych wydarzeniach i reformach był jakiś błąd, ani że nie było żadnego błędu;
    -osoby należące do TFP to wykształceni katolicy, ale nie specjaliści nie dysponują środkami do rozwiązania wszelkich kwestii teologicznych, moralnych, kanonicznych i liturgicznych, niezmiernie skomplikowanych, będących u źródła tego zakłopotania;
    -w tej sytuacji usiłują oni, jak tylu innych bezradnych katolików, śledzić spór, który pojawia się tu i tam w sferach kościelnych na temat tych zagadnień, oczekując, że przedmiot będzie w pełni wyjaśniony przez organy lub osoby kompetene
    -na skutek tego, wstrzymują się oni od zajęcia jakiegokolwiek stanowiska czy postawy przyjmującej, że te złożone kwestie teologiczne i kanoniczne zostały już rozstrzygnięte zadowalająco.

    Stąd wynikła odmowa przyjęcia przez prof. Oliveirę wspomnianej propozycji, aby podążyć za Arcybiskupem Marcelem Lefebvrem i Biskupem de Castro Mayerem w ich zamiarze dokonania konsekracji biskupich.

    Niedługo po tej rozmowie pomiędzy prezesem TFP a biskupem Campos, J.E. de Castro Mayer oświadczył, w grudniu 1982 r., że zrywa swoje stosunki z TFP i przyłącza się oficjalnie do Abp Lefebvra. A w grudniu 1983 r., podpisał razem z tym ostatnim, w Rio de Janeiro, „list otwarty” adresowany do Jana Pawła II. Wracając do Europy, Abp Lefebvre wyjawił publicznie po raz pierwszy, w wywiadzie dla prasy na lotnisku Charles de Gaulle, swój zamiar wyświęcenia biskupów.

    W kołach kościelnych Brazylii było powszechnie wiadomym, że przyczyną zerwania stosunków Biskupa de Castro Mayera z Prof. Correa de Oliveirą, było przyłączenia się tego pierwszego do wspomnianego zamiaru Abp Lefebvre. Kardynał Paulo Evaristo Arns, arcybiskup Sao Paulo, oświadczył to wyraźnie prasie przy okazji święceń w Econe: „Spór (Biskupa Mayera) z TFP nastąpił przez niechęć Biskupa Antonio de Castro Mayera do tej organizacji, kiedy zdymisjonowany biskup Campos przyłączył się do nauczania Abp Lefebvra” (por. O Estado de Sao Paulo, 02/07/1988).[567]

    W tym kontekście było jasne, że „Dom Antonio nie zawahał się potępić publicznie organizacji de Oliveiry i przestrzec katolików przed współpracą z tym stowarzyszeniem”, pod pretekstem, że ono „przekształciło się w jakąś (?) sektę”. W wypowiedziach z tamtego okresu oświadczył on, że rzekoma „herezja” TFP miała polegać na „podążaniu za osobą świecką – a więc nie członkiem hierarchii – jako tubą ortodoksji i pójścia ślepo za charyzmatyczną osobą świecką, monopolizującą prawowitą ortodoksję.
    W świetle powyższych okoliczności, widocznym jest, że Biskup de Castro Mayer odniósł się do faktu, iż członkowie TFP, zamiast podążyć za nim (członkiem hierarchii)
    w jego zamiarze przyłączenia się do wyświęcania biskupów, wybrali stanowisko roztropne, wyczekujące, sugerowane przez prof. Correa de Oliveirę (który, był tylko zwykłym świeckim). Wydaje się, że to wywołało niezadowolenie byłego biskupa z Campos.

    To rozgoryczenie biskupa było niesłuszne, ponieważ przedmiotem rozbieżności stanowisk nie była kwestia doktryny i ortodoksji, ale kwestia zdarzenia zupełnie przypadkowego: czy, biorąc pod uwagę okoliczności, byłoby słuszne i roztropne przyłączenie się do konsekracji biskupich bez upoważnienia Stolicy Świętej.

    Otóż, w tej dziedzinie, ani abp Lefebvre ani bp de Castro Mayer, nie mieli prawa,
    w imię ich przynależności do stanu biskupiego, nakazać księżom i wiernym tradycjonalistom przyjęcia postawy, którą ci mogli osądzić jako niewystarczająco uzasadnioną i nierozsądną. Skąd wynikało, że członkowie TFP mieli pełną swobodę wyboru w tej akcydentalnej kwestii, która nie miała charakteru doktrynalnego.

    Pójście członków TFP za wskazówkami ich prezesa, nie przekształciło prof. Correa de Oliveiry w ich „tubę ortodoksji”, czy „monopolistę ortodoksji”, jak sugeruje list biskupa de Castro Mayera cytowany przez Sól Ziemi. Jak widać w pięciu punktach cytowanych wyżej,
    w przedmiocie doktrynalnym prof. Correa de Oliveira, a za nim członkowie TFP, pozostali zawsze wierni tradycyjnemu nauczaniu Kościoła, a w tematach kontrowersyjnych i zawiłych wynikających z kryzysu koncyliarnego, ograniczyli się do śledzenia sporu, w oczekiwaniu, że zagadnienia zostaną rozwiązane przez kompetentne organy Magiste
    Ta postawa absolutnej uległości względem Ecclesia docens, nawet w kwestiach kontrowersyjnych, stanowi przeciwieństwo opisu TFP przedstawionego przez bp de Castro Mayera.
    Gdyby chodziło naprawdę o dziedzinę doktrynalną i moralną, bp de Castro Mayer miałby z pewnością rację. Tymczasem, rozbieżność nie była wcale usytuowana na tym polu, ale w akcydentalnej dziedzinie postaw, które można było przyjąć lub nie. Tu katolik ma prawo pójścia śladem zarówno człowieka uczonego, będącego członkiem duchowieństwa jak też świeckie
    Wierność prof. Oliveiry tradycyjnemu nauczaniu Kościoła, nieskazitelność jego życia, jasność jego analiz i trafność zajmowanych stanowisk na przestrzeni jego życia (por. Roberto de Mattei, Le Croise’ du XXe si`ecle), były wystarczającymi cechami, by zasłużył sobie na autorytet, którym się cieszył, w akcydentalnej dziedzinie działania, wśród członków ruchu, którym kierował.

    Oskarżenie o bycie „sektą” wysunięte przez środowiska lefebvrystów wobec TFP
    z powodu wspomnianego autorytetu Plinio Correa de Oliveiry wśród jego zwolenników, nie ma więc żadnego uzasadnienia w doktrynie katolickiej, a ich „dowody” są wątpliwe w takiej mierze, w jakiej bp Mayer był stroną zainteresowaną w sprawie.

    Należy zaznaczyć, że jest to swoisty paradoks, być oskarżonym o „sekciarstwo” przez biskupa, który zmarł niestety(!) niepogodzony z Rzymem.

  2. Trydent
    | ID: 795a4694 | #2

    He he pisałem o abpie Lefebvrze, a nie o TFP i Oliveirze, nie wiem dlaczego miałbym o tym pisać. Ten temat mnie nie interesuje za bardzo. Pozdrawiam.

  3. Eleonora
    | ID: 895d4703 | #3

    @Trydent

    heheh<
    Bo to bywa konieczne by pokazać w całej prawdzie jak wygladały niespokojne czasy po SVII
    Abp Lefebr choć jest znaną postacią i kluczową dla
    "tradycjonalistów" nie jest jedyną, która zauważała błędy, jakie toczyły kościół.
    Skoro juz pan tak gorąco dziękuje za uchronienie od " skażonej wiary" :)

  4. Trydent
    | ID: 795a4694 | #4

    Zgoda: osób, które zauważyły błędy toczące Kościół było wiele, tych, które działały już znacznie mniej. Ano dziekuję z całego serca za to uchronienie :)

  5. Bartłomiej Gajos
    | ID: 70735e39 | #5

    Pani Aniu!

    Stać Panią na więcej intelektualnego wysiłku i wysublimowania aniżeli kopiowanie komentarzy Marcina Musiała na portalu konserwatyzm.pl pod tekstem listu bpa de Castro Mayera. Tym bardziej, że tekst Pana Kuryły jest o JE abp. Lefebvre, a nie o TFP :)

    Pozdrawiam.

  6. Eleonora
    | ID: 895d4703 | #6

    Proszę pana Gajosa, w meilu, napisałam skąd ta kopia ( z Christianitas z 2002r)
    Nie muszę wchodzić na pański portal ( złośliwi piszą o nim „Konserwatyzm PRL, coś w tym jest…) by czegokolwiek mądrego się dowiedzieć :(

    Tutaj wkleiłam tekst by udowodnić że tzw. tradycjonaliści nie są jedyną grupą szczerze zatroskaną o Kościół.
    Zresztą czytając artykuły poniektórych ” tradycjonalistów” miewam wielkie wątpliwości czy o takie Dobro nam wszystkim chodzi???
    A może tak nazywający się- nimi nie są???

    Zresztą sprawa znana już od dawna:
    ( Obj 3:9 )
    ” Oto Ja ci daję [ludzi] z synagogi szatana
    spośród tych, którzy mówią o sobie, że są Żydami –
    a nie są nimi, lecz kłamią.”
    :)
    Również pozdrawiam

  7. acc
    | ID: 30576648 | #7

    Jaka Tradycja? Abp Lefebvre nie odciął się od Mszy Jana XXIII, z 1962 r. Ważnym elementem różnicującym tę Mszę, od Mszy św. Piusa V, było dodanie do kanonu Mszy, osoby św. Józefa. W ten sposób do kanonu Mszy Wszechczasów wkradł się modernizm. Msza z 1962 roku, jest w istocie inną Mszą niż Msza św. Piusa V, mimo wszystkich podobieństw!
    Bractwo Kapłańskie św. Piusa X celebruje Mszę Jana XXIII z 1962 roku!

  8. acc
    | ID: 30576648 | #8

    Niektórzy z was mogą pamiętać albo być obeznani z faktem, że w 1962 roku Jan XXIII ogłosił nowy mszał, w którym do Kanonu Mszy zostało wstawione imię św. Józefa. Być może myśleliście wtedy, że jest to dobra rzecz. Pomocne będzie w tym miejscu przypomnienie, że w 1815 roku istniał zapoczątkowany wśród duchowieństwa i świeckich ruch na rzecz umieszczenia w Kanonie imienia św. Józefa. Słano do Rzymu setki tysięcy petycji, lecz Święta Kongregacja Obrzędów zdecydowanie trwała przy odrzuceniu tej prośby. „Tak wielka jest troska Kościoła o uniemożliwienie wprowadzania innowacji do tej części Mszy, że zabrania by ktokolwiek ingerował w nią pod karą narażenia się na najsurowsze kary” (ks. John O’Brien, A History of the Mass and the Ceremonies in the Eastern and Western Church, 1879, s. 296).

    Faktycznie, Kanon jest taką świętością, że od czasów Papieża, świętego Grzegorza Wielkiego w szóstym stuleciu nie dokonano w nim żadnych zmian, aż dopiero zmienił go Jan XXIII. Zmiany poczynione przez Papieża, świętego Grzegorza Wielkiego miały charakter drugorzędny. Jednakże poprawka Jana XXIII miała być klinem służącym do rozbicia Kanonu Mszy i autoryzowania zmiany samych słów Konsekracji, tego ostatecznego celu modernistów.

    Wraz z mszałem z 1962 roku pojawił się nowy kalendarz, który zdegradował lub usunął wielką liczbę świętych oraz świąt, w tym: św. Filomeny, św. Krzysztofa, Znalezienia Krzyża Świętego, św. Piotra w Okowach oraz Matki Boskiej z Góry Karmel. Dodatkowo, moderniści wprowadzili więcej zmian do Mszy. Usunięto Confiteor przed Komunią, jak również Ostatnią Ewangelię oraz modlitwy Leona XIII na końcu cichej Mszy.

    http://www.ultramontes.pl/radecki_lacinska_msza.htm

  9. Bartłomiej Gajos
    | ID: 621e58d7 | #9

    Proszę wykazać, że sam fakt tego, że imię św. Józefa pojawia się w Kanonie w 1962 roku jest objawem modernizmu.

  10. 25 marca 2013, 14:49 | #1
Komentarze są zamknięte