„Polska jest państwem bezprawia i ja mam na to dowody” – z Tadeuszem Byrdakiem, byłym przedsiębiorcą zatrudniającym 20 osób w Opolu rozmawia Tomasz Kwiatek

Niezależna Gazeta Obywatelska3

Czym Pana firma się zajmowała?

Firma [Tadbyr i synowie s. c.] zajmowała się handlem szerokim asortymentem. Były to dwie hurtownie. W pierwszej były panele podłogowe, ścienne, płyty meblowe a druga hurtowania budowlana zawierała cały asortyment z tym związany.

 

Jak duża była Państwa firma?

 

W 2000 r. obroty sięgały około 7 mln zł, zatrudnialiśmy wtedy 20 osób.

 

Cała firma znajdował się przy ul. Fabrycznej w Opolu?

 

Tak, tu gdzie teraz siedzimy.

 

Dzisiaj Pan już nie prowadzi działalności gospodarczej?

 

Nie, nie prowadzę już działalności gospodarczej, a obiekty które posiadamy wydzierżawiliśmy. Materiały i asortyment posprzedawaliśmy. Zlikwidowaliśmy wszystkie 20 stanowisk pracy.

Jak do tego doszło?

 

Tak pokrótce, bo historia ma już prawie 9 lat. W 2003 r. przybył do naszej firmy pan Krzysztof Sanecki z Urzędu Kontroli Skarbowej w Opolu. Najpierw zaproponował mi łapówkę, twierdząc, że wówczas będę miał dobry wynik kontroli. Ja się oczywiście nie zgodziłem. Miałem zresztą dwa lata wcześniej kontrolę UKS, która trwała przez 9 m-cy i wszystko było idealne. Nie miałbym nawet powodu, żeby płacić łapówkę. Firmę prowadziłem tak samo jak kiedyś i byłem przekonany, że będzie wszystko w porządku.

 

A jednak coś znaleziono?

 

Tymczasem okazało się bardzo szybko, że zaczęto preparować dowody i robił to pan Sanecki. Niby miały to być nadużycia finansowe jakie rzekomo ja miałem popełnić. Tego jest bardzo dużo i trzeba by szczegółowo opisywać.

 

W podatkach?

 

Jako przykład podam, chyba dla każdego laika będzie oczywistością, że to jest naciąganie. Znalazł [Sanecki z UKS] fakturę zakupu dwóch aparatów fotograficznych i sprzęt DVD. Nawet nie zapytał czy mamy sprzęt, w jakim celu go mamy, jak go używamy. Tylko napisał od razu, że jest to zakup prywatny. Gdy na koniec protokół się pojawił i to przeczytałem, napisałem sprostowanie, że to jest jakieś nieporozumienie. Ponieważ aparaty fotograficzne mamy i mamy cały szereg albumów zdjęć służbowych. Myśmy musieli mieć aparaty fotograficzne choćby jeszcze z tego powodu, że mieliśmy sporo reklamacji co do sprzedawanego towaru. Trzeba było do klienta jechać robić dokumentację zdjęciową po to, żeby reklamacje przekazać do fabryki, która dany towar nam przeznaczyła. Takich zdjęć robionych w celach służbowych było mnóstwo.

Ponadto mieliśmy działalność usługową i mnóstwo zdjęć w postaci albumów, na których był pokazany nasz wyrób, meble, nasze podłogi, nasze ściany. Jeśli klient chciał zamawiać to myśmy mieli te albumy do zamówień. Ponadto na tych zdjęciach było pokazane nasze stanowisko na targach, bo na wszystkich targach budownictwa myśmy się zawsze wystawiali dwa razy w roku. Na tych zdjęciach było widoczne jak nasz sprzęt DVD pracuje. Zresztą taki sprzęt jest podstawą na wszystkich targach. To standard, a nie jakaś fanaberia.

Urzędnik UKS Sanecki nie uznał tego zakupu?

 

Nawet nie zapytał czy ten sprzęt mamy i jak go wykorzystujemy, tylko tak sobie uznał, że jest to zakup prywatny.

 

Tak postąpił z wieloma zakupami?

 

Tak. Ostatecznie nie uznał kosztów uzyskania przychodów i musiałem zapłacić według jego wyliczeń 150 tys. wraz z odsetkami podatku.

 

I co, zapłaciliście?

Zapłaciliśmy. W tamtych czasach stan prawny był taki, że nie było ważne czy to jest prawdziwe. Decyzja była i przedsiębiorca musiał od razu zapłacić, bo jak nie to komornik zaraz przychodził.

 

Czy była droga odwoławcza?

Droga odwoławcza była, ale najpierw trzeba było zapłacić. Dopiero jak się uda, to będzie można żądać zwrotu.

 

Rozumiem, że były starania odwoławcze?

 

Tak, oczywiście. Starania były dwukierunkowe. Ponieważ zauważyłem, że dokumentację, którą pan Sanecki zrobił, sfałszował, ma cały szereg ułomności, a właściwie są to działania wbrew przepisom prawa, ordynacji podatkowej, ale również kodeksu karnego. Więc zgłaszałem odpowiednim służbom, to znaczy Izbie Skarbowej. O dziwo, gdy pokazywałem te zdjęcia, aparaty to pani naczelnik Rusin, przyznawał: „no tak, faktycznie, my wydamy odpowiednią decyzję”, po czym pisemnie otrzymaliśmy pismo, że zakup był prywatny. Potem odwołaliśmy się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i cały ten sprzęt i albumy w torbach przyniosłem z synami, pokazać sądowi i usłyszeliśmy to samo: „faktycznie, takie coś jest niemożliwe, to jest dowód ewidentny, że to sprzęt jest służbowy”. Dwa tygodnie potem otrzymujemy decyzję sądu, że to jest zakup prywatny. Proszę sobie wyobrazić

 

[Śmiech]

 

Taką mamy praworządność w Polsce.

 

To smutne. Rozumiem, że mimo to nie ustał Pan w dalszym wyjaśnianiu sprawy

 

Jestem upartym góralem. Do dzisiaj powiedziałem, że nie odpuszczę tej sprawy nawet jeżeli wygram to i tak będę walczył z patologią wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Bo trzeba to w Polsce zmienić, żeby nasze dzieci mogły żyć i pracować godziwie.

Wszystko dokumentując zgłaszałem przestępstwa jakich dopuścił się pan Sanecki, a w ślad za nim inspektor UKS pani Grażyna Roczek, która pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Opolu z urzędu musiała, a właściwie musieli, bo kwota pseudo przestępstwa była wysoka, z mocy prawa musieli mnie oskarżyć o przestępstwa karno-skarbowe. Sprawa trwała około 4 lat, oparła się o Sąd Najwyższy i została w końcu umorzona w stosunku do mnie.

 

Czyli oprócz UKS w sprawę była zaangażowana prokuratura?

 

Robiła to pani prokurator Anita Derda, która prowadząc nadzór nad tym postępowaniem popełniła ewidentne przestępstwa karne. Opierając się na kodeksie karnym opracowanym przez profesora prawa karnego Andrzeja Zolla mogę przytoczyć konkretne przepisy i strony, na których profesor pisze o przestępstwach takich które ja wskazuję, których pani prokurator się dopuściła razem z panią inspektor UKS Roczek. Mam już doświadczenie działając w stowarzyszeniu „Obywatele Przeciw Bezprawiu”, zauważam ten sam mechanizm, że tam gdzie jest przestępstwo korupcji zawsze jest urzędnik państwowy, prokurator i jeszcze jest sędzia w to włączony. Dlatego mówi się powszechnie, że Polski wymiar sprawiedliwości to mafia.

 

Nie boi się Pan postępowania o zniesławienie tych osób?

 

Ja powtarzam wszędzie, że pani Anita Derda popełniła przestępstwo karne. Piszę to do Prokuratora Generalnego, Ministra Sprawiedliwości, Premiera, Prezydenta nikt się tym nie interesuje i nie oskarża o zniesławienie. Wręcz wzywam, jeśli piszę nie prawdę – „Oskarżcie mnie”.

 

Pan pewnie się orientuje co się dzieje z tymi osobami Sanceki, Roczek, Derda?

 

Mają się nadal bardzo dobrze.

 

Pracują w tych samych instytucjach?

 

Oczywiście, że tak.

 

A jak sprawa kary 150 tys. zł, którą Pan zapłacił?

 

Pieniądze nadal nie zostały mi zwrócone. Co więcej wynająłem prawnika, który stwierdził, że według niego nie ma wątpliwości najmniejszych, że inspektor Roczek popełniła ewidentne przestępstwo. Mój adwokat sporządził ośmio-stronicowe zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Myślałem, że mnie jako przysłowiowego „Kowalskiego” traktują byle jak. Tymczasem adwokata będą traktować poważnie. Efekt był taki sam. Sąd ponownie utrzymał w mocy swoje postanowienia. Ostatnio dostałem odpowiedź od Prokuratora Generalnego. Trzeba przeczytać jakie bzdury są wypisywane, że nie może wydać opinii [p. Byrdak okazuje kolejne teczki z korespondencją]. Tak samo Rzecznika Praw Obywatelskich pani Lipowicz,

Przygotowuję w tej chwili materiały do Strassburga. To jest nadużywanie władzy w celu ukrycia przestępstw.

 

Może jest tak, że to typowa spychologia, nikt nie chce zajmować się i analizować kolejny raz tej samej sprawy?

 

Od razu mówię, że tak nie jest. Dlaczego? Ponieważ nie można powiedzieć, że Prokurator Generalny RP, nie interesuje się zawiadomieniem, że podwładny prokurator popełnia przestępstwa karne. To jest niedopuszczalne.

 

Ale może w Polsce jest możliwe?

 

A tak. Niestety w Polsce jest, lecz nie to, że się nie interesują. Jestem przekonany, że w Polsce ukrywa się przestępstwa. Dlatego to jest mafia. Bo w strukturach mafijnych jeśli ktoś z kolegów dokona przestępstwa to pozostali go kryją. Nawet w więzieniu koledze i jego rodzinie pomagają.

 

Widzę dużo teczek z korespondencją?

 

Tych pism napisałem i otrzymałem przez te już 9 lat bardzo dużo. Nawet ostatnio Naczelnik V Wydziału Prokuratury we Wrocławiu, zainteresował się sprawą i po spotkaniu wydawało mi się, że będzie rzetelnie wyjaśniał dochodzenie. W pewnym momencie otrzymuję zawiadomienie, że umarza dochodzenie bo zinterpretował moje pismo, z którego wynika, że ja nie chcę prowadzenia dochodzenia. Pismo, w którym nie było mowy o tym! Jak Pan widzi to grubymi nićmi szyta sprawa. Odwołałem się oczywiście do sądu, że jest to absurd. Sąd oczywiście uznał rację prokuratora. Kolejny dowód na istnienie mafii. Jeśli ma odpowiadać prokurator, to żaden inny nie będzie go ścigał. Taką mamy Polskę. Nie podjęcie czynności ścigania przestępców jest naruszeniem prawa.

 

Niepokojące?

 

Proszę sobie wyobrazić, że jeszcze jeden z nieuczciwych kontrahentów Artur Jankowski sprzedał mi panele a faktury nie rozliczył z fiskusem. Efekt był taki, że u mnie te faktury były zarejestrowane, były dokumenty KW, PZ. Tymczasem pan Sanecki będąc świadom przestępstw wcześniejszych tego Jankowskiego, gdyż był recydywistą karno-skarbowym – o czym nie wiedziałem – uzyskał od niego oświadczenie, że nie sprzedał mi tych paneli.

 

Jaki był tego finał?

 

Prokurator, Sanecki i pani Roczek mieli oświadczenie przestępcy karno-skarbowego i bez poinformowania mnie zapadł wyrok przeciw Jankowskiemu, który te faktury wyrzucił a mnie pomówił swoim oświadczeniem. Proszę zobaczyć wyrok z 2004 r. przeciwko Arturowi Jankowskiemu i przeczytać. W tym wyroku sędzia zaocznie uznał mnie winnym popełnienia przestępstwa.

 

Jankowski Prowadząc firmę przy Magazynowej 3 dopuścił do popełnienia przestępstwa przez Tadeusza Byrdaka” (…).

 

Więc, ja popełniłem przestępstwo! Proszę sobie wyobrazić, że w wyroku sądowym o którym ja nic nie wiem, że było dochodzenie, że jest wyrok. Nic. Za moimi plecami sędzia uznaje mnie winnym.

 

Ciekawa rzecz i bardzo niepokojąca bo może spotkać każdego obywatela. Jakie tego konsekwencje?

 

Ponieważ uznano, że to nie Jankowski lecz ja popełniłem przestępstwo, jemu wydano symboliczny wymiar kary.

 

Napisane jestkara grzywny w wysokości 20 stawek dziennych”…

 

Wyrok ten jest dowodem, że ja popełniłem przestępstwo.

 

Do dziś nie udało się go unieważnić, dokonać rewizji?

 

Rzecznik Praw Obywatelskich pisze, że nic nie może zrobić, bo nie byłem stroną. A to, że ja byłem wskazany, że to ja popełniłem przestępstwo, to jest tylko zdaniem pani Lipowicz, że tak powiem małe niedopatrzenie?

 

Jakie konsekwencja ma dla Pana ten zaoczny wyrok?

 

W tej chwili żaden. Lecz w postępowaniu sądowym, toczonym już bezpośrednio przeciwko mnie, gdzie ten wyrok był dowodem przeciwko mnie tamten został ostatecznie umorzony. Działając poprzez Sąd Najwyższy uznano, że należy sprawę zamknąć bo nie było tego przestępstwa. Lecz w każdej chwili można ten wyrok wykorzystać przeciwko mojej osobie.

 

Na dzień dzisiejszy 150 tys. nadal nie zwrócono, uznano zaocznie Pana winnego przestępstwa. Tak działa nasze Państwo. Czy widać jakieś światełko w tunelu?

 

Będę szukał sprawiedliwości w Strassburgu. Mimo ewidentnych dowodów przestępstw względem ordynacji podatkowej i kodeksu karnego. Jeszcze raz powtarzam, Polska jest państwem bezprawia i ja mam na to dowody.

 

Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

 

 

Komentarze są zamknięte