Polak wobec upadku kraju. Co robić?

Niezależna Gazeta Obywatelska5

Niewesoły opis stanu Polski AD 2012 może prowadzić do skrajnie pesymistycznych wniosków. Nic się nie da zrobić, więc zostawmy to wszystko i emigrujmy albo przyłączmy się do jednej z band łupiących „ten kraj”. Gdzieś wykombinujmy jakąś małą niszę dla siebie, swojej rodziny, ewentualnie paru kolesi. Wielu tak robi – bo skoro „znikąd drogi, ni kurhanu” ludzkie charaktery kruszą się i korodują.

Czy jednak jest to droga dla nas wszystkich? Czy raczej klęska Narodu ściągnie na każdą z polskich rodzin (może prawie każdą)  także klęskę w wymiarze i Słowem – co robić?

Rozpoznaj rzeczywistość. Żadnych złudzeń!

Najpierw musimy odrzucić złudzenia, że mechanizmy polityczne III RP – na jakimś poziomie – dają szansę na uzdrowienie sytuacji. Nie dają!

Już od 22 lat próbujemy – tworzyć stowarzyszenia, kandydować do samorządów, wydawać gazety lokalne, upominać się o praworządność u posłów, ministrów – wszystko na próżno. Sytuacja pogarsza się z wyborów na wybory.

Obiegowa opinia obserwatorów z zachodu, oparta o badania socjologiczne mówi, że Polacy mają niewielki tzw. „kapitał społeczny”. Tzn. niechętnie angażują się w działania na poziomie społecznym – lokalnym i wyższym. To prawda. Ale żaden z mędrców socjologów, psychologów komentujących tę sytuację nie widzi (bo nie chce tego dostrzec), że to jest wynik tego, że Polacy w każdej instytucji są traktowani jak śmiecie. A już zwłaszcza w takich instytucjach władczych jak policja, nadzór budowlany, prokuratura, sądy.

Przyjeżdża do mnie człowiek z jednej z gmin powiatu brzeskiego. Przywozi zdjęcia jak skatowała go policja – bo sąsiadowi – emerytowanemu klawiszowi przeszkadzało, że głośno słucha Radia Maryja. Policjant przyjechał – wylegitymował go i od razu złapał go za koszule i zaczął lać pałą.  Potem jeszcze ściągnął patrol kolegów, że nie może sobie dać rady,  faceta skuli, zawieźli na komendę do Brzegu, tam wpakowali w kaftan bezpieczeństwa, położyli na brzuchu, a policjant chodził po nim po plecach, stawał nogą na głowie i mówił: „Jak będziesz umierał to mów!”

Na drugi dzień skierowali do prokuratury oskarżenie, że to on ich pobił. Prokuratura skierowała sprawę do sądu, sąd nie dał wiary zeznaniom jego świadków, którzy wszystko widzieli, za to uwierzył, że policjanci byli bici i atakowani. Ale nikt nie zrobił obdukcji funkcjonariuszom, a ich zeznania pełne są sprzeczności. Facet został skazany, a w pół roku potem dostał zawału serca i zatoru w żyłach, w nodze, po której oberwał zdrowo pałą. Żyje, ale jest inwalidą. Sprawa miała miejsce w 2006 r. więc się dawno przedawniła. Akta sprawy są tak naciągane, że i prokurator i sędzia powinni za to pójść prosto do piekła, nie mówiąc już o funkcjonariuszach.

Inna sprawa. Zwraca się do mnie człowiek z małego miasteczka na Opolszczyźnie, opowiada swoją historię. Piszę skargę do wojewódzkiego komendanta policji na funkcjonariuszy z posterunków w tym mieście, którzy ewidentnie nadużyli władzy i bez żadnych podstaw nękają nielubianego przez nich człowieka kierując bezpodstawne wnioski do sądu. Odpowiada mi rzecznik dyscypliny wewnętrznej czy jakiś inny gnojek w mundurze pisząc że nie zbada w ogóle tej sprawy, bo niech się tym zajmie sąd. Słowem: „Pocałujcie nas w dupę Sanocki! Możemy nadużywać prawa, możemy bezpodstawnie aresztować, bić i tak nam nic nie zrobicie!”

Takich spraw z własnego doświadczenia mogę opisać kilka. Sam byłem fałszywie oskarżany przez funkcjonariuszy z Nysy, którzy kłamali, że ich pobiłem ja i moi dziennikarze. Było to w roku 2008, kiedy broniłem 94 letniego starca – Stanisława Dubrawskiego, kombatanta II wojny światowej, którego policja całkowicie bezprawnie, bez nakazu eksmisji, bez komornika próbowała wyrzucić z domu.

Całe szczęście, że mieliśmy nagrania i zdjęcia i prokuratura w Legnicy, gdzie sprawę przeniesiono uniewinniła mnie. Ale też umorzyła sprawę przeciwko policjantom, którzy mnie i moich dziennikarzy fałszywie oskarżali, a wcześniej wyrzucali staruszka z domu całkowicie bezprawnie. Kłamcy i oszczercy w mundurach pozostali bezkarni. Czekają na następną okazję, żeby mnie dopaść.

Takich spraw znak dziesiątki, a może nawet setki.

Stan najważniejszych instytucji decydujących o życiu każdego z nas, o funkcjonowaniu gospodarki, o naszym bezpieczeństwie jest po prostu tragiczny. Zaludniają je ludzie o mentalności gnojków całkowicie obojętni na „dobro wspólne”, ale za to gotowi wściekle bronić swoich przywilejów. A ponieważ w grupie najlepiej się obronić z każdej instytucji – z policji, prokuratury, sądu – już dawno zrobili klikę. I gotowi są wściekle atakować każdego, kto im zagraża.

W tej sytuacji po prostu obrona społecznego interesu jest niemożliwa. Państwo, którego racją istnienia jest właśnie „dobro wspólne” zamieniło się w swoje przeciwieństwo. Nie tylko nie broni, nie tylko nie ułatwia i nie pomaga tym, którzy dla dobra wspólnego chcą działać, ale przeszkadza i niszczy te wysiłki i ściga tych ludzi.

Odrzucić złudzenia

Żeby wiec uratować Polskę trzeba najpierw odrzucić złudzenia, że wykorzystując jakikolwiek z dostępnych wewnątrz systemowych mechanizmów uda się zmienić cokolwiek.  Kiedy infekcja dotknęła wszystkie organy organizmu, trzeba je leczyć wszystkie na raz.

Nic nie da zwracanie się do posłów, nic nie daje pisanie skarg na prokuratorów czy sędziów – oni zgodnie z ustrojem „tego państwa” są poza wszelką kontrolą społeczną. I to jest główna ustrojowa przyczyna zła – brak kontroli nad sędziami, prokuratorami i posłami. Bezkarność sędziów i prokuratorów zapewnia konstytucja, która daje im immunitet. A społeczną kontrolę posłów likwiduje partyjna ordynacja wyborcza, która całkowicie uzależnia posła od partyjnego kacyka. Kacyk – czyli partyjny lider – może gościa wstawić na pierwsze miejsce, albo i nie wstawić. I to są prawdziwe wybory, a reszta to tylko głosowanie.

I potem to wszystko schodzi w dół – łajno bezkarności, bylejakości, bronienia swoich za wszelką cenę – rozlewa się po Polsce, po sądach, prokuraturze, partiach politycznych – sprawiając, że w końcu obywatel zostaje sam oko w oko z potężnym i całkowicie bezkarnym funkcjonariuszem. Rzadko ten funkcjonariusz okazuje się uczciwym człowiekiem. Ci uczciwi najczęściej odpadają. Pozostali muszą dostosować się do reszty, której racją przetrwania jest bronić swoich za wszelką cenę. I kiedy już taka zasada zostaje przyjęta mamy w mundurze /todze/ funkcji (niepotrzebne skreślić) – zwykłego gnojka wyposażonego we władzę i pewnego swojej bezkarności. Gnojka występującego w imieniu demokratycznej już Rzeczpospolitej. Za PRL też było pełno gnojków. Ale nigdy nie byli oni tak pewni swego jak dziś. Wtedy była „Wolna Europa”, która kwestionowała tamtejszy ład i w gruncie rzeczy powszechne było przekonanie, że to jest system nieprawomocny. Dzisiaj jest Unia europejska, która te rządy gnojków w Polsce sankcjonuje. Przynajmniej w ich mniemaniu.

Dzisiaj te same gnojki z PRL, albo ich dzieci rozsiadły się w fotelach III Rzeczypospolitej z butą, wierząc że to im się wszystko należy i że to normalne – i to bezprawie, i arogancja i brak jakiegokolwiek poszanowania prawa. „Teraz k… my!” nie odnosi się bynajmniej do jakiejś „prawicy” czy solidaruchów. To postawa całej masy gnojków, którzy w ciągu 22 lat „transformacji” zniszczyli państwo polskie. Wyżarli je od wewnątrz jak termity wyżerają pień baobabu.

Zostało próchno i kora, na której się to wszystko trzyma.

Naszym zadaniem – patriotów, którzy nigdy nie pogodzą się z gnojkami, (bo nie pogodziliśmy się z okupantami) jest obalić ten nie istniejący, trzymający się  na pozorach pień. Bo III RP to nie jest żadne Państwo Polaków. To jest państwo gnojków, zorganizowane przeciwko Polakom.

Żadnej kolaboracji! Żadnych złudzeń!

Nie łudźmy się, że jakieś „demokratyczne wybory” coś zmienią. Nic nie zmienią bo po pierwsze nie są demokratyczne, jako że ordynacja gwałci podstawowe prawa obywatelskie. I co ciekawe „opozycja” przechodzi nad tym pogwałceniem do porządku dziennego. To im odpowiada. Łatwo ulega się pokusom spokojnego życia.

Nie łudźmy się, że jeśli mafia zagnie na nas parol, albo nawet nie mafia a nawet pojedynczy lokalny bandyta, że obroni nas sąd czy policja. Policja, która nie umiała obronić swojego komendanta głównego, a nawet nie potrafi do dziś wykryć jego morderców, nikogo nie jest w stanie obronić. Jest za to w stanie doskonale funkcjonować jako lokalna banda.

Nie liczmy też na media, które – w zdecydowanej większości zostały wzięte „za pysk” – i nie narażą się układowi.

Jeśli przyjmiemy te wnioski może nam się zrobić  ponuro. Ale też z drugiej strony robi się jakby jaśniej.

Z tym „państwem” nie wolno kolaborować, to „państwo” musimy obalić przy najbliższej okazji!

Śmieszą mnie wezwania do płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. Ta zbankrutowana banda jeszcze pięć lat temu, kiedy w mediach publicznych było paru uczciwych dziennikarzy, wzywała akurat do niepłacenia abonamentu jako przeżytku. Ba do niepłacenia wzywał sam Tusk. Teraz kiedy wyrzucili z radia i telewizji już wszystkich rzetelnych dziennikarzy, a zaludnili ja jakimiś kreaturami i kiedy brakuje im forsy, płaczą i w reklamówkach wzywają Polaków do płacenia za abonament.

Nie bądźcie moi Rodacy głupi! Właśnie nie płaćcie abonamentu – bo niby za co? Za to żeby tuskowa telewizja robiła nam wodę z mózgu?

Nie płaćcie podatków! W lecie przesiądźcie się na rowery, żeby nie płacić tym grandziarzom akcyzy za benzynę!

Rzućcie palenie, albo palcie skręty z tytoniu kupionego w Czechach. Wódki też polskiej nie kupujcie – niech ten pasożyt, wysysający z nas krew zdechnie z głodu. Będzie mniej pieniędzy w budżecie,  to Kasia Tusk nie będzie miała za co latać z Gdańska do Warszawy samolotem.

Nie chodźcie na wybory, bojkotujcie to państwo na każdym poziomie. To nie jest nasze państwo. To jest państwo gnojków, których musimy po prostu przepędzić!

Za to przy pierwszej okazji wyjdźcie na ulicę i zbudujcie barykady!

To jest program minimum.

Autor: Janusz Sanocki, wydawca „Nowin Nyskich”

  1. Eleonora
    | ID: 61144ba9 | #1

    Panie Januszu
    Myślę, że nadzieja w młodych
    Proszę spojrzeć, jak szybko potrafili zorganizować się z protestami przeciwko ACTA :)
    Jak potrafili zorganizować Marsz Niepodległości w stolicy?!
    Oni zdaje się, rozumieją że walka idzie na śmierć i życie.
    Krótko mówiąc, ciągle powtarzam to moim młodym przyjaciołom:
    To co myśmy spaprali- Wy musicie naprawić ( jaki wstyd…)
    Żeby tylko obok nich stanęli naprawdę Wielcy, a nie kolejne niespełnione ” legendy”
    Bo obserwując rzeczywistość: To tym panom i paniom już dziękujemy!
    I zgadzam się, że wybory są oczywistą farsą
    Świętem dla dobrych i naiwnych patriotów, którzy resztki nadziei pokładali w prezesie :(

  2. KieszonkowyPolityk
    | ID: cdcbe126 | #2

    A miało być tak pięknie, gdyby Pan został SENATOREM.
    Co zostało poza goryczą osobistej porażki i frustrującą świadomością że jest Pan takim jak ja Kieszonkowym Politykiem.

  3. Anonim
    | ID: dbee1ddc | #3

    @KieszonkowyPolityk

    Drogi Prze… wszyscy wiedzą jaki ty jesteś ,ale porównywanie siebie do osoby Pana Janusza Sanockiego to wielka profanacja z twojej strony. Nie wywyższaj się i pamiętaj o bilecie w jedną stronę na … Księżyc :)

  4. Jotte
    | ID: dbee1ddc | #4

    To jest POstkomuna , a nie demokracja

    „A na drzewach zamiast liści będą wisieć PeOwiści”

    KC PZPO

  5. Zeus
    | ID: 92c30723 | #5

    Tylko jak zebrać tych ludzi? Zaraz wyskoczy jakis komuch z tej bandy i zacznie wyzywać od faszystów, nazistów, nacjonalistów (w złym znaczeniu tego słowa, bo takie zosało po 11.11.11) ubierając wszystko to w jeden epitet… „prawdziwy Polak”. Tacy ludzie są wysmiewani, którym zależy jeszcze na tym kraju. Wiem coś o tym, bo ja jestem aktywnym patriotą.

Komentarze są zamknięte