Kartka z kalendarza: dziś mija 68 rocznica buntu więźniów w niemieckim obozie SS-Sonderkommando Sobibor

Niezależna Gazeta Obywatelska

SS-Sonderkommando Sobibor to niemiecki obóz zagłady funkcjonujący w ramach „Einsatz Reinhard” w latach 1942-1943, położony w lasach 4 kilometry od wsi Sobibór, niedaleko od linii kolejowej łączącej Chełm z Włodawą. W obozie tym pracowali więźniowie – Polacy, Żydzi i w mniejszym zakresie Romowie. Na przełomie lipca i sierpnia 1943 zawiązała się w obozie organizacja podziemna pod przywództwem Leona Feldhendlera, byłego przewodniczącego Judenratu w getcie w Żółkwi. W jednym z ostatnich transportów z Mińska do obozu trafił Aleksander „Sasza” Peczerski, który wkrótce został przywódcą ruchu oporu, a Feldhendler został jego zastępcą. Plan zakładał, aby przed ucieczką zgładzić jak najwięcej spośród kluczowej rangi członków załogi SS, zwabiając ich w tym celu do warsztatów pod różnymi pretekstami, aby ich tam wtedy po kolei skrytobójczo zabić i ukryć ich ciała (zamierzano w ten sposób nie tylko dokonać zemsty na Niemcach, ale także, może przede wszystkim sparaliżować działania pozbawionych dowództwa strażników w czasie masowej ucieczki, a także zdobyć broń przyboczną ofiar). Rozpoczęcie buntu planowano na 13 października 1943 r., jednak wybuch opóźniono z powodu niespodziewanego przybycia do obozu oddziału SS z obozu pracy w Ossowie. Następnego dnia na urlopie byli zarówno komendant Reichleitner jak i jego zastępca Wagner, a także zastępca szefa Waldkommando Hubert Gomerski. Ich nieobecność ośmieliła spiskowców i 14 października rozpoczęto działania.

Powstanie rozpoczęło się około godz. 15:30, gdy pełniący obowiązki zastępcy komendanta, SS-Untersturmführer Johann Niemann, odwiedził obozowy warsztat krawiecki, aby przymierzyć nowy mundur i został tam zabity siekierą. Zdołano zlikwidować także kilku innych esesmanów, m.in.: dowódcę kompanii strażników ukraińskich, SS-Scharführera Siegfrieda Graetschusa, operatora kolejki wąskotorowej wiozącej osoby starsze i inwalidów do komór gazowych, SS-Scharführera Josefa Vallastera, część nadzorców, w tym SS-Unterscharführerów Friedricha Gaulsticha, Waltera Rybę (przypadkowo, w garażu) i Josefa Wolfa (był bratem komendanta podobozu Lager III, Franza Wolfa), oraz kierownika obozowych magazynów, stajni i sortowni w Lager II, SS-Scharführera Kurta „Rudiego” Beckmanna (zasztyletowanego w jego własnym biurze). Wykradziono też kilka sztuk broni długiej z kwatery Ukraińców. Jednakże wkrótce do obozu niespodziewanie powrócił operator komór gazowych Erich Bauer (wcześniej wyjechał do Chełma po zaopatrzenie i tylko dzięki temu uniknął śmierci, jako że był na szczycie listy do likwidacji zaraz po komendantach), który odkrył pobieżnie ukryte zwłoki Beckmanna i wywołał alarm. Rozpoczęła się wówczas chaotyczna strzelanina, zakończona udaną ucieczką około 300 więźniów do lasu. W czasie buntu zginęło w sumie do kilkunastu członków załogi obozu (rodzinom zabitych Niemców przysłano informacje, że ich bliscy zginęli jakoby w walce z „bandytami”, czyli partyzantką), a nadzorca Waldkommando, SS-Oberscharführer Werner Dubois, został poważnie ranny i zdołał przeżyć jedynie udając zabitego. Dowódca SS i Policji (SSPF) Lublina Jakob Sporrenberg przesłał swojemu sąsiadowi w Łucku, SSPF Wilhelmowi Güntherowi, wiadomość radiową, iż kilkuset Żydów wydostało się z obozu Sobibor. Podjęto wspólny pościg i ok. 100 uciekinierów zostało zabitych na miejscu lub złapanych i rozstrzelanych. Około 200 osobom ucieczka się jednak powiodła, a kilkadziesiąt z nich szczęśliwie doczekało końca wojny. Po powstaniu, Niemcy podjęli decyzję o całkowitej (zrównanie z ziemią i zatarcie śladów) likwidacji obozu, do czego wykorzystali około 100 więźniów przysłanych z Treblinki. Więźniowie ci, podobnie jak około 20 pozostałych wciąż przy życiu więźniów Sobiboru, zostali następnie rozstrzelani (za wyjątkiem głównego kapo Karla Blau wraz z żoną, którym pozwolono popełnić samobójstwo).

Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Sobibor

Oprac. TK

Komentarze są zamknięte