Znani jakich nie znacie: „Czuję się Polakiem i nie mam rozdwojonej tożsamości narodowej” – z Tomaszem Strzałkowskim, Radnym Powiatu Opolskiego, liderem komitetu „Nasz Samorząd” rozmawia Tomasz Kwiatek

Niezależna Gazeta Obywatelska

Czytasz bajki synkowi przed snem?

Staram się regularnie. Chyba, że nie ma mnie w domu jak zasypia. Mamy kilka tomów z bajkami, głównie klasyka Brzechwa, Tuwim. Wydaje mi się, że Michał jeszcze nie rozumie, ale z każdym dniem pewnie jego wyobraźnia się rozwija.

A Twój ulubiony pisarz, książka …?

Prawdę powiedziawszy ulubionego pisarza nie mam. Z książką jest już lepiej – od czasu do czasu lubię przeczytać choćby fragment „Ojca Chrzestnego” Mario Puzo. Chociaż tematyka powieści dość mroczna.

Porozmawiajmy zatem o autorytetach, jest ktoś na kim się wzorujesz?

Prowadzę tryb życia zwykłego człowieka, więc na szczęście nie muszę na co dzień stawać przed dylematami, wyborami, etc. Chcę być uczciwym obywatelem, z którego nieco pożytku będzie miała moja rodzina.

Dlaczego wciąż chce Ci się zajmować Polską? Dlaczego ktoś taki jak Ty bierze urlop w czasie, kiedy w Twoim mieście i Twojej gminie przeprowadzane są konsultacje społeczne w sprawie dwujęzycznych polsko-niemieckich tablic z nazwami miejscowości?

Rzeczywiście, tematu konsultacji starałem się „dopilnować”. Połączyłem je więc z urlopem ojcowskim, a więc przyjemne z pożytecznym. Opowiadam się przeciwko wprowadzaniu dodatkowych nazw w języku mniejszości, szczególnie tam, gdzie nie zachodzi potrzeba ich ustawiania, a więc tak jak w Ozimku. W dodatku nie mogę akceptować, gdy tego typu próby podejmowane są z naruszaniem prawa i pomijaniem woli większości mieszkańców gminy Ozimek. Osobiście wolałbym zajmować się czymś bardziej budującym, ale skoro MN posiadająca wciąż w Ozimku wiele do powiedzenia nie ma nic innego do zaproponowania mieszkańcom musimy reagować w ten sposób na kuriozalne pomysły.

Jak oceniasz, jak sprawa polsko-niemieckich tablic będzie się dalej rozwijać? Czego możemy się spodziewać po działaczach Mniejszości Niemieckiej w tej kwestii?

Mamy niesprzyjający okres przedwyborczy, dlatego wiele osób próbuje przypodobać się szerokiej liczbie wyborców, w tym także mniejszości. Takim pustym gestem może być ostatni list ministra spraw zagranicznych R. Sikorskiego. Na marginesie szkoda, że Pan minister nie może się pochwalić sukcesami w zapewnieniu praw mniejszości polskiej na Litwie. Uważam, że „tablice” jako filar aktywności Mniejszości Niemieckiej na tym terenie stają się powoli zgraną kartą, a mieszkańcy, jak i członkowie MN oczekują od liderów tego środowiska czegoś więcej, pomysłów integrujących a nie dzielących.

Ciekawi mnie jaka jest geneza Twojej tak bardzo propolskiej postawy? Skąd pochodzi Twoja rodzina?

Ja na świat przyszedłem już w Ozimku. Natomiast moi rodzicie przyjechali jak znaczna część mieszkańców Ozimka do pracy w Hucie Małapanew pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Mama mieszkała w dawnym woj. zielonogórskim, a tata w leszczyńskim. Dziadkowie od strony taty to kresowiacy.

Moja postawa jest zrozumiała. Czuję się Polakiem i nie mam rozdwojonej tożsamości narodowej, dlatego zachowuję się zgodnie z własnymi przekonaniami i poczuciem własnej tożsamości. Nie lubię jak ktoś próbuje mnie oszukiwać czy uszczęśliwiać mnie wbrew mojej woli.

Sporo osób kojarzy Cię również jako kibica. Jakiej drużynie kibicujesz?

Oczywiście jak przystało na lokalnego patriotę, kibicuję Małej Panwi Ozimek, która lata świetności ma już za sobą. Ale mam również nadzieję, że i sukcesy sportowe przed nami. Kibicuję rzecz jasna naszej drużynie narodowej i mam na koncie ponad 50 meczów z jej udziałem. Przez kilkanaście lat byłem również sędzią piłki nożnej w najniższych ligach, ale w 2009 r. postanowiłem zawiesić moją aktywność na tym polu.

Masz karnet na mecze Reprezentacji Polskiej? Byłeś na meczu Polska-Niemcy?

Niestety nie byłem, od kilku miesięcy jestem niestety w grupie bojkotującej tego typu wydarzenia. Na ten mecz możliwość zakupu biletu PZPN uzależnił od zapisania się do  założonego „odgórnie” klubie kibica. Co ciekawe, ów klub kibica jest spółką z o.o., a więc jego działalność jest nastawiona na zysk (a raczej wyzysk) niż na spontaniczną akcję organizacyjną polskich kibiców. Póki co nie zamierzam dorzucać się do pensji pana Laty i Kręciny, ale pętla na karku kibiców coraz bardziej się zaciska. Wygrywa pieniądz i komercja, a nie autentyczne emocje. Oglądanie meczów reprezentacji Polski może okazać się możliwe tylko po uprzednim wykupieniu „lojalki” wobec działaczy PZPN. Wtedy może się okazać, że doping na meczach będzie wyglądał tak, jak to ma miejsce od kilku miesięcy. Dodatkowo, przyznanie Polsce Euro, całkowicie zamroziło jakiekolwiek działania Państwa wobec PZPN-u. Proszę zobaczyć, że temat bagna w polskiej piłce, praktycznie nie istnieje. Lato i jego kompanii, nie czują żadnej presji kontroli swoich działań. Śmieją się kibicom bezczelnie prosto w twarz.

A co z wojną rządu z kibolami?

Niestety zamiast walki ze stadionowym i nie tylko chuligaństwem zarówno rząd, jak i podległe mu służby oraz PZPN rozpoczęły walkę ze zwykłymi kibicami. Nie da się ukryć, że dziwnie zbiegło się to w czasie, gdy na stadionach dochodziło do śmiałej krytyki poczynań rządu i wspierających go kręgów medialnych. Dodatkowo w środowiskach kibicowskich żywe są przekonania patriotyczne i są to grupy bardzo dobrze zorganizowane i zdyscyplinowane, a więc dla niektórych niebezpieczne…

Wróćmy do prawdziwego sportu, sam kopiesz?

Tak, może nie widać tego po mnie, ale staram się wygospodarować kilka wieczorów w miesiącu na dwu godzinną zupełnie amatorsko-rozrywkową gierkę z kolegami. Teraz jednak sport numer jeden to jazda na rowerze z synkiem.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze są zamknięte