Uważam Rze Warto czytać Nasze niezależne Polskie Gazety

Niezależna Gazeta Obywatelska

Nie mam zdolności plastycznych, Logo może być wstępnym projektem, jak ktoś chce je poprawić i propagować, ma wolną rękę. Symbolizuje ono pragnienie wyboru świadomego konsumenta, który sam decyduje czego chce i jest w tym wyborze konsekwentny.

Chciałbym, żeby ten tekst był apelem do Wszystkich Ludzi dobrej woli, ponieważ mimo coraz powszechniejszej świadomości społecznej dotyczącej mizerii obecnej władzy, pojawiają się bardzo wyraźne i pewnie celowo podsycane antagonizmy. Mam nadzieję, że Administracja każdego portalu na którym zamieszczę ten apel zgodzi się z przesłaniem Logo.
Nowy Ekran kłóci się z salonem24 i z niepoprawnymi.pl; w Gazecie Polskiej (co słusznie zauważył w tej samej Gazecie redaktor Ziemkiewicz) pojawiają się oskarżenia w stosunku do Uważam Rze, jak w scenie z „Żywota Briana” gdy jedna frakcja wyzwolicieli wchodzi w spór z drugą organizacją prawdziwych oswobodzicieli Palestyny i załatwiają się nawzajem, nie angażując nawet okupanta rzymskiego. Każdy zaczął pracować „na siebie”, konkurując niejako z pozostałymi inicjatywami.

Bardzo wiele oddolnych ruchów zostało zapoczątkowanych, pączkują dopiero i są jeszcze słabe. Dlaczego są słabe? Dlatego, że nie potrafią się przebić do społecznej świadomości. Dlaczego nie potrafią się przebić?

I to jest, jak powiedział klasyk, „bardzo dobre pytanie…

W społeczeństwie panuje schemat, że na konserwatywną prawicę głosują ludzie niewykształceni, mający wiedzę na temat polityki wyłącznie z ambony od księdza, mieszkańcy wiosek zabitych dechami, ze ściany wschodniej, tzw. „zahipnotyzowani” „faszyści”.

Schemat ten jest tak fałszywy (a wie to każdy, kto był w kwietniu pod Pałacem Prezydenckim, lub na Wawelu) z kilku powodów. Jednym z nich jest dominacja medialna i ekonomiczna mediów gównego nurtu (by Łysiak), a także bariery dla społeczeństwa w dotarciu do niewygodnych dla władzy treści.

Byłem ostatnio ze swoją żoną, jako wielbiciel książek i czytania, w zorganizowanych w moim wojewódzkim mieście Dniu Uwalniania Książek, w nowo wybudowanej „high-techowej” bibliotece.

Akcja nazywała się „Strefa czytania” i odbywała się w ramach „Ulicy kultury”. W środku w bibliotece można było pozwiedzać, podpisać się na manifeście czytelników książek wszelakich, „uwolnić książkę”, a także przeczytać gazety.

I tu dochodzimy do tego jakie to były gazety.

Nie mogłem sobie i żonie darować złośliwego ironicznego (żartobliwego) komentarza, że są to wyłącznie te „koszerne”, czyli zatwierdzone przez rabina Adama. Jest „Newsweek” od ukrzyżowanych tupolewów, jest „Polityka” w rozumieniu postpolitycznym, czyli „Tusku musisz”, jest nawet „Przegląd”, w którym mogliśmy kiedyś zobaczyć ikonę tego środowiska. O „Wyborczej” i jej wydawnictwach nie wspominam, poza tym nie ma nic.

Gdy na drugi dzień na portalu lokalnej gazety przeczytałem, że przez cały dzień, na uczęszczanym placu, w okolicach rynku, na którym prowadzona była akcja, jedynie kilkadziesiąt osób (z ponad 100 tysięcznego miasta) postanowiło uczestniczyć w akcji, wejść do środka i zobaczyć nową bibliotekę, stwierdziłem, że skoro należę do tego zaszczytnego grona wielbicieli czytania mam prawo do wyboru także innej lektury.

Gdybym jednak bazował tylko na tym co proponowała mi sponsorowana akcja wciskania „zaprzyjaźnionych” gazet, to uznałbym że nie było warto uczestniczyć w tym „przedsięwzięciu” kulturalnym, jednak w podziemiach biblioteki natknąłem się na ciekawą wystawę dzieł polskiej literatury, gdzie wśród wielu innych ważnych dzieł wisiał także wiersz Cypriana Kamila Norwida, który bardzo poprawił mi humor i utwierdził w przekonaniu, że polska kultura i tak zwycięży (było to niedługo po rocznicy 10 kwietnia, więc wspomnienia były jeszcze świeże):

SIŁA ICH

Ogromne wojska, bitne generały,

Policje – tajne, widne i dwu-płciowe –

Przeciwko komuż tak się pojednały?

– Przeciwko kilku myślom… co nienowe!

Poniższe linki prowadzą do konkretnych przejawów oddolnych akcji:

AkcjeOB-Ciachu” ; „Solidarnych 2010” ; „Klubów Gazety Polskiej” ; „TVN-Nie dziękuję” ; „GW-nie czytam” ; „Lasu Smoleńskiego” ; „Marszu Niepodległości” a nawet patriotyczne i antyrządowe akcje Prawdziwych Kibiców da się połączyć i to w coś pozytywnego.

Tym czymś nie jest tylko nabijanie kabzy Sakiewiczowi, Lisickiemu i Rydzykowi, ani nabijanie klikalności Łazarzowi, bądź Jankemu. Celem jest samoorganizacja i integracja wokół pozytywnego przekazu i wspólnego celu.

Wspólnym celem na dzisiaj jest odsunięcie od władzy Donalda Tuska, co do tego nie może być żadnych wątpliwości.

Jest to jednak cel daleko za mały, aby cokolwiek zmieniło się na lepsze.

Politycy się zmieniają, rządy, partie, polityczni bożyszcza tłumów, a nawet „Goldsteinowie” i „faszyści” z seansów nienawiści także się zmieniają. Niezmienne pozostają załgane media, którymi kieruje strach i pogarda. Zwłaszcza telewizja (zarówno ta „odpolityczniona”, jak i te „zaprzyjaźnione”), która robi największą sieczkę z mózgu („telewizory robią z głowy jajo Panowie”).

Dlatego zintegrujmy się wokół Wolnych Mediów, wspierajmy niezależne wydawnictwa i pytajmy w sklepach, kioskach, księgarniach o książki, czy gazety, które chcielibyśmy nabyć. Inwestujmy pieniądze w materiały, książki, filmy starajmy się kupować, a nie oglądać tylko na yt. Bez pieniędzy nigdy nie przebijemy się z atrakcyjnym przekazem.

Propagujmy pozytywne treści i rozwiązania wśród znajomych, polecajmy ciekawe artykuły, wybudzajmy innych z michnixa, bo to jest klucz do naprawdę długotrwałego sukcesu. A nie kilkumiesięcznych, w porywach do dwuletnich przerw w działaniu Systemu. Sprzeciwiajmy się kłamstwu, nienawiści i szczuciu.

Dlatego proponuję na początek wspólną integrację wszystkich portali wymienionych w logu i w tekście, a także Wszystkich Ludzi dobrej woli proszę o propagowanie pozytywnej postawy świadomego konsumenta.

Nie tylko „nie kupuję produktów reklamowanych w TVN” (bo to niemożliwe, ponieważ reklamują tam wszystko), ale podobnie jak akcja „wybieram produkty ze słoneczkiem”, akcja: „Wybieram produkty z Wolnych Mediów„, czy tam: „Wolność Słowa – Wolność Wyboru„, polegająca na zachęcaniu producentów, dostawców, a przede wszystkim reklamodawców (z tego w głównej mierze utrzymują się wszystkie media) do zainteresowania się nami, jako rozsądnymi i zorganizowanymi konsumentami. Wymuśmy ten podstawowy mechanizm wolnego rynku, jakim jest wolność konsumenckiego wyboru, którego w polskiej rzeczywistości (nie tylko medialnej) nie ma. Same wlepki jednak nie wystarczą, potrzebne są maile, a najlepiej listy (za listami zawsze stoi autentyczna osoba) do korporacji, firm, producentów, którzy mogliby by chcieć trafić do klientów nieszablonowych, zdecydowanie odmiennych od konsumentów medialnej papki spod znaku Dody i BigBrothera. Do ambitnych ludzi drążących głębiej niż „profesjonalni” mainstreamowi ulizani dziennikarze. Do ludzi którzy chcą czegoś więcej od igrzysk i chleba, dla ludzi którzy chcą prawdy o otaczającej rzeczywistości.

Wzorem mogą być listy protestacyjne, które były tak skuteczne przy okazji Coca-coli i Wojewódzkiego, tylko tym razem nie byłyby to protesty, ale ruch świadomych konsumentów.

A teraz na koniec, żeby nie pisać tylko na wysokim poziomie ogólności, dwa przykłady z życia wzięte i przetestowane:

Nawiążmy więź z kioskarzem, odwiedzajmy go co tydzień (albo częściej), z uśmiechem na ustach, podpytujmy jak sprzedaż określonych tytułów, sugerujmy ekspozycję ciekawych wydawnictw (np.cykl „Żołnierze Wyklęci”, albo Gazetę Polską z ciekawym filmem na płycie). Z takiej więzi mogą wyniknąć pozytywne rzeczy, być może zmieni się trochę witryna, wrośnie sprzedaż, ale także będziemy mogli poprosić o sprowadzenie czegoś wyłącznie dla nas. Dla kioskarza to dobry interes, a dla nas prawie żaden wysiłek.

Przykład drugi:

Odwiedzamy księgarnię i wypytujemy o ciekawe książki niepoprawne politycznie. Pytamy o autorów, wydawnictwa, w razie braku okazujemy zniesmaczenie i niezadowolenie (w granicach kultury osobistej) i pytamy o powód braku pewnych treści w ofercie. Możemy tak odwiedzać kilka księgarni, nasza skuteczność wzrośnie, gdy w zlokalizowanej „cenzurującej” księgarni przeprowadzimy rozłożoną w czasie grupową akcję pytania o „niepoprawnych autorów” i „niewłaściwe” treści. Wystarczy kilka osób w ciągu miesiąca, aby mądry właściciel (a na takim nam zależy) wyczuł społeczną potrzebę. A gdy książka trafi na półki, być może sięgnie po nią ktoś „bardziej leniwy” (jak to powiedział ostatnio europoseł Migalski).

Zwracam uwagę na to, co w najnowszym „Uważam Rze” [dop red. tekst z 9 maja br.] w swoim felietonie pisze Waldemar Łysiak (do kiosków marsz!). Salon najbardziej boi się ekonomicznego upokorzenia, dlatego tak wściekle kąsa nowy tygodnik na rynku. Finansowa dominacja zawsze pozwala im użyć argumentów o frustratach, którym się w życiu nie udało i dlatego atakują III RP. Jeśli doprowadzimy do tego, że opłacalne będzie mówienie prawdy, a kłamstwa będą piętnowane na ulicznych manifestacjach, akcjach i na murach  być może wtedy coś się zmieni. Bo jak na razie, mimo zaniżanego nakładu „Wprost” i imponującego nakładu „Uważam Rze” i „GP” reklamodawcy i wielkie korporacje unikają reklam w mediach niezależnych.

Pozdrawiam Wszystkich

Autor: Cameel (z Opola)

Komentarze są zamknięte