Śląsko-niemieckie rozłamy, a sprawa polska

Niezależna Gazeta Obywatelska6

W ostatnim czasie ukazał się list Piotra Długosza, lidera Ruchu Autonomii Śląska regionu Opole, w którym odnosi się on do poglądów prezentowanych przez liderów Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców. Okazuje się, że wśród przedstawicieli jednego i drugiego ugrupowania powstaje konflikt dotyczący Ślązaków i ich praw, a konkretniej kwestii dotyczących śląskiej narodowości i śląskiej gwary. Dodatkowo w całym tym prześciganiu się działaczy RAŚ i TSKN (MN) o to, kto jest większym lub mniejszym Ślązakiem, zanika fakt przynależności tych terenów do państwa polskiego. Zdaje się jednak, że jedni i drudzy to, co nazywają Śląskiem Opolskim, traktują bardziej jako tereny znajdujące się w granicach Polski raczej z przypadku.

Piotr Długosz już na początku swojego listu wsadza działaczy TSKN do jednego worka z tymi, których nazywa polskimi nacjonalistami. Nie trudno się tutaj domyślić, że chodzi o każdego, kto nie wyraża aprobaty dla uznawania Ślązaków jako odrębnego narodu i wszystkich związanych z tym dążeń RAŚ. Swego czasu Jerzy Gorzelik z województwa obok deklarował, że jest Ślązakiem, a nie Polakiem. Z tego tytułu należy więc nakreślić panu Długoszowi, że Ci polscy nacjonaliści to bardzo daleko idące uogólnienie, które uderza w dobre imię Polaków. Istnieje różnica pomiędzy nacjonalizmem, a patriotyzmem. Jak mówił śp. Prezydent Lech Kaczyński – ten pierwszy wyrasta z nienawiści, a ten drugi z miłości. Dlatego sprzeciw Polaków nie jest oznaką złej woli czy nienawiści wobec kogokolwiek zamieszkałego na opisywanych terenach, ale wyrazem miłości dla swojej Ojczyzny, która po wielu latach rozbicia w końcu ma możliwość stałego zespolenia swoich terenów. Stąd po 123 latach niebytu na mapach Europy, Polacy nie są skłonni do tworzenia wewnątrz własnego państwa odrębnych narodów, które w dodatku wypierają się polskich korzeni.

Czuję się Polakiem i patriotą, więc podchodzę z dużym dystansem do sugestii pana Długosza o bliskości polskich patriotów (bo w domyśle o takich chodziło w liście) i działaczy Mniejszości Niemieckiej (wolę używać nazwy komitetu wyborczego TSKN, bo to bardziej rozpoznawalne określenie). Patrząc natomiast na ostatnie wyczyny liderów MN, można tylko domyślać się jakie są ich rzeczywiste fundamenty. Podczas wspomnianego w liście posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych, dwóch liderów MN – Krzysztof Warzecha i Rafał Bartek – zaczęło wypowiadać zdania będące zaskoczeniem dla liderów RAŚ. Pierwszy z nich sprzeciwił się przyznaniu dialektowi śląskiemu statusu języka regionalnego, a drugi złożył wniosek by wspomniana komisja nie zajmowała stanowiska w kwestiach dot. „języka śląskiego”. Skąd wynikają takie rozbieżności?

Choć jedni chcą reprezentować ludzi deklarujących bycie Ślązakiem (nie Polakiem), a drudzy obywateli posiadających niemieckie korzenie, z racji dosyć wąskiego grona swoich wyborców, którzy w dodatku między sobą się przenikają – mamy do czynienia ze zwykłą walką o głosy w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Tego typu skrajne środowiska są z racji głoszonych poglądów skazane na niewielkie poparcie wśród wyborców, co owocuje tego typu rozłamami w solidarnym rozbijaniu obecnego kształtu polskiego państwa. Mała wojna na południu kraju będzie więc przybierać coraz to nowsze formy. Fakt jest jeden i niepodważalny: część Mniejszości Niemieckiej nie chce narodu Ślązaków i śląskiego języka.

Elementem, który również zasługuje w liście Długosza na uwagę jest sam wstęp, mówiący o problemach uznania organizacji mniejszości niemieckiej na początku istnienia Polski po ’89 roku. Mniemam, że w pewnym sensie stanowisko liderów MN uznaje on za swego rodzaju zdradę i krótką pamięć, skoro dziś z takimi problemami boryka się owa „narodowość śląska”. Tego typu podejście może być jednak zgubne, bo sama Mniejszość Niemiecka także nie może pochwalić się zbyt dużą popularnością wśród Polaków. Zbyt daleko posunięte wymagania połączone z niezbyt łagodnym traktowaniem Polaków poza granicami Polski stawia całą sytuację pod znakiem zapytania. Polsko-niemieckie nazwy miejscowości czy brak 5-cio procentowego progu wyborczego dla mniejszości narodowych w wyborach do Parlamentu nijak współgra z sytuacją Polaków choćby w Niemczech. Choć według różnych szacunków ich liczbę szacuje się nawet na 2 mln osób, to mogą aktualnie pomarzyć o dwujęzycznych tablicach czy reprezentacji w Reichstagu. Mówi się o nich raczej nie jako o mniejszości polskiej czy po prostu Polakach, ale dużej grupie imigrantów z sąsiedniego kraju (czasem pieszczotliwie nazywanej „tanią siłą roboczą”). Natomiast opisane przez Długosza problemy polskiej demokracji dot. uznania mniejszości niemieckiej nijak mają się do wieloletniego zarzucenia tej kwestii na terenie RFN. Tam Polacy nie posiadają tego statusu od końca II wojny światowej, a przecież swoją demokrację rozwijają już od czasów pierwszego kanclerza Konrada Adenauera, czyli od 1949 roku.

Nie wspominam już szerzej o represyjnych metodach stosowanych wobec Związku Polaków na Białorusi, braku możliwości wpisania w dowodzie osobistym swojego nazwiska po polsku na Litwie, czy o ostatnich metodach zamazywania polsko-czeskich tablic na terenie Czech.

Z kolei sam rozłam między RAŚ i Mniejszością Niemiecką niespecjalnie mnie załamuje i zaskakuje. Niestety w państwie rządzonym przez Platformę Obywatelską dążenia członków Ruchu Autonomii Śląska mają większe szanse przetrwania. Nie jest tajemnicą, że PO i RAŚ w województwie śląskim zawiązało koalicję. Z pewnością układ ten zaowocował więc gdy „narodowość śląską” umieszczono w ostatnim spisie powszechnym, wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 r. Dlatego zanim kolejni celebryci pokroju Marcina Mellera zadeklarują narodowość śląską, niech lepiej sięgną do źródeł i zrozumieją, że tzw. zakamuflowana opcja niemiecka odnosi się bardziej do braku respektowania wyroków Sądu Najwyższego, niż do wszystkich ludzi zamieszkujących tereny Śląska czy Opolszczyzny.

Autor: Marcin Rol

  1. | ID: 053c96b7 | #1

    Bardzo dobry tekst. Dzięki.

  2. Robsik
    | ID: 4fe39de8 | #2

    Tak, baaaaaaaaaaaaaardzo dobry, a najlepszy jest moment, gdzie autor uważa, że Opolszczyzna to nie Śląsk. Brawo za profesjonalizm :)

  3. ola
  4. svatopluk
    | ID: ae9180c1 | #4

    list: http://www.dziennikzachodni.pl/wiadomosci/431236,list-do-redakcji-spor-ras-i-mniejszosci-niemieckiej-o-jezyk,id,t.html

    jezeli patriotyzm to milosc do ojczyzny to dlaczego nie kochacie jej taka jaka ona jest?

  5. Rogal
    | ID: db5be17f | #5

    Ależ kochamy, kochamy, i Ślązaków też! Dlatego nas boli, że co niektórzy nie chcą być już w Polsce. Rozumiem, że PRL, to nie była ich wytęskniona Ojczyzna, ale nasza też nie była, to była okupacja. Mam nadzieję, że to wszystko się jakoś poukłada…

  6. svatopluk
    | ID: ae9180c1 | #6

    również tą śląską różnorodność?

Komentarze są zamknięte