Wnioski po absolutorium dla Zembaczyńskiego

Niezależna Gazeta Obywatelska

Jak było do przewidzenia Rada Miasta Opola udzieliła absolutorium Prezydentowi Ryszardowi Zembaczyńskiemu za wykonanie budżetu w 2010 r.  Zostało ono przegłosowane stosunkiem głosów 13 do 10. Za – były kluby PO i RdO, przeciw –PiS i SLD, podczas głosowania, z powodu urlopu, nie było obecnych dwóch radnych PO.

Uzyskany wynik może wskazywać, że los Prezydenta stał pod znakiem zapytania. Jednak jest to tylko złudny obraz. Bo w rzeczywistości chodziło tylko o rozmiar poparcia jaki miał uzyskać Ryszard Zembaczyński. Już podczas trwania dyskusji tę sytuację, z rozbrajającą szczerością, skwitował radny Marek Kawa: „starsi stażem radni wiedzą, że absolutorium jest tylko formalnością”. Cała polityczna gra o absolutorium toczyła się właściwie tylko o to w jaki sposób zagłosuje SLD. Z tego też powodu radny PO Szymon Ogłaza podczas swojego przemówienia nawoływał, by radni SLD „nie szli tą drogą” , czyli, żeby nie trzymali się z klubem PiS. Ogłaza obiecywał, że nikt nie będzie pisał z tego powodu donosów do szefa ich partii (radny nawiązał tutaj do listu jaki opolski klub PiS wysłał do Grzegorza Napieralskiego).

Jeżeli chodzi o samo absolutorium i realizację planów budżetowych, to na „papierze” wszystko wygląda w porządku. Opole pod rządami Ryszarda Zembaczyńskiego nie przeszło żadnego załamania finansowego, zadłużenie (28%), jak na polskie realia, nie odbiega od średniej krajowej, doszło też do zakończenia kilku ciekawych inwestycji jak remont amfiteatru, budowa nowego gmachu biblioteki, kompleksu treningowego na ul. północnej, czy remontu wielu skwerów i ulic, a wszystko to dodajmy z powodu efektywnego wykorzystania funduszy europejskich. Więc należy zadać pytanie: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

Bo w całej tej sytuacji coś jednak nie pasuje i nie pozwala przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Prezydent Zembaczyński rządzi już tyle lat gdyż prowadzi zrównoważoną politykę, która nie powoduje napięć i konfliktów – prawda. Jednak w tych działaniach jest jedna zasadnicza wada – brakuje w nich pasji. Dlatego też Opole się nie rozwija tylko stoi w miejscu. Są to rządy, które nie motywują do działania i nie dają warunków do rozwoju ludziom energicznym i mającym wizję i dlatego przenoszą się oni do innych miast. I z tego powodu Opole powoli staje się sypialnią dla emerytów i ośrodkiem, w którym główną grupą zawodową jest aparat urzędniczy żyjący głównie sam dla siebie. A wszystko to w imię zasady, że dobre jest wrogiem lepszego.

Autor: Grzegorz Bieniarz

Komentarze są zamknięte